W dobie feszyn szatniarek, aby
dobrze wyglądać, trzeba też dobrze zjeść. Najlepiej tak zjeść, aby nie przytyć,
ale pokazać, że jadło się w modnym centrum konsumpcyjnym. Znamy już Starbucks i
Coffeeheaven, ale, niestety, ich rozmieszczenie dalece różni się od rozmieszczenia lęgowej populacji bielika na terenie
Rzeczypospolitej Polskiej.
Jednak mamy też domowe stoły i lady kuchenne, na których coraz częściej pojawiają się własnoręcznie przygotowane dania, przyrządzone według przepisów najlepszych znawców kulinarnych, których kariera w Internecie jest zawrotna. Tak więc, dzięki temu, muffina możemy mieć bez wychodzenia z naszego feszyn gniazdka - wystarczy przepis Pani Domu i foremki z IKEA. Jednak to wciąż nie dorównuje tym capkejkom, którymi możemy się posilić w barze Starbucksa czy jego konkurencji Coffeeheaven.
Tak, są to kawiarnie bardzo modne, można w nich przysiąść ze swoim Lenowo czy Makiem, notatkami ze statystyk, obok położyć Ajpada czy też inny tablet (zależy co się dostanie w owym czasie do testowania) oraz Ajfona czy innego smartfona. Ach, NIE! Telefonu nie kładzie się na stole, tylko trzyma go w rękach! Klikasz i cykasz. Ale co? Wystarczy mieć zainstalowany program typu INSTAGRAM, użyć filtr „który nadaje klimat”, zrobić zdjęcie tego, co jesz... i po chwili czytać komentarze – OłMajGad, Ty taka chuda i tyle jesz? Nie no, zazdroszczę Ci tej szybkiej przemiany materii! Na co odpowiedź – Hej, ja mogę jeść dziennie takie ilości, na jakie ty nie pozwalasz sobie w ciągu miesiąca. Ta przemiana materii to zasługa mojego dziadka, prababci, siostrzeńca i stryjenki.
Nieważne jest, czy ten muffin za 13,90 ma w sobie ogromną ilością kalorii, czy „ekologiczny” sok został wyprodukowany z pomarańczy uprawianych w Kalabrii. Najważniejsze jest to, że pijesz kawopodobny napój w jednej z tych sieciówek, które nigdy nie miały i nie będą mieć lokalnej tożsamości, a później relacjonujesz to na swoim fanpejdżu. Papierowy biały kubek z zielonym znaczkiem, trzymany w dłoniach podczas spaceru, wylansuje Twoją postać ukrytą za szkłami wielkich raybanów. Właśnie teraz możesz czuć się dostrzeżony, właśnie to jest przepis na ofiarę muffina.
Jednak mamy też domowe stoły i lady kuchenne, na których coraz częściej pojawiają się własnoręcznie przygotowane dania, przyrządzone według przepisów najlepszych znawców kulinarnych, których kariera w Internecie jest zawrotna. Tak więc, dzięki temu, muffina możemy mieć bez wychodzenia z naszego feszyn gniazdka - wystarczy przepis Pani Domu i foremki z IKEA. Jednak to wciąż nie dorównuje tym capkejkom, którymi możemy się posilić w barze Starbucksa czy jego konkurencji Coffeeheaven.
Tak, są to kawiarnie bardzo modne, można w nich przysiąść ze swoim Lenowo czy Makiem, notatkami ze statystyk, obok położyć Ajpada czy też inny tablet (zależy co się dostanie w owym czasie do testowania) oraz Ajfona czy innego smartfona. Ach, NIE! Telefonu nie kładzie się na stole, tylko trzyma go w rękach! Klikasz i cykasz. Ale co? Wystarczy mieć zainstalowany program typu INSTAGRAM, użyć filtr „który nadaje klimat”, zrobić zdjęcie tego, co jesz... i po chwili czytać komentarze – OłMajGad, Ty taka chuda i tyle jesz? Nie no, zazdroszczę Ci tej szybkiej przemiany materii! Na co odpowiedź – Hej, ja mogę jeść dziennie takie ilości, na jakie ty nie pozwalasz sobie w ciągu miesiąca. Ta przemiana materii to zasługa mojego dziadka, prababci, siostrzeńca i stryjenki.
Nieważne jest, czy ten muffin za 13,90 ma w sobie ogromną ilością kalorii, czy „ekologiczny” sok został wyprodukowany z pomarańczy uprawianych w Kalabrii. Najważniejsze jest to, że pijesz kawopodobny napój w jednej z tych sieciówek, które nigdy nie miały i nie będą mieć lokalnej tożsamości, a później relacjonujesz to na swoim fanpejdżu. Papierowy biały kubek z zielonym znaczkiem, trzymany w dłoniach podczas spaceru, wylansuje Twoją postać ukrytą za szkłami wielkich raybanów. Właśnie teraz możesz czuć się dostrzeżony, właśnie to jest przepis na ofiarę muffina.
Chodzą słuchy na mieście, że starbucks ma wprowadzić na rynek rewolucyjną linię niepalnych i wydajnych chustek do nosa. Czy coffeeheaven podejmie rękawicę?
OdpowiedzUsuń... a może od razu wywiesi białą flagę? Zrobioną oczywiście z chustki konkurencji.
UsuńTo byłaby śmierć na miejscu dla chustkowego pyjaru kofihejwen! Chyba podeślę im swoje CV.
UsuńCoffeeheaven ma podobno wypuścić na rynek chustki z neoprenu.
UsuńW takim razie mogą od razu ogłosić upadłość finansową, przecież neopren jest łatwopalny!
UsuńKuuurcze w mojej Feszyn Metropolii Rotterdamie nie ma Starbuck'sa ani Coffeeheaven (chociaż akurat ta sieciówka jest chyba na Europę Wschodnią i Środkową). Najbliższy jest w Hadze, a to trochę daleko :P. Nie będę feszyn.
OdpowiedzUsuńAle to nie ma znaczenia, że nie ma u Ciebie Starbuck'sa czy Coffeeheaven. Przy najbliższej swojej bytności w Hadze powinnaś odwiedzić w/w przybytek i zakupić kawę. Po spożyciu zostawiasz sobie kubek i już możesz się u siebie lansować i być feszyn :D
UsuńCholera lecę po muffina !!!
OdpowiedzUsuńA ciasto z Biedronki też się nada? Czy może być tylko maffin? A muffin z TESCO?
OdpowiedzUsuńtylko i wylacznie muffin. Moze byc z torebki Dr Oetker ( jak w pewniej rozpoznawalnej blogerki) ale muffin byc musi i basta.
OdpowiedzUsuńK
A jak jem kisiel z Lidla to jestem trendi?
OdpowiedzUsuńBo mam go w wintydżowym kubku z dzieciństwa.
UsuńA czy kubek jest zgody z 'trondem' fluo?
UsuńNie, ale ma printa w klauny.
Usuńco to znaczy fluo?
Usuńbarwy fluorescencyjne
UsuńNo to jak? Feszyn czy nie?
UsuńNaprawdę trudna sprawa.
UsuńJeśli chodzi o kisiel... Jedyną kojarzoną przeze mnie osobą wypowiadającą się na blogu na temat kisielu - i to w dodatku tylko mimochodem, bo w notce o budyniu - jest Kominek. Wprowadził on przede wszystkim zaostrzone wymagania dotyczące konsystencji - kisiel należy jeść, a nie pić.
Kubek jest częstym motywem pseudofilozoficznych opowiadań, których główni bohaterowie zajmują się przesiadywaniem na parapecie z tym właśnie kubkiem, ale w nim jest zazwyczaj kakao, a nie kisiel.
Co do Lidla: trzeba byłoby prześledzić blogi bardziej i mniej kulinarne, żeby ustalić, czy właściciele blogów zaopatrują się w produkty spożywcze właśnie tam. Na szybko znalazłam info, jakoby Zosia z MLE piła kiedyś kefir z Lidla! Oto źródło tej sensacyjnej informacji:
http://damianmuszynski.natemat.pl/5199,kapelusz-kasi-tusk
Podsumowanie:
Jeśli kisiel jest gęsty, w kubku robisz też czasem kakao, a Zosia naprawdę była kiedyś w Lidlu, to ujdziesz w tłumie. W obecne trendy nie wpasowujesz się w 100%, ale też nie musisz się wstydzić wyjść na ulicę.
...ja chyba omijam te wszystkie koszmarne blogi, o których piszecie. Jaki, ***, muffin? To tę lurę zwaną kawą ze Starbucks da się pić?
OdpowiedzUsuńFajnie piszesz i masz całkiem ciekawy pomysł na bloga. Weź jednak pod uwagę, że kradniesz zdjęcia, kopiujesz je bez zgody autorek tych blogów, co jest łamaniem praw autorskich i jest karalne.
OdpowiedzUsuńhttp://niemodnepolki.blogspot.com/p/czy-kradniemy-zdjecia.html
UsuńKtóre? Do wszystkich chyba podały już linki do autorów, czyli zdjęcia są zacytowane... Bez adresów to rozumiem, że można zwrócić uwagę; sama bym pewnie zwróciła, gdyby zdjęcie było moje.
UsuńFajnie, że się wypowiadasz nie znając naszego bloga, bo nie "piszesz" tylko "piszecie", tego bloga nie prowadzi jedna osoba tylko 13 ;)
Usuńnormalka.. rzucic okiem, nic nie przeczytać ani nie sprawdzić czy się ma rację, a odrazu rwać się do bezpodstawnego osądzania..
UsuńJa wole latte z orlena :)
OdpowiedzUsuńKRAKÓW POZDRAWIA WIELBICIELI MAFINKUFF, AJPADÓW I STARBAKSIHOFIKEWENÓW! :* NIECH ŻYJE KRAKOWSKI STRITSTAJJLLLL
OdpowiedzUsuńpo muffinach zacznie się faza na naleśniki :)
OdpowiedzUsuń