Spójrzcie na wystawę w Zarze, a teraz
na mnie... jeszcze raz na wystawę i na mnie. Szkoda, że manekin z
wystawy nie jest mną, ale gdyby niewielkie szczegóły to mógłby
wyglądać tak jak ja.
Popatrz na dół i na
górę, na mój oryginalny outfit, właśnie jesteś na blogu super
feszyn szatniarki, która wygląda prawie jak manekin z Zary mógłby.
Spójrz na mnie, bo mam torebkę z Romwe, czyli to co najbardziej
kochasz. Spójrz jeszcze raz, torebka zmienia się w buty DeeZee. Wszystko jest możliwe, gdy Twoją główną inspiracją są manekiny i lookbooki znanych sieciówek.
Siedzę w Zarze.
Taki właśnie wstęp
powinno mieć jakieś 80% polskich blogów modowych. Niestety
kreatywność i oryginalność to pojęcia nieznane naszym
szatniarkom. Według nich najbardziej feszyn i trędi jest to, co
właśnie pojawiło się w najnowszej kolekcji najbardziej znanych
sieciówek. W dodatku aby się nie przemęczać, żywcem potrafią
skopiować stylizacje ze sklepowych manekinów albo lookbooka, no
może zmieniając jakieś szczegóły.
Przeglądając blogi
natykamy się wciąż i wciąż na te same marki. Nie wiem jak bardzo
jest to powiązane z reklamą tych firm, a jaką rolę odgrywa tu po
prostu zwykłe lenistwo blogerek. W każdym razie po ałtfitach
prezentowanych na popularnych (i zarabiających na siebie) blogach
wyraźnie widać, że szperanie po sklepach i zabawa modą to dla wielu blogerek zbyt wielkie wyzwanie. W końcu w wielkim centrum handlowym,
gdzie są setki sklepów, ciężko jest upolować coś, co jest warte uwagi.
Dlatego też szczupłe nóżki szatniarek zazwyczaj kierują swe kroki wprost do najpopularniejszych i najbardziej obleganych sklepów.
Rzut okiem na manekina i w ciągu pięciu, maksymalnie dziesięciu
minut, feszyn ałtfit skompletowany. Chyba, że w swoim jakże zapracowanym życiu, blogerka znajdzie chwilę aby w zaciszu domowym, na laptopie Lenowo przejrzeć strony internetowe najpopularniejszych firm - wtedy cały proces jest o wiele łatwiejszy, nie traci przecież cennego czasu na przeglądanie ubrań na wieszakach, tylko od razu kieruje się po odpowiedni rozmiar. Teraz pozostaje jej już tylko
przymierzyć (a w przymierzalni zrobić kilka sweet foteczek w Istagramie) i ruszyć do kasy. I tutaj dochodzimy do punktu, w którym dość istotne okazuje się posiadanie "znajomości" wśród pracowników sklepów, np. kasjerów. Rabacik na kolejne mientowe rureczki gwarantowany!
A w zaciszu domowym blogerka odpala stronę Romwe albo innego Asosa, wybiera dodatki reklamowane na pierwszej stronie jako "new hot stuff" i wszystko gotowe. Ewentualnie wypatruje przez okno listonosza z kolejną paczką niebotycznie wysokich (i zazwyczaj za dużych) butów albo innymi gratisami od współpracujących z nią firm.
Po wstawieniu notki może się opalać w blasku swojej zayebistości i dowartościowywać miłymi komentarzami od niezłomnych fanek.
A w zaciszu domowym blogerka odpala stronę Romwe albo innego Asosa, wybiera dodatki reklamowane na pierwszej stronie jako "new hot stuff" i wszystko gotowe. Ewentualnie wypatruje przez okno listonosza z kolejną paczką niebotycznie wysokich (i zazwyczaj za dużych) butów albo innymi gratisami od współpracujących z nią firm.
Po wstawieniu notki może się opalać w blasku swojej zayebistości i dowartościowywać miłymi komentarzami od niezłomnych fanek.
Nic trudnego, prawda?
A ja tymczasem przeglądam te wszystkie jakże kreatywne i odkrywcze blogi, w tle mam włączone strony internetowe znanych firm i myślę: „Znajdź 10 różnic, dasz radę, na pewno się uda”.... Czyżby?
Spójrzmy na poniższe zestawienia zdjęć z lookbooków różnych marek.
Czy ktoś widzi różnicę miedzy nimi, a tym co serwują nam na swoich blogach polskie szatniarki?
Ja nie widzę. I wcale nie uważam, że to wina wady wzroku.
Zdjęcia pochodzą ze strony zara.pl |
Zdjęcia pochodzą ze strony asos.com |
Zdjęcia pochodzą ze strony romwe.com |
Niestety jeśli chodzi o sklepowe manekiny - zdjęć nie posiadam, a z aparatem do galerii handlowej się nie zapuszczam. Ze względu na dobro swoje (oraz polskich szatniarek, of kors), nie przedstawię też konkretnych stylizacji z żadnego bloga. Podejrzewam, że mogłoby to się skończyć zaspamowaniem mojej skrzynki pocztowej fragmentami z kodeksu karnego i cywilnego. Wiem jednak, że przy niewielkim nakładzie czasu każda z czytelniczek Niemodnych Polek jest w stanie sprawdzić ile prawdy jest w moim tekście ;-)
I na koniec konkurs:
Pokaż mi szatniarkę w butach Aldo albo Kazar, w spodniach z najnowszej kolekcji Levisa, w t-shircie Religion albo żakiecie z Orsay'a to postawię Ci Martini!
I na koniec konkurs:
Pokaż mi szatniarkę w butach Aldo albo Kazar, w spodniach z najnowszej kolekcji Levisa, w t-shircie Religion albo żakiecie z Orsay'a to postawię Ci Martini!
BluntGirl
Uwielbiam ten wstęp!:D jest fenomenalny! niestety wszystko co napisałaś jest prawdą, a oryginalne szatniarki mające pomysł na siebie można na palcach zliczyć.. a jak już je policzymy to się okazuje ze ponad połowa to nie Polki! :(
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, czy ktoś jeszcze w ogóle widuje na blogach (mniej lub bardziej sławnych) takie marki jak Orsay, Reserved, Top Secret, Camaieu itp? (wzięłam pierwsze z brzegu sklepy z mojej lokalnej galeryji, w której Zary i pokrewnych nie ma i pewnie nie będzie). Czy to już są sklepy nie prowadzącego blogów modowych pospólstwa? do którego zresztą sama się zaliczam, bo lubię tam czasem coś kupić.
OdpowiedzUsuńReserved jest przecież IN, nie znasz się! Szarliz chodzi w Reserved <3
UsuńNo, ba! Nawet Jemerced (przypominam - "najbardziej luksusowy polski blog modowy") współpracuje z Reserved. :D
UsuńCamaieu ba specyficzny styl nie podąza za trendami jak ktos lubi taki styl to sie moze tam ubierac ja tam nigdy dal siebi nie nic nie znlalazłam
UsuńTop Secret- kopie brytyjskich marek lepiej kupic orginał
Orsay - wiekszosci kiepskie rzeczy'
Reserved -mają całkiem sporo fajnych rzeczy a jaksoc lepsza od H&M przy takich samych cenach wiec nie rozumiem czemu nie jest popularny
Wydaję mi się, że niska popularność Orsay, Reserved, Camaieu czy Top Secret wynika głównie z tego, że te marki mają naprawdę niewiele do zaoferowania osobom, które chcą się w jakikolwiek sposób wyróżnić na ulicy. Owszem, mają masę ciuchów dobrych, poprawnych, idealnych np. do pracy, ale nie przypominam sobie kiedy ostatnio jakaś rzecz przykuła moją uwagę w innej sytuacji niż zakup jakiegoś basica. Jedynie do Orsaya chadzam regularnie i czasem uda mi się coś wybrać, choć ogólny charakter asortymentu raczej nie jest w moim stylu :)
OdpowiedzUsuńCo do "żywych wieszaków" - zgadzam się, ale widać to głównie na zagranicznych blogach. Polskie dziewczyny radzą sobie kupując w lumpeksach i to im zdecydowanie wychodzi na dobre :] Choć z drugiej strony - w modzie większość rzeczy już była i tak na dobrą sprawę do każdego można doczepić się, że kogoś/coś kopiuje. A nie chciałabym, żeby doszło do sytuacji, w której bycie "oryginalnym" polegałoby na wciśnięciu guzika "random" przy porannym ubieraniu się.
"Wydaję mi się, że niska popularność Orsay, Reserved, Camaieu czy Top Secret wynika głównie z tego, że te marki mają naprawdę niewiele do zaoferowania osobom, które chcą się w jakikolwiek sposób wyróżnić na ulicy" - tak, ZARA TO GWARANTUJE. PEŁNĄ ORYGINALNOŚĆ.
UsuńAle blogerki też się w żaden sposób nie wyróżniają, bo kupują te same/podobne ubrania w tych samych sklepach. Mam tu na myśli przede wszystkim te najbardziej popularne blogerki, nie jakieś nikomu nieznane ;-) Najprostszy przykład - sandałki na obcasie z Zary, które lansowane są na blogach aż do porzygu.
Usuń"Wieszaki" widać na polskich blogach i o takich blogach jest ta notatka. Oczywiście nie na wszystkich polskich, ale jednak na większości. Zagraniczne nie były analizowane.
Poza tym jest masa sklepów, które proponują coś fajnego.
UsuńButy można mieć z Aldo, są jak najbardziej na czasie. Torebka od Słonia Torbalskiego też może wyglądać feszyn. Fajne koszule są nie tylko w Zarze. Jak się chce pokazywać przed ludźmi to pasowałoby zajrzeć w CH do większej ilości sklepów niż 5 najbardziej popularnych.
interesujący wywód, łatwo zatem wywnioskować że jak kupię bluzkę w Orsayu to ja się będę wyróżniać a nie 10 osób z koszulą z Zary :D
UsuńLuiza - Czytaj ze zrozumieniem, nie wspomniałam ani słowem na temat Zary, mam do niej stosunek mocno obojętny i nigdy nie zrozumiem sensu wydawania tam milionów monet na ciuchy, które w lumpie można dostać za 2zł + koszt jednorazówki :]
UsuńBluntGirl - Blogów modowych w ostatnim czasie powstała MASA - siłą rzeczy będą się powielać, dlatego tak trudno znaleźć coś oryginalnego. Można powiedzieć, że rośnie już kolejne "pokolenie" blogerek inspirujących się stylem pierwszych dziewczyn-szafiarek, powielając tym samym pewne schematy. I zamiast zrobić coś własnego - naiwnie kopiują style tych "kultowych".
I oczywiście - jak się chce to można znaleźć masę świetnych, mniej lub bardziej niszowych firm, będących alternatywą dla sieciówek. Problem polega na tym, że niewielu się chce :]
Fat Jealous Cat - dokładnie :)
Ominęłaś jedną rzecz - one tych ciuchów nawet nie kupują, one je dostają od np Romwe w zamian to, że się sfotografują tak, żeby fajnie szmatka wyglądała i podlinkują sklep. Pokażą to raz drugi, a potem na allegro od razu.
OdpowiedzUsuńWięc jest jeszcze gorzej - one nawet tego same nie wybierają :D
ps Orsay niestety jest po prostu tandetny...
O dostawaniu ciuchów od sponsorów tez zapewne pojawi się w odpowiednim czasie notka na naszym blogu :)
UsuńOrsay niektóre rzeczy ma całkiem fajne i w rozsądnych cenach, można z nich coś wyczarować jak się chce :)
Małe sprostowanie - rzeczy, które szatNiarki dostają od sponsorów są przez nie wybrane ;]
Usuń"...to postawię Ci Martini!"
OdpowiedzUsuńProponowanie ludziom alkoholu jest bardzo nie na miejscu, zwłaszcza w dobie kryzysu! Kto w dzisiejszych czasach poleci na 'procenty'?
Sugerowałbym zmianę Martini na haftowaną chustkę, tym bardziej że masz tyle pięknych w szafie.
moje chustki som tylko moje! nikomu nie oddam! :D
UsuńMyslalam, ze to cukier jest towarem luksusowym a tu paczajcie wodka.... Jak juz byc pijakiem to luksusowym :D
UsuńBardzo dobry tekst. Dziekuje za niego :D
OdpowiedzUsuńLOL!
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: świetny tekst. Po drugie: wchodzę na modnepolki, klikam na "nowe" i na pierwszej stronie ta sama aztecka spódnica z Bershki. Tak samo banalnie zaprezentowana. Co do manekinów masz rację, sporo osób ubiera się tu i tu, bo to kul, bo fajnie jest napisać "spodnie-zara". Co z tego, że akurat ta firma dziaduje jeśli chodzi o jakość produktów, a ceny wywala kosmiczne.
OdpowiedzUsuńJednak muszę przyznać, że sama często ubieram się w sieciówkach. Chociaż nie odebrało mi rozumu żeby za tshirt z nadrukiem zespołu (zwykły, bawełniany) płacić 60 czy 70zł skoro mogę sobie taki sam zamówić na jakieś stronie internetowej albo najprościej na allegro, za cenę jednak mniejszą. A za resztę zawsze mogę kupić sobie dobrego, słodkiego lizaka.
Posiadam buty z Kazara, Aldo i Prima Mody, torebki Kazara i Venezii, uwielbiam swetry z Orsaya, rozpływam się nad ciuchami Hollistera i nie znoszę Zary, nigdy nic tam dla siebie chyba nie znalazłam... ale nadal kupuję w sieciówkach. Trudno nie kupować w sieciówkach, skoro są na każdym kroku i najłatwiej właśnie tam znaleźć coś w miarę estetycznego. Jednak we wszystkim moim zdaniem powinno się stosować zasadę: umiar ponad wszystko. Można z mody korzystać i od czasu do czasu się nią kierować, ale nie można być chorągiewką na wietrze, zmieniającą się w każdym sezonie pod aktualne trendy.
OdpowiedzUsuńTak, denerwuje mnie niesamowicie te wieszaki Zary na każdym kroku i nawet to na którymś blogu napisałam... ale nie zostało to przyjaźnie przyjęte, jak się łatwo domyślić.
Zarę kupuję tylko w second handzie, bo wyższej ceny nie warta:D I wkurzają mnie sandałki z Zary (wiecie które) na każdym blogu ...heh
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis, normalnie dodam do obserwowanych:)
To może to racja, że 80 % blogów to kopie manekinów Zary, może.. Nie uważam natomiast, żeby mój blog taki był. Nie mam w swoje szafie ani jednej rzeczy z Zary, wybieram tańsze marki, na które mnie stać. Bardzo lubię zakupy w second handach i spora część mojej szafy pochodzi właśnie stamtąd. Rzeczą, która teraz totalnie działa mi na nerwy jest aztecka spódnica z Bershki, widać, ją na 99,99 % blogów. :| Liczy się styl, a przede wszystkim oryginalność.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :*
Wzruszyła nas twoja historia :*
UsuńGdzie sie podział kolega od chusteczek ja się pytam??
UsuńA ja uważam, że dziewczyna ma fajny styl - nie żadna kopia. Ciekawe stylizacje.
UsuńBluntGirl, właśnie wygrałam Martini w Twoim giwełejuuu :D
OdpowiedzUsuńhttp://violinstyle.blogspot.com/2012/04/tangerine-tango-tunic-dress-with-aldo.html
po przeczytaniu wszystkich trzech postów po prostu muszę dodać ten blog do obserwowanych :D
OdpowiedzUsuńw przypływie szczerości wyznaję, że sama mam kilka ciuchów z Zary, ale ich jakość jest na tyle 'wysoka', że aż boję się je prać :P
Przemyślany, ciekawy tekst, który niestety przestawia nam smutną rzeczywistość polskiego "szafiarstwa". Szkoda tylko, że dziewczyny o jakich piszecie w notce stają się ikonami, autorytetami dla tych piętnastolatek, które będą długo odkładać pieniądze na te wymarzone buciki Meliski, tylko po to żeby później gdy już je kupią dowiedzieć się że ich czasy minęły, że są passee (pasee, passe jak to się kurde pisze?!). Szkoda, ze przeglądając allegro (jestem fanką zakupów internetowych żyjącą w przeświadczeniu, ze jest to sposób na oszczędzanie) kolejna sukienka zatytułowana "blog", "blogerska", "jak kasia tusk", nie wspominając tu już o romwe bije rekordy popularności. Ludzie jak w transie, licytują rzeczy błogosławionej charlize-mystery i innych "pereł" polskiej szafy, wyczekując na kolejną wyprzedaż szafy.
OdpowiedzUsuńSmutne wszystko to strasznie.Taka rewia mody na wysypisku śmieci. warszawa z resztą też już nie ta...
Gdyby był tu przycisk "lubię to" - kliknęłabym bez zastanowienia ;-)
Usuńi przepraszam za wszystkie błędy stylistyczne, ale pisałam to wszystko pod wpływem impulsu nie czytając powtórnie swojego wywodu.
OdpowiedzUsuńReasumując moje wypociny miałam na myśli, ze pokolenie "Warszaffkiki" zrobi wszystko by być jak..., zatracając w tym wszystkim chęć bycia sobą
Rewelacyjny wstęp! Lubię takie teksty - lekko, z dystansem, trochę ironicznie, a jakże prawdziwie :D
OdpowiedzUsuńhttp://almaanies.blogspot.com/search?updated-max=2011-08-26T15:34:00%2B02:00&max-results=7&start=81&by-date=false
OdpowiedzUsuńhttp://blondehairgreyeyes.blogspot.com/2009/08/wanted.html
http://blondehairgreyeyes.blogspot.com/2010/03/100dn.html
http://wieszakitinkerbelli.blogspot.com/2009/12/ballet-dancer.html
Pozdrawiam! :)
almaanies.blogspot.com/ - Zara, asos, Zara, Mango, Fossil, Zara, Mango, Asos, Mango, Aldo, Zara, Asos, Asos.... :P
Usuńno nie u almaanies to
Usuń-zara
-zara
-h&m trend
-zara
i od niedawna michael kors
I jeszcze wielebna miikax3, u której chyba zawsze jest to samo.
UsuńUśmiałam się czytając posty, powodzenia i wytrwałości :)
OdpowiedzUsuńMasz świetny styl pisania, ironiczno-żartobliwy.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że będzie ciekawie, choćbyś pisała o dupie-marynie, hehehe ;)
O blogach szafiarskich się nie wypowiadam, bo ich nie czytam :P
Prosze bardzo buty z Aldo na polskim blogu http://www.makelifeeasier.pl/moda/stroj-dnia-52/
UsuńŚwietny wpis ^^
OdpowiedzUsuńA moim zdaniem autor bloga powinien spróbować napisać coś mądrego i zabawnego bez plucia jadem... Bo łatwo się wybić na złośliwości i jechaniu po innych, trudniej bez tego...
Usuńten blog pisze 13 dziewczyn, a nie jedna xD
UsuńJesteśmy zbyt pełne jadu, by tego z siebie nie wylewać.
UsuńNiemodna Polka - "Lubię to" ! :)))
UsuńJustyna
Mnie bardziej niż kopie manekinow wkurzają teksty "tą sukienkę kupiłam w Tajlandii, w Polsce NIE-DO-DOSTANIA, torebka VINTAGE moja pra pra babcia dostala ja od Fidela Castro, a naszyjnik jest by (jakas kolejna młoda projektantka)" I blogerki ktore kiedys wlasnie prezentowaly ciuchy tylko z sieciowek a teraz rozwazaja na swoich blogach, ze zastanawiaja sie teraz co kupuja i gdzie to bylo robione i wybieraja niszowe firmy... normalnie olśnienie
OdpowiedzUsuńhaha nikomu nie dogodzisz ! Kupuje w sieciówkach źle, orginalne rzeczy vintage, niemarkowe- teź źle
UsuńKiedy nowy post, Dziewczyny? :) Czekam na kolejną dawkę śmiechu ;)
OdpowiedzUsuńWedług redakcyjnej rozpiski jeszcze dziś :-)
Usuńdziewczyny, świetny blog :) ci, którzy twierdzą że to jad myślą bardzo dobrze - bo my, wszystkie dziewczyny internetu, jesteśmy brzydkie, grube, zakompleksione, mamy tłuste włosy i nie stać nas na darmową torebkę z Romwe, dlatego wszystkim szatniarkom zazdrościmy i wylewamy na nie hektolitry pomyj, bo same nie umiemy niczego stworzyć! o!
OdpowiedzUsuń:D
a, i jeszcze chciałabym osobiście błagać o notkę dot. używania angielskich określeń kiedy tylko się da, bo spódnica nie brzmi tak feszyn jak skirt :P
OdpowiedzUsuńCiekawa propozycja :D Mamy co prawda ustawione tematy na 1. turę, w której każda z nas coś pisze, także Twoją propozycją zajmę się w 2. cyklu, dzięki za podsunięcie pomysłu:-)
Usuńhah, jak każda z Was będzie codziennie coś pisać, to nie mogę się doczekać, co z tego wyjdzie :) no i będę miała na każdy wieczór zapewnioną lepszą rozrywkę niż projektowanie ciuchów w azteckie wzory z wielkim logo ze skrzyżowanych CM bo skrzyżowane dwa C są już chyba passe, przynajmniej ja ich nie obserwuję u szatniarek :(
UsuńTo jak mówisz na miętowy? Mintowy?
UsuńBrzmi, jak "chodź no Heniu, paczaj, cóż żem kupiła ja Ci - mintowe kolesony!!!"
Modocenialnia jesteś WIELKA !
Usuńlaptop musi być z jabłkiem, nie jakie tam lenowo... :)
OdpowiedzUsuńNie znasz sie. Z jabłkiem ma być telefon ! laptopa za rzadko widać na foteczkach :D
UsuńLepiej i to, i to. Przecież jabłko też musi być widoczne. A na ajfonach są hipsterskie ochronne pudełeczka.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZastanawiałaś się może czemu tak się dzieje ? Mieszkam w Polsce od niedawna i to co zaobserwowałam to naprawdę jest u nas jeszcze bardzo mało sklepów i mały wybór, ulice są szare, także te "dziewczyny" nie mają skąd brać inspiracji i szukają ich w popularnych sieciówkach.Nie każdy też lubi zakupy przez internet.Piszesz o butach z DeeZee - i dobrze,że jest DeeZee itd choć jakość ich pozostawia wiele do życzenia pokaż mi sieciówke w której dostaniesz wszystkie kolory szpilek.Ja mam to szczęście, że mogę sobie pozwolić na zakupy zagranicą bo niestety w Polsce ciężko mi znaleźć coś oryginalnego. Jestem pewna,że z czasem wszystko się zmieni,na naszym rynku pojawi się coraz to więcej marek i będzie większy wybór i będzie to widoczne na blogach.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze na sieciówkach świat się nie kończy, ale mniejsza o to.
UsuńPo drugie - czy Zara, albo inny H&M to sklepy z pięcioma rzeczami na krzyż? Nie. Jednak czasem odnoszę wrażenie, że może jednak tak... Część rzeczy staje się masthewami i widać je na wielu blogach. Jeszcze pół biedy, jak rzecz jest sama w sobie mocno wyróżniająca się, to wiadomo, że będzie się wtedy kojarzyć, że już się ją widziało - o ile to tylko jeden z elementów. Gorzej, jeśli co chwilę oglądamy podobne zestawienia ubrań z tego samego sklepu - nawet, jak modelka wygląda w danych ubraniach jak topielica, to co z tego ;-) To nie chodzi o to, żeby ubrać się po ciemku i być szalenie oryginalnym, tylko o to, żeby szukać tego, co jest dobre dla danej osoby.
Ja np. nie lubię mocno krótkich sukienek bez żadnych ramiączek. Najbardziej lubię takie za kolano, rozkloszowane, z dekoltem V. Ciężko coś tego typu znaleźć w sieciówce - niby postęp jest, bo się zrobił nieco szał na sukienki takie:
http://www.olive.pl/images/mini/fa2b997bc9f589d44156c2cf5fa96b6b.jpg
... jednak to wciąż nie jest to, na czym nie zależy (nie ta długość i zbyt mocno zabudowana góra). I co? I jakoś sobie radzę. Bo jak pisałam: na sieciówkach świat się nie kończy. Przez internet nie kupuję nic, a jakoś sobie radzę ;-)
Po trzecie - zwykli ludzie z ulicy to jednak nie blogerzy zajmujący się modą ;-)
Po czwarte - nie jesteś jedyną blogerką robiącą zakupy w zagranicznych sklepach. Niektóre nawet na ebayu szukają tego, czego nie mogą znaleźć np. na allegro. I czasem tego nie widać zbytnio ;-)
Jako autorka powyższego tekstu nie mogę się nie wypowiedzieć ;)
UsuńModocenialnia uchwyciła najważniejsze rzeczy, a ja dodam jeszcze od siebie tyle - od blogerki modowej, która w pewnym sensie dzięki popularności swojego bloga staje się "ikoną mody" dla wielu swoich fanek, wymaga się po prostu czegoś więcej niż zerżnięcie stylizacji z lookbooka/manekina (nieprawidłowe skreślić). Pisząc ten tekst miałam na myśli konkretne blogi, w których aż wieje nudą, powtarzalnością, a kreatywności zero. I słowa, że w Polsce jest kilka sklepów na krzyż i nie ma wyboru to jest argument, który mnie kompletnie nie przekonuje. Sklepów jest tyle samo, co na zachodzie, asortyment jest duży, można wybrać coś innego, oryginalnego. Wystarczy pomyśleć, poszukać i trochę się wysilić. A na niektórych blogach widać, że "pomyśleć", "wysilić się" to słowa nieznane ich autorkom.
Oczywiscie - najwazniejsza jest kreatywnosc, inwencja wlasna blogerek - do dyspozycji maja nie tylko sieciowki, sh, internet ale takze mozliwosc uszycia/przerobienia ciuchow.
UsuńNie moge sie jednak zgodzic z tym, ze mamy taki sam wybor marek, jak za granica. Owszem, otwieraja sie kolejne centra handlowe, ale wszedzie mamy te same sklepy - hm, zara, reserved. itp.
Niestety, musza przyznac racje Fatilicious - w Polsce wybor jest ubogi, tylko nie zdajemy sobie z tego sprawy, bo nie mamy porownania z innymi krajami.
Gdybysmy mieli wiekszy wybor to jestem pewna, ze i "ulica" wygladalaby inaczej ;)
w Nemczeh nie jest leppej wrecz gorzje tam nastolatki sie uberają New Yorkerze i C&A to sa marki iuchami które są w duzej mierze tandetne
Usuńtekst sama prawda, ale : "Sklepów jest tyle samo, co na zachodzie" ??? Oj nie... Tu się mylisz. Niestety
UsuńOficjalnie zostaję Waszą fanką (pewnie do momentu, aż nie napiszecie czegoś o mnie :D) i biegnę robić zaraz stylizację z koszulką Religion (bo mam, ha!), bo jak przystało na szatniarkę jaram się rzeczami za darmo i chętnie wyłudzę od was martini. Choć wolałabym wódkę.
OdpowiedzUsuńPozycze Ci buty z Aldo zeby zwiekszyc Twoje szanse :D
UsuńDeal!
UsuńAutorko, kimkolwiek jesteś zaczynam Cię wielbić!
OdpowiedzUsuńJa to wogole nie rozumiem, przeciez Zara to tez sieciowka?? Markowe to moze byc D&G, Versace, LV itp.. wiec niewiem co za zachwyt zwyklyumi sklepami lol...
OdpowiedzUsuńnierozumiem skad sie wzielo ze ciuchy np z zary sa markowe .. przeciez to tez sieciowka.. markowe to moze byc D&G Versace czy LV..
OdpowiedzUsuńpomyliło ci sie markowe z designerskie
Usuńhmhm a co myślicie o blogu Styledigger? Wg mnie wyróżnia się na tle wszystkich blożków modowych, jest ciekawy, a autorka rzeczywiście ma coś do powiedzenia na temat mody, no i przede wszystkim próżno szukać u niej topowych ciuszków blogerek, ma swój unikalny styl . Doceńcie ją !
OdpowiedzUsuńchyba w dupie u murzyna jak się chwali co je publikując foteczki menu z drogich restauracji :)
UsuńRaspberry and red nosi buty z Aldo:) Martini dla mnie!
OdpowiedzUsuńweź też pod uwagę to, że ubrania z sieciówek typu H&M są dość tanie. a dżinsy można kupić i tam i w Levisie, jednak te drugie będą kosztowały min.dwa razy tyle, ile w sieciówce. fakt, jakością je przewyższą, ale która fashion victim zwraca uwagę na takie sprawy?
OdpowiedzUsuńDZIEWCZYNO GENIALNA NOTKA, ZGADZAM SIĘ 100% WSZYSTKIE TE CHUDE SUKI W BUTACH ALDO I Z FOTKAMI NA PLAŻY Z IPHONE CZY COŚ ja pierdole co za szpanerstow lans i hipsterstwo dziękuję za przywrócenie mi wiary, że nie wszyscy tak pojebani są w tym kraju BUZIAKI
OdpowiedzUsuńNie wiem czy martini(; wciąż do zgarniecie ale prosze :http://40x42.blogspot.com/2012/05/70s-mood.html Da sie bez zary ? da sie!
OdpowiedzUsuńPrzy okazji musze napisać - dzis wasz blog znalazlam i przeczytalam caly. Piszecie fantastycznie i bardzo spostrzegawczo. Powodzenia (:
K.