Tess w panice spojrzała na telefon - dochodziła północ! Szybko zrobiła kilka zdjęć rozpłaszczonej na podłodze Isabel i przeskakując nad nią wybiegła z toalety. Z daleka widziała, że na VIPowskim podwyższeniu Grzejnik gromadził dookoła siebie swoją trzódkę. Blogerka dostrzegła Ąszeja, dziko śmiejącą się Plusz - aww, znów ma szminkę na zębach! - chwiejącą się na niebotycznie wysokich obcasach Margaritę, Bączusia, Adiego i jeszcze kilka osób z najbliższej świty blogera, w tym - o dziwo - Samara, z którą Tess nie zdążyła jeszcze zamienić ani słowa podczas całej imprezy.
- Tessss! Chodź tu do nas! - histerycznie zawołał Grzejnik - bo nie zdążymy! Widziałaś Isabel?
- Taaa, leży półprzytomna pod umywalką - zaśmiała się dziewczyna
- Damy radę ją tu przynieść? Hm może lepiej nie, jeszcze nam zapaskudzi ałtfity - myślał na głos Grzejnik - no dobra. Plan jest taki. Za 3 minuty zaczyna się odliczanie do północy. Potem się wszyscy na siebie rzucamy, składamy życzenia, pijemy szampana a potem mój suprajz.
- Tess - szepnął Adi - poczekaj tu chwilę, dzwoni do mnie... eee... kolega
- Teraz? zwariowałeś? Musisz odbierać w tej chwili? Zaraz północ!
- Mam 17 nieodebranych połączeń, to może być coś pilnego, zaraz wracam!
Dziewczyna tylko się skrzywiła i wzniosła do góry kieliszek z szampanem, przyłączając się do chóralnego odliczania, gdy jej chłopak zniknął za drzwiami toalety.
- Tess? - zabrzmiało gdzieś z tyłu - Tess?
- ... osiem! siedem! - krzyczał tłum
- Sam?
- Tess? Słuchaj. Ja wiem, że spieprzyłaś sprawę, nadal mam na ciebie foszka, ale mimo wszystko, nie umiem bez ciebie żyć! Musisz być moją przyjaciółką!
- cztery! trzy!
- Och Sam - dziewczyną targnęła niewypowiedziana ulga i rzuciła się swojej przyjaciółce w ramiona - Sam, myślałam, że ci nigdy nie wybaczę! - przyjaciółki obściskiwały się, nie patrząc, że oblewają i siebie i wszystko dookoła szampanem. Wszyscy padli w objęcia najbliżej stojących osób. Grzejnik wymieniał uściski z Bąkiem, Plusz z tajemniczym brunetem, Margarita z podłogą... Do dziewczyn podszedł Zdzich i już miał coś powiedzieć, gdy nagle podbiegł Adi
- Słuchajcie, dzwonił do mnie Bobek! - wypalił znienacka
- Kto? - skrzywiła się Tess - Bobek? Jaki Bobek?
- Eeee... noo... Bobek jest moim kumplem z gimbazy z Dębicy. I okazało się, że chodzi z Vanilą i nie może się do niej dodzwonić. Jechał tutaj samochodem i wyobraźcie sobie, wpadł w dołek! Mówi, że auto uszkodzone i naprawa będzie kosztować ze 2 tysiące. No i gdzie jest Vanila?
- Nie chcesz wiedzieć - zaśmiała się Tess
- UWAGA UWAGA atenszyn pliz! - ryknął Grzejnik do mikrofonu - Mam małe ogłoszenie!!!
Tłum blogerów, szepcząc i śmiejąc się, zwrócił twarze w kierunku swojego idola.
- Jak wiecie, nasz naczelny literat i kulturoznawca blogosfery, Ąszej, tak Ąszejku, prosimy bliżej, wydał w tym roku swoje pierwsze dzieło Pułkownikolette. Chcieliśmy z tego miejsca podziękować wszystkim, którzy zgodzili się napisać, huehuehue, pozytywne recenzje dla Ąszejka... - dzikie brawa i gwizdy przerwały przemowę, Grzejnik znacząco się uśmiechnął i chrząknął - wiadomo, że my, blogerzy, musimy się wspierać! Z tego miejsca chciałbym ogłosić dwie nowiny. Pierwsza - Ąszejek zainspirował mnie, abym jako ojciec polskiej blogosfery i wasz nieformalny przewodnik po tym świecie podjął kroki w celu formalizacji...
Tess zrobiła wielkie oczy. Znaczy co - pomyślała - będzie pływał w słoiku jak te żabie preparaty w sali od biologii??
I w związku z tym - kontynuował bloger - postanowiłem przemianować swój blog na portal, przybrać nowy pseudonim a także założyć wydawnictwo. Od dziś mówcie mi Janusz Polowanie!
Wrzawa przybrała na sile. Wszyscy piszczeli jakby Grzejnik zaczął rozdawać darmowe latte. Ale nowo narodzony Janusz Polowanie uciszył wszystkich królewskim gestem i ponownie podniósł mikrofon do ust.
- Ale to nie wszystko! Chciałbym was poinformować, że tego wieczoru, w związku z jednym z najcudowniejszych momentów mojego życia, narodziła się również nowa genialna kampania! Pobieramy się z Bąkiem i postanowiliśmy, że nasz ślub zostanie w pełni zasponsorowany! Projekt BG-gody uważam za rozpoczęty!
Tess zrobiła wielkie oczy. Znaczy co - pomyślała - będzie pływał w słoiku jak te żabie preparaty w sali od biologii??
I w związku z tym - kontynuował bloger - postanowiłem przemianować swój blog na portal, przybrać nowy pseudonim a także założyć wydawnictwo. Od dziś mówcie mi Janusz Polowanie!
Wrzawa przybrała na sile. Wszyscy piszczeli jakby Grzejnik zaczął rozdawać darmowe latte. Ale nowo narodzony Janusz Polowanie uciszył wszystkich królewskim gestem i ponownie podniósł mikrofon do ust.
- Ale to nie wszystko! Chciałbym was poinformować, że tego wieczoru, w związku z jednym z najcudowniejszych momentów mojego życia, narodziła się również nowa genialna kampania! Pobieramy się z Bąkiem i postanowiliśmy, że nasz ślub zostanie w pełni zasponsorowany! Projekt BG-gody uważam za rozpoczęty!
cdn