Pokazywanie postów oznaczonych etykietą fishionelka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą fishionelka. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Wymarzona łazienka


Od zawsze wiedziałam, że wystrój łazienki w moim mieszkaniu będzie w kolorze Tiffany Blue w połączeniu z bielą. Przynajmniej dopóki Tiffany wciąż będzie oznaczać niesamowity prestiż, który zachwyci plebs, gdy napiszę o tym, jak to Fishman dał mi piękne, miętowe pudełko. 

Idealny metraż
Dobrze, ale zajmijmy się łazienką. Jako osoba nieświatowa, przywykła do mieszkania w wielkiej płycie, nie tylko nie mam klaustrofobii, ale wręcz jej przeciwieństwo. Być może to właśnie otwarte przestrzenie, z jakimi zmierzyłam się budując dla Was moje ukochane drogi i mosty sprawiły, iż postanowiłam zacząć zdradzać je z budynkami? Wracając do tematu: nie wyobrażam sobie zatem, aby moja łazienka mogła mieć większe wymiary, aniżeli 2,5 m na 2,5 m, co daje nam maksymalnie 6,25 metrów kwadratowych. To więcej, niż niejedna profesjonalna garderoba, czyli wciąż całkiem sporo, ale trudno, muszę z tym żyć.

Kolorystyka
Tak, jak już pisałam - Tiffany Blue i biel. Jak wiecie - albo i nie wiecie - jestem osobą niesłychanie praktyczną. Oznacza to, iż wiem, że za jakiś czas mogę rzygać tą miętą. Zapragnę wówczas, aby jak najszybciej pozbyć się jej z mojej idealnej łazienki. Wiem jednak, że remonty tego pomieszczenia są drogie, czyli nie mogę sobie na nie pozwolić zbyt często. To jednak dla mnie nie problem - wiem, że białe będą kafelki na ścianach i podłodze, sufit, muszla klozetowa, umywalka, kabina prysznicowa i pralka. Tiffany Blue przemycę w formie dodatków takich, jak np. ręczniki, papier toaletowy, czy szczoteczki do zębów, które w przyszłości wymienię na inne, drastycznie zmieniając w ten sposób wystrój.
źródło: www.lumex.pl

Muszla klozetowa
Gdybym mogła, to umieściłabym ją w centralnym punkcie, ale pewnie będzie stała w kącie. Jestem gadżerciarą i miłośniczką nowych technologii, dlatego z pewnością zdecyduję się na spłuczkę z co najmniej dwoma wariantami zużycia wody. Chcę też rozważyć połączenie ubikacji z bidetem. Deska sedesowa będzie natomiast niesamowicie dizajnerska, przywołująca na myśl wspomnienia zagranicznych wojaży, niestety jeszcze nie sponsorowanych w zamian za reklamę, ale może i na to przyjdzie pora, kto wie? 
Łazienka, jako miejsce niesłychanie reprezentacyjne, będzie służyła nie tylko do celów higieniczno-sanitarnych, ale również do nagrywania videobloga. Miejsce siedzące jest zatem niezbędne! Myślę, że istotna będzie data uruchomienia videobloga. Postaram się, by był to Dzień Toalet lub inne równie wyjątkowe święto.
źródło: www.nokaut.pl

Ręczniki
O kolorze już pisałam, ale nie wiecie jeszcze, że ręczniki będą posiadały ręcznie haftowane napisy, co sprawi, iż łazienka nabierze bardziej personalnego charakteru. Zaplanowałam już następujące podpisy:
Włosy Fishionelki, Tyłek Fishionelki, Twarz Fishionelki, Ręce Fishionelki, Cała reszta Fishionelki, Fishman, Ręcznik dla gości.
Będą dość proste i skromne, zdecydowanie w stylu Tiffany&Co.
źródło: www.tchibo.pl
Kabina prysznicowa
Metraż mojej łazienki ma niestety jedną wadę - w tym pomieszczeniu nie zmieści się jacuzzi, przez co będę musiała wstawić je do salonu. Mówi się trudno. W łazience niech już sobie jest ta kabina prysznicowa, ale rzecz jasna najbardziej bajerancka, jaka będzie - z radiem, telefonem, wifi i różnymi opcjami podświetlenia. Drzwi od kabiny będą w modnym, transparentnym wariancie.

Pralnia i schowek
Moja łazienka będzie wielofunkcyjna. Będzie służyła również jako pralnia i schowek.
W celu przystosowania jej do pierwszej z tych funkcji zamierzam powiesić pod sufitem suszarkę oraz zakupić lub otrzymać pralkę. Nie mam jeszcze żadnej na oku, a pralki są drogie, więc może rozważę opcję współpracy barterowej z rozprowadzaczami pralek? Są tu tacy? Aha, no i jeszcze będzie kosz na pranie, ale nie zadecydowałam jeszcze, czy biały, czy miętowy. Jak sądzicie, który lepszy?
Schowek natomiast oznacza przechowalnię profesjonalnego sprzętu do sprzątania oraz środków czystości. W zasadzie mam nawet już specjalny plan dotyczący tych środków - umieszczę je w miętowych pudełeczkach, na których nakleję dodatkowo ich zdjęcia, żeby wiedzieć, gdzie czego szukać.
źródło: www.alejka.pl

Lustro i światło
W łazience nie może zabraknąć rzecz jasna lustra. Zwłaszcza, jeśli to łazienka miłośników mocnych wrażeń. Powinno ono być odpowiednio oświetlone. W zasadzie przy niewielkim metrażu oświetlenie lustra może jednocześnie pełnić rolę oświetlenia głównego, więc mamy równocześnie odhaczony punkt związany ze światłem.

Szafy
Meblościanki to tam raczej nie zmieszczę, ale z pewnością zabuduję wszelkie liczniki, które mogłyby zaburzyć wygląd mojej idealnej łazienki. W szafkach będę przechowywać kosmetyki, podpaski, tampony, środki czystości oraz zapasy papieru toaletowego. Jeśli nie zdecyduję się w kwestii koloru kosza na pranie, to być może będzie on wbudowany w szafkę. To też jakieś rozwiązanie i to niemal jak z Ikei. Miotłę, mop i wiadro też mogłabym upchnąć do szafy, najlepiej wysokiej i z lustrem. 

Nie mogę się doczekać, aż moja wyśniona łazienka zacznie istnieć naprawdę! A jakie są Wasze wymarzone łazienki?

Oto mój niewielki kombek na łono Niemodnych Polek. Notkę dedykuję laffashion, która ma modną sypialnię w Jedynym Słusznym Kolorze. Oświadczam, że notka nie jest wpisem reklamowym produktów Domestos. 


Z poważaniem,
Fishionelka

czwartek, 4 października 2012

Jak być feszyn w sezonie przeziębień i grypy?

Wszystko zaczęło się niewinnie - a mianowicie od umieszczenia na fanpejczu takiej oto reklamy:
Dostałaś upragnione zaproszenie na pokaz mody, wybrałaś już szałowy, modny strój, całe przedpołudnie kompletowałaś biżuterię, w ostatniej chwili wyskoczyłaś do sklepu po torebkę, która dopełni Twój elegancki look. Cała ta historia skończyłaby się tak pięknie jak się zaczęła gdyby nie to, że tyłek boli Cię jak jasna cholera, każde dłuższe posiedzenie to dla Ciebie katorga. Brzmi znajomo? Niejedna blogerka cierpi na hemoroidy, które skutecznie odbierają radość uczestniczenia w modowych eventach i nie tylko. Jak zapewne wiecie praca blogerki wiąże się z długimi godzinami spędzonymi na siedząco.
"Siedzę przed komputerem, gdy szykuję notkę, w podróży, gdy wybieram się na fashion week oraz na pokazach Paprocki&Brzozowski."
Jakiś czas później zaczęły do nas spływać informacje - "patrzcie Niemodne - blogerki podchwyciły to i też dodają zdjęcia medykamentów". Czyżbyśmy zostały prekursorkami bycia trendsetterem leków? A może po prostu rośnie nam pokolenie szatniarskich lekomanów? To w tej chwili nieistotne. Istotne jest to, że na fali popularności spowodowanej wprowadzeniem nowego trędu w świat blogów musimy kuć żelazo, póki gorące i kontynuować temat. Dziś powiemy Wam, jak być feszyn w sezonie przeziębień i grypy!

Od czego zaczniemy? Od tego, że lepiej zapobiegać, niż leczyć. Nie od dziś wiadomo, że leki są drogie, a co za tym idzie - nieprzewidziana choroba może mocno uszczuplić Twoje oszczędności skrzętnie gromadzone w celu zakupienia torebki LV. 

A jak zapobiegać? Można na przykład łykać suplementy diety. Każdy wie, że jest ich naprawdę dużo, zatem każda amatora znajdzie swojego sponsora i będzie mogła zarobić na fotorelacji ze spożywania cudownego środka umieszczonej na blogu.
Spożywać można również jogurty - chociaż ostatnimi czasy raczej pomagają na wzdęcia, aniżeli podnoszą odporność... Może jeszcze się to zmieni, gdy na dobre ukryjemy brzuchy pod ogromnymi swetrami i będzie można skupić się na aspekcie ochrony przed przeziębieniami dzięki kulturom bakterii?

Oprócz tego możesz też dodać notkę lajfstajlową: o zdrowym trybie życia, który ma zbawienny wpływ na Twoje zdrowie. Chociaż z drugiej strony - to znowu wymagałoby wygłupienia się i ubrania dresu w celu zrobienia trzech skłonów w parku, a na dworze tak ziiiimno... To może o sporcie tylko napisz i wstaw zdjęcie jakichś warzyw?

Poza tym jak wiemy świat pędzi do przodu i nie ma czasu na to, by choroba mogła nas zatrzymać. Gorączka, kaszel, katar - coraz rzadziej są czymś, co jest w stanie powstrzymać nas przed pójściem do pracy lub na uczelnię. Niekiedy potrzebujemy czegoś, aby odgrodzić się od zarażającego towarzystwa. Czego? Oczywiście maski! Można byłoby się skusić na zwykłą w kolorze szpitalnej mięty - ale niestety: mięta już dawno wyszła z mody. Trzeba zatem postawić na oryginalność. Może nawet zdecydujesz się na maskę DIY? 
źródło: gadzetomania.pl
Niestety - któregoś dnia może się okazać, że wszystkie te środki ostrożności okazały się niewystarczające, a Ty zachorowałaś. Twoje cierpienia są niewyobrażalne, a potęguje je fakt, że Twój chłopak nie studiuje medycyny, lecz prawo i nie jest w stanie Ci pomóc. Jednak...

... przede wszystkim wykorzystaj przymusowy pobyt w domu na pisanie bloga!

MÓJ PAMIĘTNIK.
Poinformuj czytelników, że jesteś przeziębiona i oczekuj na wyrazy współczucia oraz życzenia szybkiego powrotu do zdrowia. Nie zapomnij załączyć fotki z poczekalni u lekarza, skanu recepty i reklamówki pełnej tabletek oraz syropów.
Koniecznie też pochwal się kwiatami, które dostałaś od chłopaka, a które to stoją obok Twojego łóżka.

PORADY ZDROWOTNE.
Napisz notkę ze zdrowotnym rachunkiem sumienia, by ustrzec czytelników przed błędami, które doprowadziły Cię do przeziębienia. Zdaj też relację z czytania ulotek dołączonych do opakowań leków.

WYSTRÓJ WNĘTRZ
Skoro choroba zatrzymała Cię w domu, to trudno - pochwal się zatem, jak mieszkasz. Bałagan usprawiedliwić możesz chorobą.

MODA
Gorączka i boląca głowa nie zachęcają do przebieranek, ale strój dnia opublikować po prostu trzeba. Z tego względu każda szatniarka powinna mieć modną kolekcję piżam, której nie będzie wstydziła się fotografować w przypadku choroby.
źródło: spokogadzet.komputerswiat.pl
ZAKUPY
Brak możliwości wyjścia na zewnątrz nie oznacza, że stracisz okazję na zakup wielu wymarzonych ubrań. Przypomnij sobie, jak kilka tygodni temu reklamowałaś Allegro i w końcu załóż tam konto, by móc cieszyć się zakupami zrobionymi przez internet!

KĄCIK KULINARNY
Połowa Twoich posiłków to leki, więc możesz wytłumaczyć, jak je dawkujesz. Warto jednak przypomnieć obserwującym bloga o tradycyjnych metodach leczenia, które w Twojej rodzinie stosowane są od pokoleń, i wstawić fotorelację z gotowania rosołu wraz z ciocią Stasią.

Przeziębionym życzymy szybkiego powrotu do zdrowia, a zdrowym - nieprzeziębienia się!
A może Wy, czytelnicy, zechcecie się podzielić swoimi sposobami na polepszenie odporności lub zmagania z grypą?

niedziela, 19 sierpnia 2012

przegląd sieciówek dla uciemiężonych szatniarek

Szatniarki lubią dzielić się z nami informacjami o swoim trudnym życiu - dzięki temu wiemy, że: 
Muszą godzinami ślęczeć nad rozłożonymi po całym mieszkaniu ubraniami w celu skompletowania ałtfitu.
Muszą wyjść z domu i testowanym samochodem przejechać przez pół Polski w miejsce idealne na sesję zdjęciową robioną testowaną lustrzanką.
Muszą wgrać fotki na testowany komputer i uruchomić Photoshopa.
A na sam koniec muszą dopisać do tego notkę w dziesięciu językach i opublikować ku uciesze gawiedzi.

Wiemy też - dzięki licznym wstawkom lajfstajlowym - że pomimo ciężkiej pracy nad blogiem muszą jeszcze znaleźć czas na jazdę na rowerze podczas awarii prądu (Kasiu T., następnym razem prosimy o porady, jak wyprodukować w ten sposób prąd) oraz pieczenie ciastek i picie kawy.

I chwila, moment! Kiedy te szatniarki robią zakupy?! Kiedy odnajdują czas na śledzenie nowinek ze świata mody?! Ciężko stwierdzić. Może to z braku czasu wynika fakt, iż tak wiele spośród nich realizuje modowy program minimum pod kryptonimem "dopaść masthewy"? Z pewnością jest to korzystna sytuacja dla sklepów - mogą najokropniejszą rzecz bez problemu uczynić najbardziej pożądanym towarem z ich magazynów. 

Droga szatniarko! Jeśli chcesz, by to z Twojego bloga były kopiowane zdjęcia na internetowe aukcje z Twoim nazwiskiem i magicznym zwrotem "hit blogerek" w opisie - musisz jako pierwsza opublikować coś, co stanie się w przyszłości masthewem. Jeśli chcesz być pierwsza - musisz mieć pewność, że nikt inny nie zainteresował się wcześniej danym ciuchem. Jeśli nikt wcześniej nie powinien się danym ubraniem zainteresować - powinno być wystarczająco niewydarzone. 
Niemodne Polki zapraszają na przegląd aktualnych kolekcji sieciówek  pod kątem potencjału na zostanie masthewem dedykowany zabieganym blogerkom!

Na pierwszy ogień idzie Rezerwat. Sklep ten powoli uświadamia nam, że wkrótce zrobi się zimno, zatem wypadałoby zaopatrzyć się w coś ciepłego. Może w tę bluzę? Jeśli szatniarka dorzuci magiczne słowo "burgund" (nieważne, na ile zgodne z prawdą - wszak niedawno wszystko było miętowe, od zieleni po turkusowy) - sukces w sprzedaży gwarantowany!
źródło:  http://www.reserved.com/ 
Cóż znajdziemy na naszym ulubionym Bazarze? Ciężko stwierdzić, co jest tam najciekawsze, bo to najprawdziwsza kopalnia masthewowych skarbów. Niemodne postanowiły tutaj ograniczyć ryzyko spowodowane byciem prekursorem mody - jeśli trend się nie przyjmie, to zestaw świetnie się sprawdzi jako piżama. A że raczej dla Twojego dziadka... Trudno.
źródło:  http://www.zara.com
A co widzimy poniżej? Czy to zdjęcie z Bravo sprzed 15 lat? Nie! To kamizelka z aktualnej oferty Haremu. I w razie czego z pewnością nie pogardzi nią Twoja babcia!
źródło:  http://www.hm.com/pl/
Stracivarius natomiast ma wyzwanie dla miłośników nie tylko rzeczy transparentnych (cóż, czemu by nie, wszak odwieczny problem "co założyć pod spód?" wciąż nie został rozwiązany), ale i... DIY. Szydełkowa bluzka w połączeniu z własnym kursem szydełkowania? Czekamy z niecierpliwością, by dowiedzieć się, która szatniarka odważy się na to jako pierwsza. I mamy nadzieję, że zobaczymy coś ciekawszego, niż łańcuszek powstały w wyniku nauki robienia oczek. 
źródło: http://www.stradivarius.com
Beczka zainspirowała się strojami służby zdrowia, czyli białymi gaciami pielęgniarek prześwitującymi przez ich białe spodnie i odtworzyła je w wersji ciemnej. Projektanci jednak z obawy przed pomysłowością klientek sklepu dla bezpieczeństwa postanowili wszyć pod spód szorty - i nawet nazwali ten wynalazek spodniami z szortami. Intrygujące, doprawdy.
źródło:  http://www.bershka.com/
Coś dla mniej zaawansowanych blogerek: Żull zaskakuje nas praktycznością swoich projektów. Z informacji w sklepie internetowym wynika, iż poniższy produkt to kurtka. Chociaż bardziej chyba przypomina bolerko...
źródło:  http://www.troll.com.pl/
... a jak lśniące bolerko, to dla dopełnienia koszmaru musi być i odpowiednia suknia wieczorowa z błyszczącej podszewki. Okazuje się, iż coś takiego dostaniemy w sklepie internetowym znanej sieciówki Siergiej. Ciężko stwierdzić, czy większe wrażenie robią same suknie, czy ich szeroki wybór, ale na sezon studniówkowy będą jak znalazł, a pół klasy w identycznych kieckach przywoła na myśl wspomnienie o szkolnych mundurkach.
źródło:  http://www.c-and-a.com/pl/pl/shop
"Pojechałam na Woodstock w ROMANTYCZNYCH koronkowych szortach, ale wpadłam do błota" - taką propozycję ma w swojej ofercie dla nas Kubuś. Jednak trzeba się spieszyć! Wszak lato zmierza ku końcowi...
źródło:  http://cubus.com/pl/
Na koniec kilka sukienkowych hitów od samego Romana. Nie możemy doczekać się pierwszych rozdań z tym gorącym towarem!
źródło:  http://www.romwe.com
I drodzy sklepikarze odzieżowi - nie lekceważcie tak silnego środka reklamowego, jak szatniarki. Któż inny tak skutecznie wypromowałby zbroje Vadera kurtki z kolekcji Marni for H&M? Hit blogerek - zapamiętajcie to magiczne hasło i lećcie szukać, co zalega w Waszych magazynach!
Czytelnicy - jakie masthewy z obecnych kolekcji rozśmieszyłyby Was najbardziej? Czy coś jeszcze jest w stanie Was zaskoczyć po walkach o słynne gumki do włosów?

PS: Teraz ciekawostka z ostatniej chwili - niekiedy samo "hit blogerek" to za mało i wypada jeszcze odwołać się do jakiejś konkretnej słynnej szatniarki. Cóż jednak sądzić o tym, że feszynistka uważająca się za szalenie popularną i chwaląca się swoimi osiągnięciami, musi używać na własnych aukcjach na allegro nie tylko nazwiska konkurentki w tytule, ale i jej zdjęć w opisie towaru? Szczegóły tego skandalu poznacie w sierpniowym wydaniu "Kocim okiem"! 
źródło:  http://allegro.pl/

niedziela, 12 sierpnia 2012

Niemodne Polki testują - komunikacja miejska

W szatniarskim świecie, gdzie każdy szanujący się bloger powinien testować samochody, od czasu do czasu pojawiają się dość odosobnione przypadki korzystające z komunikacji miejskiej. Jednak skoro sama Jemerced przyznaje się do podróżowania tramwajem, o czym świadczą nie tylko jej zdjęcia, ale i wypowiedzi - być może warto przyjrzeć się temu sposobowi przemieszczania się?

Dlaczego warto korzystać z komunikacji miejskiej?
1. Bo nikt nie dał Ci samochodu do testowania. Jednak nie martw się - może jako bloger korzystający z transportu zbiorowego rozpoczniesz współpracę z firmą Solaris? 
2. Bo to prawie ekologiczne. Nie aż tak, jak jazda rowerem, ale jednocześnie nie tak męczące, a Ty możesz się chwalić, iż nie produkujesz własnych spalin, lecz wspólne z innymi ludźmi.
3. Bo to tańsze od samochodu - własnego, a nie testowanego, żeby nie było wątpliwości. Oszczędzasz w ten sposób fundusze na wydatki modowe.
4. Bo możesz nią dojechać do centrum handlowego na zakupy i nie martwić się o miejsce parkingowe.
5. Bo nie zajmujesz miejsca na parkingu. Nie tylko Ty, ale i inni jeżdżący komunikacją miejską. Dzięki temu ostatnie piętro garażu jest puste i możesz robić tam feszyn zdjęcia ałtfitów na bloga.
wizualizacja pustego parkingu poznańskiej Galerii Malta

Jednak to tylko teoria. Żeby dobrze poznać tramwaje i autobusy - trzeba do nich wsiąść! Niemodne Polki na obiekt swych testów wybrały - idąc wciąż śladami Jemerced - komunikację miejską w Poznaniu. 
poznański tramwaj podczas Euro 2012
Uwaga! To nie jest wpis reklamowy! W celu przetestowania poznańskiej komunikacji miejskiej został zakupiony bilet dobowy na okaziciela wart aż 6 zł. 

Przed rozpoczęciem podróży należy zwracać uwagę na:
1. Rozkład jazdy - najlepiej aktualny, bo Poznań ostatnimi czasy lubi często te rozkłady zmieniać. Wybieramy tylko te tramwaje i autobusy, które przejeżdżają obok centrów handlowych. Szczególnie istotne jest to w przypadku tramwajów, bowiem kierowcę autobusu byłoby ewentualnie łatwiej przekonać do zmiany trasy, aniżeli motorniczego prowadzącego tramwaj. Wynika to z faktu, że tramwaje poruszają się po specjalnych szynach. W Poznaniu szyny te mają prześwit normalny. Oznacza to po pierwsze, że wynosi on 1435 mm przy mierzeniu go 14 mm poniżej górnej powierzchni szyn, a po drugie - że gdyby poznański tramwaj porwać, to można byłoby uciekać polskimi torami kolejowymi umieszczonymi na liniach normalnotorowych.
2. Odpowiedni tramwaj lub autobus. Największy wybór będziemy mieli na pętlach, zwanych w centralnej Polsce krańcówkami. Środkom transportu możemy się także przyjrzeć, gdy czasem stoją w korku lub z powodu awarii. Wierzymy w to, że z rozkładem jazdy sobie poradzicie, zatem skupmy się na tym, jak podjąć decyzję, który pojazd jest dla Was najlepszy. Szczególny nacisk decydujemy się położyć na tramwaje.
wielki pokaz tramwajów na moście św. Rocha
Tramwaje vintage
Idealnie komponują się z ubraniami podkradzionymi babci. Warto jednak zaznaczyć, że świetnie pasuje do nich również stylizacja romantyczna - najlepiej na randkę. Ze swoim ukochanym zasiąść możesz na ławkach przeznaczonych dla dwóch osób. Miejsca pojedyncze mogą natomiast zająć hipsterzy, którzy również nie powinni pogardzić klimatem panującym w tego typu pojazdach w ramach nienawiści do każdego nowocześniejszego tramwaju.
wnętrze tramwaju vintage - należy zwrócić szczególną uwagę na siedziska w kolorze ciemnej mięty
Co ciekawe - istnieje również edycja tramwaju vintage przeznaczona dla miłośników zwierząt. Jeśli zatem na Twoim lajfstajlowym blogu szatniarskim opisujesz zakup fluo kółka do biegania dla chomika, to koniecznie wspomnij o tym, jakim tramwajem udało Ci się dotrzeć do sklepu zoologicznego.
zazwierzęcony tramwaj vintage na os. Lecha
PRL-owski asceta 
W przypadku przejazdu tym tramwajem wystarczy podebrać ubrania mamy lub - co wiemy z notki o trędach na najbliższy sezon - zaopatrzyć się w jesienne masthewy w dowolnej sieciówce. 
surowe wnętrze tramwaju
Pozornie wydać się może, iż pojedyncze, twarde siedziska nie sprzyjają zawieraniu nowych znajomości, więc nie warto wysilać się ze strojem, jednak to tylko złudzenie! Tak naprawdę integrację ze współtowarzyszami podróżniczej niedoli umożliwiają miejsca stojące, których z jednej strony nie brakuje, a z drugiej nie wykluczają kontaktu z innymi ludźmi. W przypadku, gdy kontakt nam jednak nie odpowiada, możemy ewakuować się przez drzwi, których jest tam pod dostatkiem i przejść do drugiego wagonu. 
harmonijne połączenie poręczy i krzesła poprzez zastosowanie tego samego materiału, które pozwoliło na ograniczenie różnorodności wyposażenia wnętrza
Powiew cywilizacji
Dla kogoś, kto jest zawsze na topie w kwestiach szatniarskich, nie powinno być również tajemnicą, jakie modele tramwajów i linie są w tym momencie najbardziej na topie, a do których wstyd wsiadać. Jeszcze do niedawna największym lansem, jakiego doświadczyć można było w stolicy województwa wielkopolskiego, był przejazd trasą PST (Poznański Szybki Tramwaj). Cóż, od czasu otworzenia słynnego prawie-metra na Franowo są to po prostu zwykłe tory prowadzące do Plazy i Pestki...
widok z Tramino mknącego trasą PST
Pamiętaj również, że jeśli do wyboru masz wsiąść do zwykłego tramwajowego akwarium lub czekać pół godziny na Tramino - to stój i czekaj. Tramino to wciąż jeszcze świętość, choć od czasów, gdy wszyscy wypatrywali jedynego jeżdżącego po mieście modelu, trochę zleciało, a poruszających się po mieście wagonów namnożyło się. 
Solaris Tramino na moście św. Rocha

A czy Wy korzystacie z komunikacji miejskiej? I czy chcielibyście, żeby Niemodne Polki przetestowały również PKP i powiedziały, jak być feszyn w podróży pociągiem?

PS: Szatniarkom z Warszawy przypominamy, że w poznańskich tramwajach nie wypada kibicować Legii.

sobota, 21 lipca 2012

Blogerka w świecie bez internetu


Współczesna cywilizacja nierozłącznie związana jest z wieloma wynalazkami i odkryciami z bliższej lub dalszej przeszłości: telefonami, samochodami, samolotami, komputerami, czy internetem. Z pewnością niejeden z nas poczułby się nieswojo, gdyby został pozbawiony któregoś z wymienionych wcześniej dobrodziejstw. My skupmy się jednak na tym ostatnim, czyli na internecie. Mało tego: rozpatrzmy go w kontekście blogowania. Co zrobiłyby szatniarki w świecie bez internetu i jakie zachowania z sieci byłyby w stanie przenieść do rzeczywistości?

1. Za darmo
Internet
Jak nauczyło nas pewne forum zrzeszające elitę modnych Polek – blogi zakładamy po to, by na nich zarabiać lub przynajmniej dostać od czasu do czasu jakiś ciuch, czy kosmetyk w ramach podarunku. Niektórzy szczęśliwcy mogą liczyć nawet na roczny zapas pasty do butów w zamian za testowanie i reklamowanie tego produktu! Jak widać gra jest warta świeczki. Z tego względu każda szatniarka jeszcze przed ustawieniem ostatecznego wyglądu bloga i napisaniem pierwszej notki powinna mieć już zakładkę „współpraca”, a następnie wysłać kilkadziesiąt maili do każdego sklepu internetowego, jaki im się nawinie.
Bez internetu
Niestety – maili w świecie bez internetu pisać nie można. Można za to pisać listy – wiecie, takie zwykle ręcznie zapisane kartki w kopertach. Zapisane na maszynie to zazwyczaj nie listy, tylko rachunki i wezwania do zapłaty. Zyskać można podwójnie: sklep może coś odesłać, a i poczta może dać zniżkę na znaczki w ramach współpracy.
poczta-polska.pl
Jeśli ktoś czuje się na siłach i jest wystarczająco odważny, niechaj nie cacka się z listami, tylko po prostu niech pouczy kasjera-sprzedawcę, że powinien nabić zacnemu klientowi stosowny rabat, a jeszcze lepiej oddać towar zupełnie za nic. Oczywiście z wyjątkiem szerzenia trendów wśród plebsu poprzez prezentacje masthewów.

2. Lubię to!
facebook.com
Internet
Zachwycanie się kimś lub czymś jest tu niesłychanie proste. Na fejsie klikamy „lubię to”, a na blogu piszemy słitaśnego komcia z wyrazami mniej lub bardziej szczerego podziwu. Nie robimy tego bezinteresownie – w zamian oczekujemy reakcji będącej lustrzanym odbiciem naszego własnego zachowania.
Bez internetu
Podobno powiedzenie komuś czegoś miłego to „komplement”, jednak słuchający usłyszawszy go czerwieni się i protestuje, na co my mu nie pozwalamy i ostatecznie zmuszamy w ten sposób do podziękowań, pokazując naszą przewagę w tej potyczce słownej. Jednakże musimy pamiętać o tym, że celem jest uzyskanie komentarza zwrotnego w postaci komplementu dotyczącego nas samych, bowiem inaczej nasz wysiłek poszedł na marne. Nie zawsze się to udaje.
By uniknąć nieporozumień związanych z kwestią „też mam coś u niej pochwalić, czy nie?” wprowadzić można formuły przypominające te internetowe. Podbiegamy do napotkanego osobnika i krzyczymy „ładne skarpetki – lubię to!”, a on daje nam zupełnie jasną odpowiedź „fajna paczka chusteczek – lubię to!”.

3. Anonimy
Internet
Wylogowujemy się z własnego konta i piszemy komentarz jako anonim – proste, prawda? Niezupełnie. Niektóre blogerki to tajni szpiegowie, którzy bez problemu namierzą, jaki numer IP ma autor komentarza. Z tego względu szatniarki opuszczają domy i wyruszają w dalekie podróże, gdzie miejscowe IP nie ma z nimi żadnego związku. Niekiedy ma związek z inną blogerką, którą chcą wrobić. Ewentualnie jadą do centrum handlowego z darmowym wifi, gdzie szatniarek jest pod dostatkiem i namierzanie tej właściwej przypominałoby poszukiwania igły w stogu siana.
Bez internetu
Myślisz, że wystarczy się nie podpisać? Bzdura! Aczkolwiek na wszelki wypadek i tak przypominamy o tym, że wysyłając wiadomość anonimową podpisujemy się „życzliwy” lub wcale, a na kopercie nie podajemy danych nadawcy, czyli nas. Podajemy dane adresata, bo inaczej wiadomość do niego nie dotrze – chyba, że zaniesiemy ją osobiście. Tego „osobiście” nie należy brać zbyt dosłownie, bo rozchodzi się raczej o samodzielne wrzucenie listu do skrzynki odbiorcy, niż zapukanie do jego drzwi i poinformowanie z uśmiechem na ustach, że przyniosło się wiadomość anonimową. Wskazane jest niepozostawienie odcisków, zatem wiadomość tworzymy w rękawiczkach – ale takich z palcami, bo te bez, choć feszyn, nie będą wystarczająco dobre. Dzięki filmom i kreskówkom wiemy, że człowieka można rozpoznać po piśmie, dlatego możemy chwycić za nożyczki i wyciąć literki z gazet, by następnie przykleić je na kartkę, formując w ten sposób anonimową wiadomość.

4. Skandale
Internet
Metod na skandal w internecie jest wiele. Czy trzeba o nich szczegółowo pisać? O tym na blogu było już wiele razy. Przypomnijmy zatem, że wystarczy chociażby prowadzić międzyblogową wojnę z konkurencyjną szatniarką, czy nawet sklepem, a gawiedź zachwycona widowiskiem pisze komentarze i odświeża stronę co pół minuty.
Bez internetu
Wojna z szatniarką? Może być potyczką słowną, jednak realny świat daje o wiele więcej możliwości, niż internet i nie można wykluczyć rękoczynów.
catspictures.net
Konflikt ze sklepem? Ustawiamy się przed wejściem i głośno wykrzykujemy obelgi mające zniechęcić potencjalnych klientów do wejścia do środka. My nie wchodzimy, bo wyrzuci nas ochroniarz.
Notka jest lekka i prześmiewcza, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by poruszyć tu sprawę bardziej poważną. Wyrażamy nadzieję, że szatniarki wyśmiewające w internecie w celu uzyskania poklasku osoby niepełnosprawne mają przynajmniej więcej taktu w rzeczywistości.

5. Sesje zdjęciowe
Internet
Jak już wszyscy wiemy z telewizji śniadaniowych pisanie bloga to praca niezwykle czasochłonna – wiem, bo piszę tę notkę już prawie godzinę. A co mają powiedzieć biedne szatniarki, które muszą zrobić jeszcze zdjęcia? Chwała jednak tym, które po zakończonej sesji dokonują pożerającej czas selekcji i mieszczą się w ilości zdjęć do policzenia na palcach rąk. Wszystkim pozostałym proponujemy refleksję: czy naprawdę sądzicie, że kogoś aż tak wciągnie 25 zdjęć buta lewego, że odczuje niedosyt przy zaledwie 23 ujęciach buta prawego?
Bez internetu
Pytanie: czy cofamy się do czasów, gdzie aparaty cyfrowe jeszcze nikomu się nie śniły? Jeśli tak, to pozostaje zaproponować tworzenie albumów z odbitkami. Koszty wywoływania zdjęć i miejsce, jakie zajmą albumy, które trzeba gdzieś przechować, z pewnością ostudzą zapał do tysięcy identycznych fotek, których nikt (nie wyłączając autorów) nie będzie chciał oglądać. Gorzej, gdy uznamy, że wciąż są komputery, jednak i to nie problem. Wrzucając na bloga 150 zdjęć z jednych zakupów możesz się łudzić, że ktoś przegląda je z niesamowitym zainteresowaniem – wyświetlając je przez godzinę znajomym nie dasz rady przeoczyć ich znudzenia.

Jakiż ten świat bez internetu byłby straszny... Miejmy jednak nadzieję, że związane z nim wizje pozostaną jedynie inspiracją dla twórców horrorów, a my dzielnie zniesiemy ewentualne tymczasowe awarie jeżdżąc na rowerze lub składając meble.

piątek, 29 czerwca 2012

Poradnik dla plebsu - jak zachować się w Zarze?

Ewolucja wielu blogów jest nadzwyczaj jasna, czytelna i niepozostawiająca wątpliwości. 

Zaczyna się od targu u pani Eli co piątek, lumpeksów i niepowtarzalnych "sieciówek" posiadających po jednym sklepie. Po jakimś czasie blogerka stwierdza, iż nie godzi się, by pisać o zakupach w Heniexpol - Style&Fashion Szop, więc edytuje stare wpisy i lokalne nazwy zmienia na nołnejmy. Jedyne, co z tego etapu ma prawo się uchować, to lumpeksy, ale pod warunkiem przechrzczenia ich na sekondhendy i wyszukiwania odpowiednich metek.

I tu blogerka wyrusza w swoją wielką podróż po świecie feszyn. Pierwszymi sieciówkami, na które przeprowadza szturm, zostają Croppy, Housy i inne Trolle. Dzięki nim może zostać najprawdziwszym tró-feszyn-pank-imoł-skejtem, ale pewnego dnia odkrywa, że w tych sklepach są także bluzki w kwiatki i spódnice z falbankami. 

Wtedy nasza bohaterka zaczyna poszukiwać profesjonalnych porad ubraniowych. A gdzieś by indziej takowych szukać, jak nie na Wizażu? Wchodzi na forum i pyta: "co zrobić, żeby lepiej wyglądać?" i uzyskuje tradycyjne "no jak to co?! no ubieraj się bardziej kobieco!". Chcąc przypieczętować życiową zmianę wybiera nowe sklepy: Reserved i H&M. 

Apetyt rośnie w miarę jedzenia - po pewnym czasie i to jej nie wystarcza. Wchodząc na blogi swoich modowych mentorek widzi, że to już czas na kolejny stopień wtajemniczenia, jakim jest Zara. Wie, że stamtąd jest już tylko o krok od LV i TB, czego nie może się już doczekać, ale mimo to odczuwa pewien dziwny lęk. Wszak nigdy nie była w tej Świątyni Mody. Skąd ma wiedzieć, jak się tam zachować?!

źródło: magnoliapark.pl

Na szczęście Niemodne Polki z chęcią poratują biedną blogerkę i resztę plebsu, który nigdy nie był w Zarze poniższym poradnikiem!

  1. To jest Zara. W Zarze możesz kupić ubrania z Zary. Znalezienie bluzki z metką Zary nie jest tam niczym niesamowitym, dlatego okiełznaj lumpeksowe zwyczaje i nie krzycz na całe gardło "Boże, to jest z Zary!!!" po chwyceniu pierwszej z brzegu rzeczy.                             
  2. Pamiętaj, że pracownicy Zary przechodzą specjalne szkolenia, które sprawiają, że stają się skuteczniejsi od dementorów i bez problemu wykryją Twój lęk, czy niepewne zachowanie, a później zaczną śledzić. Nie możesz do tego dopuścić!  
  3. Ubierz się stosownie do okazji, czyli odwal się jak stróż w Boże Ciało. To Twoja pierwsza wizyta, więc nie licz na to, że Twój codzienny wygląd w połączeniu z przerażeniem pojawiającym się w oczach zostaną uznane za hipsterski luk. Na takie niedbalstwo mogą sobie pozwolić jedynie doświadczeni klienci.
  4. W sklepach się nie je, ani nie pije i w Zarze pewnie też nie wolno, ale nikogo nie zszokujesz, jeśli jedzenie, z którym będziesz się przechadzać między wieszakami będzie wystarczająco feszyn. Samodzielnie zrobiony na bazie produktów z Biedronki hot-dog się nie nadaje. 
  5. Nie komentuj cen. Prestiż kosztuje.
  6. Nie przeglądaj wszystkiego, jak leci - szukaj masthewów. Część towaru prawdopodobnie nie jest przeznaczona do sprzedaży, a tylko dla zapchania wieszaków, bo przecież każdy wie, że zejdzie jedynie to, co jest hitem blogerek. Dlatego od razu wyrusz po asymetryczną spódnicę i coś w kolorze fluo, a na resztę nie zwracaj uwagi!
  7. Nie pytaj o sandałki z Zary. Nie ma i już. Istnieją jednak ludowe podania mówiące o tym, że sporo par schowanych jest w sklepowych sejfach i strzeżonych przez trolle; są też ludzie będący zgodni co do tego, że sandały są ukryte na terenie sklepu dostępnym dla klientów i wystarczy dobrze poszukać. Czy ktoś z nich ma rację? Tego być może nigdy się nie dowiemy.
  8. Zara nie ma pamiątkowej księgi gości, w której możesz pochwalić się wizytą w tak luksusowym miejscu. Dlatego musisz zadowolić się własnym zdjęciem z przymierzalni i publikować je, gdzie popadnie, żeby nikt nie przeoczył Twoich odwiedzin w Zarze.
  9. Pamiętaj, że Zara to świątynia, a tamtejsze produkty to relikwie. Najbardziej pożądaną relikwią jest oczywiście papierowa torba z Zary. Jeśli niczego nie kupisz w sklepie, a sprzedawca jest obojętny na Twoje prośby na klęczkach o wydanie samej reklamówki (cóż, zdążył przywyknąć do takich sytuacji) - możesz wylicytować ją na allegro.
  10. Termin rozpoczęcia tegorocznych wyprzedaży w Zarze był jak zawsze ściśle strzeżoną informacją handlową. Strzeżoną tak dobrze, że w internecie roiło się od wypowiedzi z konkretną datą i dopiskiem "wiem, bo właścicielka kuzyna psa mojej sąsiadki tam pracuje". Znając datę mogłaś przybyć wieczorem, by zająć sobie dobre i wygodne miejsce przed centrum handlowym na nocleg w śpiworze. Chociaż: z wyprzedażowych emocji oka nie idzie zmrużyć. Można zatem leżąc na plecach liczyć gwiazdy na niebie. Gwiazd jest dużo, ale ludzi na wyprzedaży - jeszcze więcej.
  11. Dużo ludzi = duża konkurencja = konieczność zaopatrzenia się w narzędzia niezbędne na polu bitwy. Kastetu oczywiście nie wniesiesz, ale Twój przepiękny pierścionek na wszystkie palce nie zostanie Ci zarekwirowany na wejściu - podobnie, jak oćwiekowane lordsy. Przecena karpia w Realu to nic w porównaniu do wyprzedaży w Zarze, więc nie licz jedynie na własne pięści. 
  12. Nie zrażaj się pierwszym niepowodzeniem. Zara ma dużo sklepów - po prostu idź do kolejnego, jeśli czujesz, że drastyczna wpadka w postaci butów z poprzedniego sezonu źle wpłynęła na Twój wizerunek. Tylko tym razem pamiętaj o dopracowaniu wszelkich szczegółów!
źródło: fotka.pl/grupa/160913/I_love_ZARA

Niemodne Polki życzą Wam powodzenia. Wierzymy, że dzięki nam dacie sobie radę!

czwartek, 21 czerwca 2012

łots in maj beg?

Dziś pokażę Wam, co musi znaleźć się w każdej tyciuteńkiej kopertówce, szczególnie panterkowej  

źródła: linki w opisie

- telefon, oczywiście w wymienionej feszyn obudowie
- portfel z wypłatą za wpisy sponsorowane (za ten znów się coś skapnie)
- ulubioną książkę (tę zaraz po Pałlo Koelo i książce telefonicznej)
- zestaw do makijażu (gratis do gazety 5-letniej siostry, naprawdę świetny)
- szampony do włosów (bardzo ciekawa seria z dizajnerskimi opakowaniami - dla Ciebie ten z psem, a dla Twojego chłopaka ten z samochodem)
- coś do picia: sok z gumijagód
- kubek ze starbaksa, ale zamykany - ludzie dziwnie patrzą na sok
- klucze do mieszkania
- pasujące do torebki kalosze na wszelki wypadek
- podręczny zestaw 30 lakierów do paznokci
- luszczanka z olbrzymim teleobiektywem
- składane krzesełko - wygodne i praktyczne, przydatne szczególnie do oczekiwania w kilometrowych kolejkach do przymierzalni podczas wyprzedaży
- wiertarka i młotek - na niespodziewane składanie i mocowanie mebli
- podświetlane lustro łazienkowe - skoro są kosmetyki, to musi być i lusterko

To oczywiście absolutne minimum pozwalające w większości przypadków na przeżycie zarówno w miejskiej  dżungli, jak i poza nią. Pamiętajcie jednak, że warto wykorzystać każdą okazję, gdy idziecie z większą torebką, taką jak LV Speedy 35 na haul do mięsnego i wrzucić coś więcej, niż do zwykłej kopertówki. 

Co na przykład? Ot, chociażby składaka - jazda na rowerze jest niesamowicie feszyn! Uczyń zatem plus z tego, że nie posiadasz prawa jazdy, a nie ma Cię kto wozić samochodem, który dostałaś do przetestowania - może nawet uda Ci się wyłudzić od jakiejś firmy rower?
źródło: http://miood.pl/strida-50-najlatwiej-skladany-skladak-na-swiecie

A co można znaleźć w nieprzemierzonych otchłaniach i niezbadanych zakamarkach Waszych torebek? :-)

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Jak znaleźć Niemodne Polki?

Ujawnianie tego, jak blog został znaleziony, jest niesamowicie feszyn - nie możemy być gorsze od reszty! Dlatego dziś powiemy, jak udało Wam się znaleźć Niemodne Polki i odpowiemy na nurtujące Was pytania, które wstydziliście się zadać w dziale poświęconym listom do Redakcji. 

źródło: statystyki niemodnepolki.blogspot.com

blog wolny od zary (43 osoby) + blog wolny od azry (1 osoba)
Widać, że doceniacie logo wykonane przez jedną z redaktorek! Pojawiały się pytania, czy kółeczka z hasłami można sobie pożyczyć - za każdym razem odpowiadałyśmy, że to akurat można. Zatem i Twój blog może być wolnym od Zary, a Ty możesz stać się ulubienicą lumpeksów!

nie pochodzę z podkarpacia blog (15 osób)
Cóż, wychodzi na to, że o wiele więcej osób ma kłopoty z określeniem, skąd pochodzi i być może jest to nawet problem masowy. 

Kamila Horodyńska (4 osoby)
Widać, że nowe nazwisko się przyjęło :-)

chłopak fashionelki (2 osoby) + chlopak fashionelki (2 osoby) + eliza fashionelka chłopak (1 osoba) + fashionelka chłopak (2 osoby)
Przyznajemy: nawet my nie wiemy kto to jest :-( Jednak zaszokujemy Was: widziałyśmy jego i Fashionelki wspólne zdjęcie! Zdrajcą, który upublicznił taką fotografię, okazał się ktoś z najbliższego otoczenia Elizy. 

co zrobić żeby nie być paszczurem (1 osoba)
Heloł! Jesteśmy grube, brzydkie i w ogóle! Skąd mamy to wiedzieć?

czy buty na obcasie na wagary to dobry pomysł (1 osoba)
Prawie jak list do Bravo... Droga Aniu! Buty na obcasie na wagary to dobry pomysł tylko pod warunkiem, że na wagary idziesz do centrum handlowego i jesteś pewna, że nikt nie będzie Cię gonił.

jak dopasować niemodne rzeczy żeby były modne (1 osoba)
Świetny pomysł na notkę!

jak się chodzi w litach (1 osoba)
Najlepiej wcale.

kawa ze starbunia (1 osoba)
Nasza ulubiona! <3

mózg w walizce (1 osoba)
Brzmi intrygująco. Jednak jeśli zdecydujesz się na podróż pociągiem, to wiedz, że przewoźnicy zazwyczaj zabraniają przewożenia zwłok i ich szczątków.

na który palec zakładamy pierścionek zaręczynowy (1 osoba)
To ktoś jeszcze nosi pierścionki zaręczynowe, pomijając naszą redakcyjną koleżankę?
źródło: gravedigger

nie lubię ludzi kwejk (1 osoba)
To jest dopiero hejter!

pierscionki zareczynowe na stole (1 osoba)
Czemu akurat na stole?

soincarmel włosy (1 osoba)
Potwierdzamy - soincarmel ma włosy i to w dodatku dość długie. Wystarczyło wejść na jej bloga, żeby sprawdzić.

fashion wzory azteckie (1 osoba)
Niestety, już nie są feszyn. Przykro nam, to już przeżytek! Jeśli dopiero co założyłaś bloga i wzorujesz się na najpopularniejszych blogerkach, to przeglądaj ich najnowsze wpisy, a nie te sprzed kilku tygodni.

baletki do spudniczki (1 osoba)
Do spudniczki polecamy tylko i wyłącznie czułenka. 

converse właściwości (1 osoba)
W warunkach pokojowych występują w stanie stałym, a optymalne tarcie między tworzywem podeszwy, a znaczną ilością spotykanych na co dzień powierzchni pozwala na swobodne przemieszczanie się bez zbędnego poślizgu. Nie stwierdzono właściwości nadprzyrodzonych, ani magicznych.

conversy mają gwiazdke po ktorej stroniw (1 osoba)
Conversy mają gwiazdkę ze strony lewej lub prawej, zależnie od tego, który to but i jak go ustawimy. Ciekawostką może okazać się fakt, że po przewróceniu buta na bok gwiazda występuje do góry lub na dole.

jak zrobićzniemodnej bluzki modną (1 osoba)
Najprościej nic nie robić, a jedynie zmienić nazewnictwo. Nie mów chabrowa, ani kobaltowa - teraz bluzka powinna być szafirowa. Możesz też założyć ją na lewą stronę i jeszcze tyłem na przód, wówczas zostaniesz hipsterem. Jak chcesz jednak bardziej poszaleć, to możesz ją wrzucić do Domestosa wymieszanego z pastą do butów (DIY - nazwa adekwatna do otrzymanego efektu), albo zagotować w pralce (DIY - oversize). 

kominek zareczony z fashinelka (1 osoba)
Widziałyśmy zdjęcie Fashionelki z chłopakiem i kimkolwiek on nie jest - z pewnością nie jest Kominkiem.

zielone spodnie do czego (1 osoba)
Do pracy w zieleni miejskiej.

tatuaż na udzie wzory (1 osoba)
Polecamy adres naszego bloga. Dziękujemy za reklamę!

rymy na grubasów (1 osoba)
Jeśli nie chcesz mojej zguby
Tej kiełbasy rzuć mi luby

I hit z ostatniej chwili, znaleziony na pół godziny przed publikacją!
bal na 6 klasa jakie buty który lepszy płaski czy szpil (1 osoba)
Dużo zależy od tego, czy Twoja mama nie ma stopy o kilka rozmiarów większej od Twojej i czy człapiąc w jej szpilkach nie będziesz wyglądać równie dorośle, co w tych samych butach, gdy miałaś 5 lat. W ogóle co na temat obcasów dla absolwentki szkoły podstawowej sądzą jej rodzice? ;-)

Oprócz tego oczywiście przeróżne kombinacje słów Niemodne Polki, mniej lub bardziej udane, łącznie z niekodnymi polkami :-)

Chcemy Wam także powiedzieć, że jesteśmy niesamowicie szczęśliwe z tego powodu, iż nasz blog odwiedzają obywatele tak wielu państw! Dziękujemy! Myślicie, że to już odpowiedni moment na link do translatora na naszym blogasku?
źródło: statystyki niemodnepolki.blogspot.com

A może - w oparciu o wnikliwą analizę odwiedzin z terenu Polski - powinnyśmy pisać gwarą najciemniejszych (na wykresach ofkors) regionów?