czwartek, 14 czerwca 2012

Blogerska stopa

Jeszcze jakiś czas temu (Rok? Dwa lata temu?) przemierzając  ulice, surfując po nieograniczonym Internecie czy też oglądając zdjęcia swoich koleżanek z liceum, myśleliśmy o tym samym.

Skąd to wiem?

Niemodne Polki mają swoje tajne źródła.
Jeszcze o tym nie wiecie, ale teraz też zaczynamy myśleć podobnie... Żeby nie trzymać Was dłużej w niepewności, ogłaszam, że...

Zaczynamy nową erę!
ERĘ STÓP, STÓPEK I STÓPECZEK.
Niekoniecznie pięknych i zadbanych...

Źródło: http://kroopka.blog.pl/files/2012/03/slad_stopy1.jpg

Gdzie nie spojrzysz, tam stopa. Patrzysz w dół – nawet dwie stopy! Patrzysz w górę – stopa. Chodzisz po plaży – spotykasz ślady stóp.  Kupujesz buty – tam wdzięczy się do Ciebie stopa. Jesz galaretkę – a ona z kurzych stópek (oficjalnie: łapek).  

Wchodzisz na feszyn bloga, a tam stopa w przeróżnych sceneriach:
Wniosek:  stopy to już człowiek. Człowiek nowej generacji. Kto wie, czy za chwilę nie wyskoczą nam z lodówki zamiast Pudziana. Co my biedni mamy począć w takiej nowej sytuacji?

Proponuję:

  1. Przyzwyczaić się do częstego widoku stóp. W wakacje będziesz je widzieć co chwilę: na ulicy, na plaży, w sklepie i na blogach. W końcu kto ma nosić sandałki z Zary? Stopa czy głowa?
  2. Wyjechać gdzieś na koło podbiegunowe. Tam stopy ukrywają się w ciepłych butach.
  3. Fotografować swoje stopy, żeby zaśmiecać strony internetowe i skrzynki pocztowe swoich znajomych.
  4. Polubić stopy, nazywając każdą słodkim zdrobnieniem.
  5. Tego rozwiązania nie polecam, więc go tutaj nie napiszę w ramach Waszego bezpieczeństwa.
Miłego oglądania!


fajniefajna