Skąd to wiem?
Niemodne Polki mają swoje tajne źródła.
Jeszcze o tym nie wiecie, ale teraz też zaczynamy myśleć
podobnie... Żeby nie trzymać Was dłużej w niepewności, ogłaszam, że...
Zaczynamy nową erę!
ERĘ STÓP, STÓPEK I
STÓPECZEK.
Gdzie nie spojrzysz, tam stopa. Patrzysz w dół – nawet dwie
stopy! Patrzysz w górę – stopa. Chodzisz po plaży – spotykasz ślady stóp. Kupujesz buty – tam wdzięczy się do Ciebie
stopa. Jesz galaretkę – a ona z kurzych stópek (oficjalnie: łapek).
Wchodzisz na feszyn bloga, a tam stopa w przeróżnych
sceneriach:
- stopa w oknie samochodu (stopy też mogą podróżować!)
- stopa w nowych sandałkach (stopy też potrzebują powietrza!)
- stopa nad morzem (stopa lubi morskie klimaty)
- stopa z rybkami (stopa jest towarzyska – lubi nawiązywać nowe znajomości)
- stopa z krzywymi palcami (stopa też ma prawo do przekrętów!)
- stopa w pościeli (stopa też potrzebuje snu!)
- stopa z kwiatami w wannie (stopy też potrzebują miłości i odpoczynku!)
Wniosek: stopy to już
człowiek. Człowiek nowej generacji. Kto wie, czy za chwilę nie wyskoczą nam z
lodówki zamiast Pudziana. Co my biedni mamy począć w takiej nowej sytuacji?
Proponuję:
- Przyzwyczaić się do częstego widoku stóp. W wakacje będziesz je widzieć co chwilę: na ulicy, na plaży, w sklepie i na blogach. W końcu kto ma nosić sandałki z Zary? Stopa czy głowa?
- Wyjechać gdzieś na koło podbiegunowe. Tam stopy ukrywają się w ciepłych butach.
- Fotografować swoje stopy, żeby zaśmiecać strony internetowe i skrzynki pocztowe swoich znajomych.
- Polubić stopy, nazywając każdą słodkim zdrobnieniem.
- Tego rozwiązania nie polecam, więc go tutaj nie napiszę w ramach Waszego bezpieczeństwa.
fajniefajna