wtorek, 24 lipca 2012

W świecie (psycho)fanek


Nie łudźmy się. W dzisiejszych czasach, kilka lat po powstaniu pierwszych blogów modowych, na pewno nie przeżywają one swojego renesansu, a raczej barok ukierunkowany na swoisty blogowy sarmatyzm. W nurt ten wpisuje się idealnie koncepcja blogowej psychofanki, jako przeciwieństwo zawodowego hejtera. Kto z nas nie czytał nigdy komentarzy pod postami naszych ulubionych blogerek? Kto nie zetknął się nigdy z atakiem anonimów (lub też i nie anonimów) stających w obronie autorki bloga? Wreszcie, kogo nigdy krew nie zalała bądź kto nie ziewał z nudy podczas czytania na co drugim blogu komentarzy „pięknie!”, „cudownie!”, „zachwycająco!”, sygnowanych ciągle tym samym nickiem? 
Każdy porządny (lub aspirujący do tego miana) blog modowy powinien mieć swoją zawodową psychofankę. A najlepiej pięć, w tym co najmniej 4 anonimy. Jak mówi przysłowie, co dwie głowy to nie jedna a takich dwóch jak nas trzech to nie ma ani jednego. Nie jest ważne, czy jedną z psychofanek będzie autorka bloga, jej najbliższa przyjaciółka, konkurencyjna blogerka czy znudzony hejter chcący pohejtować tró hejterów. To naprawdę nie ma znaczenia. Jedyne co się liczy to skoczyć z pazurami do wirtualnej twarzy każdego, kto ośmieli się napisać coś neutralnego lub negatywnego na temat bloga i jego autorki (typ pierwszy - agro-psychofanka), wypowiedzieć się za autorkę jako najwierniejsze i jedyne źródło wiedzy (typ drugi psychofanka - rzecznik prasowy) albo po prostu lać tony bezrefleksyjnych, lizusowskich, słodkich jak cholerna wata cukrowa komentarzy pod każdym z postów na każdym z blogów (multi-lizus-psychofanka). Przykłady są dosłownie wszędzie. Ale najwdzięczniejszym obiektem do badań okazał się blog, który czyni nasze życie łatwiejszym - autorka niewątpliwie przyciąga mocno typ pierwszy i drugi. Żeby dokopać się do multi lizusowskich psychofanek, trzeba niestety przebyć dłuższą drogę.
Spotkanie z agro-psychofanką - runda pierwsza. Prawie każda bardziej znana blogerka posiada taki typ fanki. Łatwo to można sprawdzić - wejdź na bloga dowolnie wybranej blogerki z tych najpopularniejszych i skomentuj jakiś post w sposób nie do końca pochlebny, ale wciąż grzeczny, wyrażając własne zdanie. W najlepszym wypadku dowiesz się, że jesteś głupia / brzydka / gruba / pryszczata a to, że zazdrościsz, nie pozostawia cienia wątpliwości. Dodaj do tego jakiś błąd ortograficzny bądź stylistyczny - na pewno ktoś Ci go wypomni, oczywiście jako dowód Twojej niekompetencji i powód aby odmówić Ci jakiegokolwiek prawa głosu w komentarzach. Słowem - ośmieszasz się bo się nie znasz, więc wtf, stfu, go to hell and burn there, bitch! Idź być głupim gdzie indziej. 

komentarz z bloga makelifeeasier.pl

komentarz z bloga makelifeeasier.pl
komentarz z bloga makelifeeasier.pl




Spotkanie z psychofanką rzecznikiem prasowym - runda druga. Czas na klasykę rodem z Bravo - „zapytaj Kasię”. Okazuje się, że niektóre blogerki mają dobrze, ba - rewelacyjnie. Co za oszczędność - mieć własnych „rzeczników prasowych” kompletnie za darmo, no może jedynie za możliwość wylansowania się jako znawca trendów i podlinkowania swojego blogaska. I to nawet wtedy kiedy się o nich nie prosiło! Pani Rzecznik wie wszystko. Wie ile kosztował ten płaszcz, gdzie była kupiona ta torebka, kiedy o tym było pisane, dlaczego tak a nie inaczej a w ogóle to oświadczy Ci nieproszona, w imieniu blogerki, że autorka nie będzie odpowiadała na Twoje pytania bo są beznadziejne więc i po co. Słowem - nie uważasz czytając bloga i zadajesz głupie pytania więc stfu, go to hell and burn there, bitch! Idź być niekumatym gdzie indziej. 

komentarz z bloga makelifeeasier.pl

komentarz z bloga makelifeeasier.pl

komentarz z bloga makelifeeasier.pl
komentarz z bloga makelifeeasier.pl


Spotkanie z multi-lizusową psychofanką - runda trzecia. Tu niestety trzeba się nabiegać. Nie bezcelowo na szczęscie, no i nie będzie to trudne, bo ten typ tak ma, że jest prawie wszędzie. Ale jest nudny. Zero kontrowersji, zero interesujących opinii, bitch mode = off, słit komcie mode = on. Po przejrzeniu kilku blogów dochodzisz do wniosku, że jest niezła - orientuje się w tym kto i co jest na topie. Po obejrzeniu kilku kolejnych coś tu nie gra. Po następnych już wszystko wiadomo. Jest tu (i wszędzie) tylko po to aby swoim nic nie wnoszącym komentarzem zamanifestować swoją nic nie wnoszącą obecność. „Pięknie”, „cudowna bluzka”, „śliczny żakiet”, „torba trochę nie w moim stylu ale uroczo”. Checklista powoli wypełniona - Kasia Tusk: check, Charlize Mystery - check, Fashionelka - check, Maff - check, Alice Point - check, Venila Kostis - check...
Podsumowania nie będzie. Pani multilizus jest na to za mało kreatywna aby posłać Cię do diabła. A poza tym, kto wie, może wpadnie i do Ciebie i powie Ci jak urocze są Twoje outfity? Pamiętaj...
komentarz z bloga makelifeeasier.pl


A wy, czy już macie swoje psychofanki?