Lipiec prócz wysokich temperatur przyniósł gorące plotki ze świata blogbiznesu. Sponsorowane wyjazdy zastapił festiwal Heineken, który zgromadził kilka blogerek nad polskim morzem. Jednak mimo to temperatura niusów w słoikowej Warszawie nie spadła - oto skandale oraz skandaliki, które wyszły na jaw:
1) Na pierwszy ogień idzie Kominek. Nowy mistrz absurdu. Cytując:
Nasz komentarz w tej sprawie pozostaje jeden: "Spierdalaj" w ustach Kominka wspina się na wyżyny kultury.
2) Wakacje w pełni. Instagramowe mixy na blogaskach czy korespondencje z cudownych wakacji to chwile zapomnienia od ciężkiej pracy na blogu. Moët, puszka po sygnowanej Coli na stole, relacja z zagramanicznej wyprawy do butiku po feszyn torebkę, nowe smaki lodów Magnum czy szparagowe i hamburgerowe szaleństwa na talerzu - blogi pękają w szwach od fotografii, jednak nie takiej jak ta: KLIK. Pośladki niejakiej Daisy's Heels miały swą premierę na jej blogasku. Daisy widocznie zainspirowała się zdjęciami Heidi Klum (klik). Blog wydaje się być całkiem w porządku, ale ocenę tylnej części ciała pozostawimy Wam.
3) Szarliza dorobiła się profesjonalnego adresu bloga - koniec z plebejskim blogspot.com, czy nawet blogspot.de. Tylko co to był za adres, charlizemystery.pl? Ups, chyba nie...
4) Do grona rodzynków modowego półświatka dołączył niejaki Pikej (czyt. pee-key). Jego unikalne altfity dla unikalnych ludzi póki co nie trafiają do hejterów i miłośników blogosfery. My też zagorzałymi fankami discopolo nie jesteśmy, ale nie będziemy takie surowe - dajemy szansę każdemu na dotarcie na szczyt naszego konkursu pt. Miss Outfitów.
4) Do grona rodzynków modowego półświatka dołączył niejaki Pikej (czyt. pee-key). Jego unikalne altfity dla unikalnych ludzi póki co nie trafiają do hejterów i miłośników blogosfery. My też zagorzałymi fankami discopolo nie jesteśmy, ale nie będziemy takie surowe - dajemy szansę każdemu na dotarcie na szczyt naszego konkursu pt. Miss Outfitów.
5) Trudno nadążyć za Macademian. Najpierw robi Fashionelce aferę na fejsbuniu, że ta nie traktuje blogowania poważnie, że nie docenia jaka to ciężka praca i ze wynagrodzenie z nią związane jest absolutnie zasłużone (do poczytania tutaj, u Pana Kotkowicza: klik klik klik klik). Ostatecznie naprawdę wiele wysiłku musi wymagać wymyślenie kreacji, makijażu, wdzięczne powyginanie się do obiektywu aparatu, obróbka zdjęcia i wrzucenie go na blogaska. No właśnie, zdjęcia. Macademian zaoferowała współpracę komuś kto będzie gotowy zrobić jej zdjęcia za darmo (ups, przepraszam, "w ramach wzajemnej promocji"), ponieważ jej nikt nie płaci za zrobienie sobie makijażu na przykład. Szukamy chętnej osoby na wskazanie logicznych powiązań miedzy jedna wypowiedzią o ciężkiej pracy i zarobkach a druga, o tym ze jej nikt nie płaci.
Kominek, obrońca uciśnionych blogerów także wtrącił swoje 3 grosze (tak jakby ktoś w ogóle chciał poznać jego opinię na ten temat) oczywiście stając murem za ostatnia wypowiedzią Tamary. Widocznie tylko blogerom należy się zapłata za ich "pracę", której nikt, nawiasem mówiąc, od nich nie wymagał i nie potrzebował.
6) Gratulujemy wszystkim Karolinom Glinieckim - wasze nazwisko to teraz dobrze płatna marka! Ciekawskich odsyłamy do tego zdjęcia pokazanego na szarlizowym instagramie: klik. Niestety, Karolina pochwaliła się, że są to stare dane i niedługo potem zdjęcie zniknęło. [Karolina zwróciła nam uwagę, że zdjęcie nadal znajduje się na jej Instagramie. Chętnych zapraszamy do buszowania po jej profilu].
7) Lady Horodyńska ponownie zaprezentowała nam swoje umiejętności graficzne. Paint opanowany do perfekcji! Jako nowe źródło zarobku proponujemy Kamili tworzenie tutoriali i udzielanie rad początkującym blogerkom. Jako dwa pierwsze tematy prelekcji proponujemy: Jak sprawnie zamazać paznokcie oraz Jak stworzyć niepewną strukturę spódnicy.
8) Przyjaciółka Kominka, Fashionelka, intensywnie szuka sukni ślubnej. Nie dla niej plebejskie salony sukien: Elajza uderzyła od razu do projektantów. Najpierw Zień a potem Paprocki&Brzozowski. Kobieta, która nie potrafi samodzielnie podjąć decyzji jaką chustę LV kupić o wybór sukni pyta swoich czytelników. Skromna rada od Niemodnych: Elizo, szukaj dalej. A ślub już za dwa miesiące...
9) Świat schodzi na... "blogerów". Maff-celebrytka - pojęcie to już weszło do codziennego użytku. Blog umiera, a goszcząc regularnie na Pudelku więcej dowiesz się o Julii niż z jej fanpejdża. Salony i ścianki są już passe, teraz Maff spróbuje swoich sił w serialu obok tak znanych osób jak... ups. Może to są już przepowiedziane jej ostatnie podrygi blogowania?
[Na prośbę obu stron konfliktu reszta wpisu została usunięta]
10) Dzięki Pudelkowi możemy zajrzeć do mieszkania kolorowego ptaka polskiej blogosfery i zobaczyć jak "naprawdę" wygląda praca blogerki modowej. W kontekście tego filmiku wcześniejsze wypowiedzi Tamary (patrz punkt 5) są po prostu żałosne. Jeśli posiada ona własny sprzęt z poustawianymi wszelkimi "wymaganymi" parametrami, a zdjęcie potrafi jej zrobić nawet taka Kasia z Pudelka, to po co te wielkie castingi na fejsbuniu? Ach, no tak... Wybieranie i obrabianie zdjęć oraz napisanie jednego postu zajmuje Tamarze 8 godzin. Brak nam słów...
Nie przekonuje nas także trzymanie ciuchów i dodatków w salonie z otwartą kuchnią. Czy przy gotowaniu bigosu albo mielonki z ziemniakami zapach nie przenosi się na dizajnerskie ubrania?
Filmik obejrzycie tutaj: klik klik
11) Szarlizowe marzenia o realizacji zawodowych planów w amerykańskiej redakcji Vogue są nadal dalekie. Pojawił się kolejny dowód w sprawie braku znajomości podstaw języka angielskiego - słowo ICECREAMS pod zdjęciem lodów: . Nie będziemy (się) tłumaczyć, że wyraz icecream nie odmienia się w takiej formie. Karolina nie przestaje osłabiać, dlatego czekamy na dużo waters w szklance.
Z ostatniej chwili!
Szarliz chwaląca się również dobra znajomością języka niemieckiego - tudzież dzięki szwabskiemu obywatelstwu - wyznaje niepoprawnie uczucia miętowemu Księciu, pisząc o nim - main schatzi. Kłuje w oczy... Dla antygermanistow: piszemy MEIN. Oj Szarli, niemiecka redakcja Vogue jest tak samo odległa jak amerykańska (i polska...).
[Zdjęcie usunięto na wyraźną prośbę Karoliny Glinieckiej gdyż screen pochodzi niejako z profilu prywatnego i osoba ta nie życzy sobie by zdjęcia pojawiały się poza nim. BTW Karolino, ciągłe błędy językowe to nie "literówki", a po prostu brak znajomości języka... Pozdrowienia od Niemodnych]
Szarliz chwaląca się również dobra znajomością języka niemieckiego - tudzież dzięki szwabskiemu obywatelstwu - wyznaje niepoprawnie uczucia miętowemu Księciu, pisząc o nim - main schatzi. Kłuje w oczy... Dla antygermanistow: piszemy MEIN. Oj Szarli, niemiecka redakcja Vogue jest tak samo odległa jak amerykańska (i polska...).
[Zdjęcie usunięto na wyraźną prośbę Karoliny Glinieckiej gdyż screen pochodzi niejako z profilu prywatnego i osoba ta nie życzy sobie by zdjęcia pojawiały się poza nim. BTW Karolino, ciągłe błędy językowe to nie "literówki", a po prostu brak znajomości języka... Pozdrowienia od Niemodnych]
Z pozdrowieniami dla wakacjującego się FatCata,
Niemodna Ekipa Zastępcza