poniedziałek, 28 października 2013

Miłość na Blogersko. Konkursowe epizody 12, część 2.

Dosłano nam 2 dodatkowe epizody 12 więc postanowiłyśmy rozszerzyć konkurs. Nowa ankieta jest dostępna TUTAJ i obejmuje zarówno epizody z poprzedniego posta jak i z obecnego. 
Głosujemy do czwartku do 20! W czwartek zapraszamy na Kocie Oko a w piątek na Miss Outfitów! 


Epizod 12, wersja 5



Tego dnia Tess postanowiła wstać wyjątkowo wcześnie, bowiem już kilka minut po jedenastej zwlokła się ze swego rustykalnego w łoża w stylu hamerykańskich królowych balu i odsunęła zwiewne zasłony, by słońce łagodnie opromieniło pokój. " A więc tak wygląda blady świt" - przemknęło jej przez głowę zwykle nieskażoną głębszymi refleksjami. Wystrój pomieszczenia został w każdym najmniejszym detalu skopiowany z katalogu Ikei, lecz Tess uparcie powtarzała (licząc przy tym na jakąś drobną współpracę z marką), że to było jedynie czerpanie inspiracji. Idealną pastelową harmonię tej pomysłowej koncepcji psuła jedynie pościel z Primarka. Ale o tym dziewczyna też już pomyślała. Wrodzone zdolności biznesowe i doświadczenie wielu lat pracy w światowej korporacji dawały o sobie znać i blogerka wpadła na genialny pomysł, by opchnąć pościel na stronie aukcyjnej. I te buty z wężowym wzorem, które miały wypadek, gdy w czasie niedawnego wyjazdu sponsorowanego do ośrodka wypoczynkowego "Banderoza" w Głuchołazach, urządziły sobie z Samarą małą libację i przegięły nieco z darmową Amareną. Przebłysk handlowego geniuszu przyszedł w samą porę, od czasu rozstania ze Zdzichem, Tess tkwiła w drobnym... dołku finansowym. Dodatkowo wpadka z Isabel nadszarpnęła nieco jej wizerunek i firmy były, delikatnie mówiąc, dość ostrożne w nadsyłaniu nowych ofert współpracy. Wbrew temu co opowiadano w wywiadach dla telewizji śniadaniowych, pieniądze w blogosferze stanowiły to, czym były pomarańcze za komuny.  Ciche łkanie bankowego konta i topniejąca lista nowych outfitów zmuszała dziewczynę do zorganizowania wyprzedaży rzeczy, z którymi nie żal jej się rozstać. 

Tymczasem jednak odrzuciła przykre myśli i zaczęła szykować się do sesji z Bąkiem. Zgarnęła prędko dodatkowe pudełeczko różu, sweter oversize w kolorze nude, legginsy, o których hejterski plebs zwykł mawiać, że wyglądają jak odzienie pensjonariuszy z Alcatraz i botki niemiłosiernie obcierające jej feszyn stopy. No, ale czego się nie robi dla mody! Tess, która już jako mała dziewczynka szyła swoim lalkom podrabiane sukienki, była szczególnie zdolna do poświęceń, bo w przyszłości chciała stać się nową Anną Wintour. Nie miała już czasu na zjedzenie posiłku, który dobrze wyglądałby na instagramie, dlatego postanowiła, że w ramach brunchu schrupie w taksówce paczkę Oreo.
Dotarłszy na miejsce, przywitała się wylewnie z Bąkiem. Miała ogromne szczęście, że był dla niej na tyle łaskawy i zgodził się pomóc w sesji. Swe wyjątkowe fotograficzne doświadczenie zawdzięczał między innymi temu, że jeszcze dziesięć kilo temu, często oddawał się wielkomiejskim rozkoszom w towarzystwie studentów ASP. 
- Wspaniale, że jesteś. Ślicznotka z ciebie, jak zawsze zresztą. Chodź, mam dla nas to dyniowe latte, o które w Nju Jorku ludzie wybijają sobie zęby...! 
W trakcie sesji okazało się, że Bąk jest o wiele lepszym bardziej wymagającym fotografem niż Zdzisław, którego nie obchodziło nic, co było częścią świata Tess. O Michaelu Korsie, facet nie odróżniał nawet miętowego od Tiffany Blue! Przy okazji w czasie pracy dziewczyna mogła mile sobie popaplac, co się zwykle nie zdarzało, bowiem jej eks miał w głowie tylko nowe wiertła dentystyczne i listę ludzi, którym musiał się podlizać. 
- .Więc... Złociutka, jak idą interesy? Bo nie wmówisz mi chyba, że prezentujesz tą torebkę na blogu po raz czwarty, dlatego że chcesz wypromować się na takim nudziarstwie jak ekologia.
- Te krowy Sparx trochę mnie zarżnęły, ale już wiemy jak pokażemy wszystkim z Samarą, że one w ogóle nie mają predyspozycji ani stylówy.
- Skarbie to jedna rzecz. A druga jest taka, że powinnaś  zając się swoim wizerunkiem. Wyszłaś na histeryczkę. Kolesie od reklamy boją się, że zaczniesz ich objeżdżać zamiast pisać słodkie pościki. Wiesz co? Pomogłaś mnie, dlatego ja pomogę Tobie. Pogadam z Grzejusiem, jak tylko wróci z Azji. Wyobraź sobie, że napisał do niego producent ryżu i zaproponował kilkutygodniowy rajd po Chinach czy innej Mongolii. Po powrocie pomoże Tobie stać się gwiazdą blogosfery. 
- Och, dziękuję!!! Bąku, jesteś jak miliony butów od Louboutina!
W wyśmienitym humorze dziewczyna wróciła do domu i usiadła przed komputerem, by jeszcze trochę potrollowac złe siostry. I wtem... dostrzegła świeżutko opublikowany status na fanpejdżu Isabel. Ta larwa pochwaliła się pudełkiem zaręczynowym, dokładnie takim, o jakim Tess truła Zdziśkowi od wielu miesięcy! 
Blogerka naciągnęła płaszczyk i z kwaśną miną powlokła się do Starbucksa po nową porcję muffinek. Czuła, że będą jej baaaardzo potrzebne.

Script by Słit Macziato





Epizod 12, wersja 6



Tess nakryła głowę kołdrą, przeklinając w duchu utrzymaną w czystej bieli aranżację swojego wnętrza. Tkwiła chwilę w ciepłym kokonie, w końcu podjęła ostateczną decyzję o rozpoczęciu dnia. Odrzuciła kołdrę, być może nieco zbyt gorliwie. Chwiejąc się na nogach i przecierając oczy, potknęła się o śnieżnobiałą donicę ze sztucznym pszenżytem, stojącą w przedpokoju. Dziewczyna runęła na sosnową klepkę, domagającą się lakieru, chroniąc się przed wyrżnięciem weń głową wyprostowanymi rękoma. Niestety, szlachecki mały palec u prawej dłoni podwinął się niezwykle niefortunnie i zapulsował niespodziewanym bólem. Tess zakwiczała i chwyciwszy się za obolałą kończynę, pobiegła do łazienki. Pochyliła się nad umywalką i wsadziła palec pod strumień lodowatej wody, ignorując jednocześnie rozczochraną zjawę kołyszącą  się w lustrze naprzeciw. 

Gdy dotarła wreszcie do kuchni, była kłębkiem nerwów. Mały palec prawej ręki był spuchnięty i sinoczerwony, w głowie jej pulsowało, a jej fryzura przypominała dorodnego szopa pracza, tuż po śnie zimowym (czy one w ogóle zapadają w sen zimowy? Nieważne). Postanowiła skonsumować zdrowe eko śniadanie, zgodne z dietą pareo (paleo?). Wlała do miseczki resztkę nadkwaśniałej maślanki, posypała ją borówkami z supermarketu (sama natura i 0% smaku) oraz odrobiną tak modnych ostatnio jagód goji. Zasiadła przy bielusieńkim stole i z grymasem bólu, przemieszanego z niesmakiem, zabrała się do konsumpcji. Wmawiając sobie, że robi to dla zdrowia, zmusiła się do wciśnięcia w siebie całego brejowatego śniadanka. Następnie otworzyła szafę i zaczęła zastanawiać się nad dzisiejszym outfitem. Musi to być coś zupełnie wyjątkowego i modnego zarazem, w końcu to pierwsza sesja od dłuższego czasu! Wybór padł na szarą, dresową sukienkę od niszowej polskiej projektantki, która wyznacza trendy w przystępnej cenie. Jako dopełnienie kompletu Tess wybrała szpilki nude, czarne podkolanówki i potwornie niefunkcjonalną, lecz modną kopertówkę ze sklepu internetowego z replikami światowych marek. Nawet nie zauważyła, kiedy minął cały dzień, ale przynajmniej udało jej się doprowadzić do ładu włosy . Zamówiła taksówkę i pomknęła na spotkanie z Bąkiem. Czekał na nią w umówionym miejscu, tuż obok trzepaka na podwórzu klimatycznej, naznaczonej malowniczym printem z barwnych graffiti kamienicy. 
- No nareszcie! - przywitał ją ze skwaszoną miną, wypluwając przeżutą gumę na chodnik. Gwałtownie wyszarpnął lustrzankę z pokrowca i obrzucił Tess dziwnym spojrzeniem – Im szybciej zaczniemy, tym szybciej skończymy! - dorzucił, dziwnie poirytowany. Tess niewiele myśląc, zrzuciła płaszczyk z zeszłego sezonu i rozpoczęła malownicze wygibasy na tle trzepaka. Bąk trzaskał fotki z prędkością karabinu maszynowego, cały czas mamrocząc coś nienawistnie pod nosem. Tess poczuła, że atmosfera gęstnieje z minuty na minutę. W końcu zebrała się w sobie i słodko ćwierknęła:
- Co się stało Bączku, kochanie?
Odpowiedź na to niewinne pytanie wmurowała Tess w koślawy chodnik.
- Sory, mała, ale zaproszenie na imprezę nieaktualne. - wycedził Bąk ze wzrokiem wbitym w aparat fotograficzny.
- Ale dlaczego? - Dziewczyna wydała z siebie desperacki kwik, a oczy zaszły jej łzami.
- Wiesz, zaprosiłem najlepszych, całą śmietankę, Grzejnik i Isabel nie przyjdą, jeśli Ty przyjdziesz, oni wszyscy wstydzą się imprezować z Tobą...
- Dlaczego?! - Tess już nie kryła desperacji, twarz jej poczerwieniała niczym pomidor.
- Tess, Ty jesteś po prostu skompromitowana! Filmik z ostatniej imprezy ma ponad 700 tysięcy wyświetleń! - powiedział bez owijania w bawełnę Bąk – Zdjęcia będą gotowe jutro, wyślę Ci je na maila, cześć – rzucił już przez ramię, a po chwili zniknął za rogiem kamienicy. Tess natomiast stała osłupiała, ręce jej się trzęsły, a nogi miała jak z waty. Myśli biegły przez jej głowę jak chomik zakleszczony w kołowrotku. Po chwili ją olśniło i poczuła dziwny spokój. Na jej twarzy pojawił się złośliwy uśmiech. 
I tak tam pójdę – pomyślała i poczuła się lekka jak piórko. Zabrała przewieszony przez trzepak płaszczyk i zatańczyła między kałużami. Niestety, jej obcas utkwił w szczelinie studzienki. Dziewczyna z trudem złapała równowagę. Obcas także był cały, więc uznała to za dobry znak i ruszyła przed siebie, w drogę powrotną do domu. Tym razem autobusem, wszak nigdzie się nie spieszyła, nikt na nią nie czekał, nie strzelał fochów, a świat był piękny.

W domu włączyła komputer i od niechcenia zajrzała do swojej skrzynki emailowej. Jej nieco zmęczony wzrok natrafił tam na wspaniałą wiadomość. Mail dotyczący współpracy! Producent żelazek parowych proponował naprawdę satysfakcjonujące wynagrodzenie, w zamian za serię filmików i wpisów sponsorowanych. Tess odpisała na wiadomość w tonie prawdziwej profesjonalistki i zatarła ręce. Skoro Bąk okazał się fałszywym przyjacielem, ona mu pokaże! Przyjdzie na imprezę z Adim, Zbychem i Isabel, przecież jej nie wyprosi, a ten cały Grzejnik może pocałować się w nos, wszak to ona ich ze sobą zapoznała! Uśmiechając się triumfalnie pod nosem uznała, że pora na sen.
Piątek zapowiadał się ciekawie :)

Script by Navoja