poniedziałek, 4 listopada 2013

Miłość na Blogersko. Sezon 1, episode 13.

Piątkowa aura nie wpływała dobrze na samopoczucie Tess. Tak samo jak fakt, że właśnie była uwięziona na nudnych zajęciach dotyczących wstępu do psychologii. Obok niej siedziała równie znudzona Samara i obie starały się jakoś zapełnić powoli biegnący czas wykładu przeglądając swoje blogi na Ajfonach. Ostatecznie zajęcia dobiegły końca i dziewczyny wybiegły z uczelni - Samara zadowolona, Tess trochę mniej. Wciąż w pamięci miała zdjęcie pudełka zaręczynowego Isabel. Nie mogła tylko zrozumieć jednego - jak Isabel zamierza nosić to pudełko? Ale może to była jakaś nowa moda, którą szybko i bez zastanowienia należało podchwycić. Tess pożegnała się z Samarą apatycznym cmoknięciem w policzek i obietnicą spotkania o 19 u niej w apartamencie, po czym skierowała się na przystanek autobusowy. Nastrój miała tak podły, że nawet podróż plebejskim MPK nie była w stanie dobić jej bardziej. Dodatkowo wczoraj w Starbaksie nie spotkała Adiego - podobno coś mu wypadło i jego zmianę wziął kolega, więc nawet nie mogła pocieszyć się jego uwielbieniem dla niej. Weszła do mieszkania, rozejrzała się wokół i westchnęła "no cóż, przynajmniej ma się ten gust w urządzaniu apartamentowców". Tak, pomalowane na biało ściany, przyozdobione obrazkami z IKEI, zawsze stanowiły dla niej bezpieczne odwołanie do elegancji i klasyki, mimo że nigdy do końca nie wiedziała o co tak naprawdę w tym chodzi. Nagle z granatowej torby Korsa dobiegł przytłumiony śpiew Adele. Dzwonił Grzejnik.
- Halo? No co tam Grzejniczku? Myślałam że jedziesz do Azji? - zapytała Tess
- Cześć - powiedział oschłym tonem Grzejnik - Nie jadę. Oferta z ryżem jest przereklamowana. Idziesz dziś do Bąka?
- Idę, jasne, że idę. No chyba nie opuściłabym takiej okazji! A Ty?
- Nie wiem. Dziwnie się czuję od weekendu, kolejny wyjazd do NY obiecałem Bąkowi. Problem w tym, że nie pamiętam dlaczego i co właściwie się stało w tamten weekend… - zaczął swoją opowieść Grzejnik. 
- No jak to dlaczego - parsknęła Tess - idź do Bączusia to się przekonasz! Muszę kończyć, już 15 a ja jeszcze nie mam outfitu na wieczór! Paaaa!
- Pa - szepnął zgaszony Grzejnik, ale Tess nie zawracała sobie już nim dłużej głowy. Miała misję invisible niczym Brad Cruise czyli jak ubrać się tak, aby Adi i Zdzich nie mogli oderwać od niej oczu a Isabel sama zaczęła wyrywać sobie kudły z głowy. Podbiegła więc do szafy i zaczęła wyjmować z niej ewentualne propozycje na wieczór. Mała czarna z Zary? Eeee zbyt ponuro. Dżinsy i sweter z Bereszki? Zbyt plebejsko - to nie wycieczka do lasu. A może chinosy z Mango i bluza Adidasa jako kontrast? Przekombinowana i trudna stylizacja, pewnie będą pytali o jej znaczenie i co wtedy? Wtem jej wzrok padł na sukienkę, którą kilka tygodni temu uszyła jej zdolna ciocia krawcowa. Sukienka do złudzenia przypominała kreację LV z ubiegłego sezonu wiosna / lato i była bajeczna a jednocześnie prosta, idealna na niezobowiązującą imprezę w gronie przyjaciół. Tess uśmiechnęła się do swojego odbicia w lustrze, myśląc o klasycznych szpilkach z Choies i żakiecie z Romwe. Tak, to naprawdę fantastyczny zestaw godny prawdziwej fashionistki z klasą! Do tego mała noname prawie-jak-szanelka torebka i gotowe! W tym zestawie Adi będzie jej a Zdzich będzie żałował tego co stracił. Jeszcze tylko prysznic, makijaż, fryzura i oczekiwanie na Adiego. 
Szybko nadeszła 18 ale Adi się nie pojawiał. Tess postanowiła poświęcić resztę wolnego czasu na pakowanie rzeczy Zdzicha. Właściwie nie było ich dużo. Szczoteczka do zębów, ręcznik, ulubiony kubek, dwie śnieżnobiałe koszulki (ach czemu, czemu nie miętowe?), zapasowe bokserki i skarpetki, jakaś dziwna książka, (chyba jakieś sado maso, no bo jaka normalna Małgorzata potrzebuje Mistrza?) paskudne klapki Kubota i ich wspólne zdjęcie, które Tess chciała wyrzucić ze względu na niekorzystne ujęcie na którym widać było jej odstające uszy, ale Zdzich powiedział, że wygląda uroczo i że chce to zatrzymać. Sentymentalną chwilę zadumy przerwał jej dzwonek do drzwi. Dziewczyna otworzyła i przez chwilę gapiła się na stojącą tam parę z otwartymi ustami. Przez kilka sekund Isabel również wyglądała niemądrze, ale trenowany przy usuwaniu niewygodnych komentarzy refleks doświadczonej blogerki modowej zwyciężył i po chwili uśmiechnęła się złośliwe. W tle zadźwięczał gong oznajmujący przybycie windy i na korytarzu zrobiło się zamieszanie.
- Wygląda na to, że mamy identyczne sukienki - powiedziała Isabel zamiast powitania - z tym, że moja to oryginalne LV, więc mam nadzieję, że się przebierzesz bo nie zamierzam dać się sfotografować z kimś, kto nosi podróby! 
Tess wciąż gapiła się na nią z otwartymi ustami, ale teraz jej twarz dodatkowo pokrywał buraczkowy kolor, intensywnie odznaczający się od plam bronzera. Nie po raz pierwszy zabrakło jej ciętej riposty w takiej chwili. Świadkiem jej porażki i upokorzenia przez największego wroga był nie tylko jej ex, na odzyskanie którego wciąż miała nadzieję. Również Adi i Samara, którzy właśnie wysiedli z windy, wszystko słyszeli. 
- Is kochanie, nie przejmuj się, Tess na pewno nie spowoduje kolejnej kompromitacji z Twoim udziałem, nie pozwolę na to. Tess, daj mi moje rzeczy i znikamy! - powiedział Zdzich i odebrał swoje pudło, po czym obydwoje wyszli z przedpokoju.