niedziela, 5 stycznia 2014

W krzywym zwierciadle czyli blogerów portret własny.

Dziś małe święto lasu na naszym blogasku czyli gościnne występy osobnika płci, jak sam przyznaje, wyjątkowo męskiej. To wyznanie wydusiłyśmy z niego, kiedy to reanimowałyśmy go czule. Biedak, to był jego pierwszy raz w nie-damskiej (czy na pewno?) blogosferze i już na dzień dobry przedawkował… Ale zanim popadł w pomroczność jasną, wyprodukował takiego oto posta:




Czterdzieści lat temu Danuta Rinn pytała ze sceny: „Gdzie ci mężczyźni, prawdziwi tacy? Orły, sokoły, herosy?”. Jeżeli tymi „mężczyznami na miarę czasów” mieliby być „chłopy” z męskich* blogów modowych* (* – nie wiem które ze słów powinno być w cudzysłowie…), to widmo ładu społecznego panującego w świecie „Seksmisji” szczerzy kły aż nazbyt realnie – i żadne „kurwa mać!” tu nie pomoże.
Nie pomagają też inne „klęcia” i zaklęcia, które powtarzam jak mantrę, nie dowierzając własnym oczom. Nie wiem, czy tak działa ten straszny wirus „gender”, o którym tak ostatnio głośno, czy są to skutki stosowania doustnie szamponu mającego chronić przed złym wpływem testosteronu. Im bardziej jednak zagłębiam się w lekturę tych blogów, tym bardziej czuję się jak dzieciak, któremu nagle odebrano Świętego Mikołaja, dobre wróżki, strachy spod łóżka i Kevina w Boże Narodzenie. Naprawdę, to jeden z tych momentów, w których zwykle klnę pod nosem i nucę na uspokojenie słowa innej znanej piosenki: „Niech ktoś zatrzyma wreszcie świat, ja wysiadam…”
Całkiem poważnie zastanawiam się, czy to ze mną jest coś nie tak, czy może doszło już do zmiany biegunów i to Ziemia kręci się inaczej niż dotąd. Zwykle w takich sytuacjach wymieniam się moimi spostrzeżeniami z przyjaciółmi, tym razem jednak podzielę się nimi także i z Wami. Przyjrzymy się więc razem temu panteonowi, rzućmy jabłko niezgody – niekoniecznie nawet zmieniając napis „dla najpiękniejszej”.
Kolejność, w jakiej przedstawiam nie-boskich, jest zupełnie przypadkowa. Jako, że budżet mam nieco mniejszy niż totalizator narodowy – maszynę losującą zrobiłem z tostera, odkurzacza i starej pralki. Pan Adam Słodowy z pewnością byłby ze mnie dumny. Uprzedziłem już sąsiadów i w asyście straży pożarnej przystępuję do losowania.
Pobrzęczało, postukało i… wypadło na Patrysia. Pisze on o sobie, że jego styl to mieszanka wybuchowa oraz że zakłada na siebie wszystko, co ma pod ręką. Nawet, jeśli są to legginsy jego dziewczyny…
patrykstrzala.blogspot.com

Trudno się z nim jednak nie zgodzić – jest wybuchowo, kolorowo i… ciekawie.

patrykstrzala.blogspot.com

Na przestrzeni czasu nie słabnie jego zamiłowanie do hipsterkich okularów i spodni z miejscem na pieluchy dla dorosłych. W ilości używanych emotek natomiast konkurować z nim może chyba tylko moja nastoletnia bratanica:

patrykstrzala.blogspot.com

Na zakończenie dwa gorące jak moja machina do losowania niusy: pierwszym jest informacja, że patrysiowy blog przechodzi „nieuchronną” transformację w blog lajfstajlowy. Będzie więc o wyjazdach, hotelach, kosmetyczkach i samochodach... jednym słowem: będzie po męsku!
Nius numer dwa to jego najnowsza sylwestrowa stylizacja. Jeśli nie zniknie w Internetach, ma spore szanse w walce o tytuł „Mistera Outfitów Stycznia”:

patrykstrzala.blogspot.com
Dzielnie losuję dalej, choć po włączeniu odkurzacza przygasają latarnie za oknem a pralka wyje jak stara wiedźma. Wypada… Kris, (nad)używający pseudonimu „xoxo”.
W najnowszej stylizacji brakuje jedynie radzieckiej papachy. Futro, które zapewne niebawem będzie można oglądać u Kamy, doskonale harmonizuje ze swetrem a’ la Kononowicz:

http://krisjamroz.blogspot.com

W innej odsłonie mamy nawiązanie do nieśmiertelnych białych kozaczków:

http://krisjamroz.blogspot.com

Xoxo jest także miłośnikiem nietuzinkowych spodni (obowiązkowo podwiniętych o grubość palca) – takich jak te:

http://krisjamroz.blogspot.com

http://krisjamroz.blogspot.com

http://krisjamroz.blogspot.com

Jego styl pełen jest marynarskich inspiracji:

http://krisjamroz.blogspot.com

http://krisjamroz.blogspot.com

http://krisjamroz.blogspot.com

Wyraźne są także wpływy oglądania audycji „Boso przez świat”:

http://krisjamroz.blogspot.com

Aby kolejne losowanie w ogóle mogło się odbyć, konieczne było znalezienie nowej pralki. Stara bowiem – wciąż nie przestając jęczeć – w podskokach opuściła łazienkę i oddaliła się schodami w bliżej nieznanym kierunku. Została tylko dziura w drzwiach… Aby losowanie było wiarygodne i jednolite, musiałem znaleźć identyczny egzemplarz. Nie było to łatwe, ale dla Was wszystko! Ma nawet ten sam, zgniłobeżowy kolor i łuszczący się napis, z którego zostało już tylko „USSR”. Gdy tylko wtargałem ją po schodach, podłączyłem ją aby sprawdzić, czy działa. Tuż po uruchomieniu z pralki wybiegło podobne do myszy bydlę z ogonem, znikając w dziurze po poprzedniej pralce. Maszyna losująca do teraz nazywa się SOJUZ.
Tym razem ochotnikiem został HiJack. Przyznam szczerze, że zapowiadało się całkiem nieźle, ale na zapowiedziach się skończyło – a szkoda. Na pierwszy rzut oka nie ma się do czego przyczepić, nadspodziewanie sporo jest zacnych zestawień. Wystarczy jednak odrobinę pogrzebać… W archiwum czerwca odnalazłem w ten sposób zaginionego w akcji:

http://jacekogrodowczyk.blogspot.com

a do tej pozy pasuje tylko jeden komentarz: yippee ki-yay…

http://jacekogrodowczyk.blogspot.com

W późniejszych miesiącach stylizacje stają się bardziej dojrzałe, w przeciwieństwie do HiJacka. Po pewnym czasie zaczynam mnie przytłaczać narcyzm, bynajmniej nie własny. Przeglądając kolejne fotki czuję się zupełnie jakbym oglądał CSI: Miami i Davida Caruso. Niezależnie od odcinka, sezonu czy pogody – wciąż w tych samych pozach, z tą samą grzywą, z tymi samymi okularami i z tą samą, cementową mimiką (mówię tu oczywiście o detektywie Horatio Caine…). Zresztą sami zobaczcie co mam na myśli:
czerwiec

http://jacekogrodowczyk.blogspot.com
lipiec

http://jacekogrodowczyk.blogspot.com
sierpień

http://jacekogrodowczyk.blogspot.com
wrzesień

http://jacekogrodowczyk.blogspot.com

paaaaaaaaździeeeeeernik

http://jacekogrodowczyk.blogspot.com

aaaaaaaaaaaaa…! DOSYĆ!
Na zakończenie roku HiJack postanowił zrobić czytelnikom prezent publikując… kalendarz ekshibicjonisty. Poważnie, Pirelli się nie umywa. To trzeba zobaczyć w całości, przeczytać przypisy do zdjęć – wyjątkowo więc linkuję --> link.
Wchodzicie jednak na własną odpowiedzialność – żeby nie było na mnie jak Wam się porobią badsektory na dysku. Może skok licznika odwiedzin sprawi, że dobre mzimu, muzy i ogólnie takie takie znowu wprowadzą się do HiJacka i efekty ich wsparcia zobaczymy już niebawem na blogu.
Kolejne losowanie przebiegło o dziwo spokojnie. Sojuz, jak przystało na sprzęt spod znaku czerwonej gwiazdy śmierci, zaciął się wprawdzie, ale po trzecim kopniaku skapitulował, wypluwając piłeczkę z numerem 1356331. Sprawdzam notatki – mam…
Moi drodzy, oto BlairWitch Project. Doprawdy… niesamowite looki, loki i outfity, powalające jak lewy prosty Włodarczyka. Trzy szybkie i leżę:

1…

http://blairvonlondon.blogspot.com
...2…

http://blairvonlondon.blogspot.com
…3

http://blairvonlondon.blogspot.com

I ciężki knock-down. Przed oczyma majaczą mi BlairWitchowe inspiracje:

http://blairvonlondon.blogspot.com
http://blairvonlondon.blogspot.com
http://blairvonlondon.blogspot.com
http://blairvonlondon.blogspot.com

na szczęście niezbyt długo. Cios wirującej pięty łaskawie kończy temat.

http://blairvonlondon.blogspot.com


Powoli dochodzę do siebie. Prozac zaczyna działać, koszmary ustępują miejsca rzeczywistości. Na wszelki wypadek pryskam sobie jeszcze gazem obezwładniającym w twarz. Chcę się upewnić, że to się dzieje naprawdę. Jak przystało na podwójne zero – jestem wstrząśnięty, ale nie zmieszany. Przynajmniej na zewnątrz…
W środku natomiast mam niezły burdel, mówię to zupełnie szczerze. MacGyver, Krokodyl Dundee, Brudny Harry czy B. A. Baracus to bohaterowie mojego dzieciństwa. Każdy chciał być jak oni. Gdy na szkolnym korytarzu spotkały się dwie „drużyny A” – to dopiero był marsz niepodległości… Dzisiejsza lekcja mody „męskiej” przypomina mi zderzenie „drużyny A” z drużyną A…tomówek. No wybaczcie, ale… już Kama potrafi być bardziej męska niż niektórzy z Was – te słowa kieruję już do Blogerów. Nawet jeżeli czarny wyszczupla (a ja, głupi, na siłownię chodzę zamiast kupić strój ninja albo choćby legginsy…), to różowy nie uwrażliwia. Co najwyżej uczula, jeśli przypłynął w kontenerze z Chin.
Jeżeli chcecie uchodzić za „wrażliwych twardzieli” – proszę bardzo. Poprzerzucajcie trochę żelaza na siłowni, wybierzcie się do teatru, chwyćcie tomik poezji (polecam Jonasza Koftę  lub Twardowskiego na początek) i PRZECZYTAJCIE GO, zamiast robić sobie z nim zdjęcie. Skoro jesteśmy przy zdjęciach –selekcjonujcie to, co publikujecie. Trzymajcie się konwencji. Niech blog poświęcony modzie pozostanie blogiem modowym, nie róbcie z niego książki kulinarnej, pamiętnika czy galerii autoportretów. Nie wątpię, że prywatnie świetne z Was chłopaki – ale nie zapominajcie, że występujecie tutaj w roli specjalistów z dziedziny mody, znawców stylu i recenzentów. Wasze publikacje – zdjęcia, które umieszczacie oraz język, jakim się posługujecie – kreują Wasz publiczny wizerunek. Z jednej strony „nie szata zdobi człowieka” – lecz z drugiej zawsze „jak cię widzą, tak cię piszą”.


mensky