poniedziałek, 31 marca 2014

Kocim Okiem czyli why so serious? Wiosenne newsy z blogosfery.

Witam wszystkich czytelników i czytelniczki w kolejnej, tym razem wiosennej odsłonie Kociego Oka. Dziś przypomnimy wam do czego służą lustrzanki, a także  jak wygląda zdrowy tryb życia i dieta na rozbudowę mięśni, wspomnimy o nowym Ksienciu Blogosfery i o tym jak to zagraniczna publiczność nie poznała się na polskich outfitach. Zapraszam! 

  • Słowo się rzekło w zapowiedzi i na pierwszy ogień idzie uświadomienie ludu w kwestii aparatów. Drodzy amatorzy i profesjonaliści zajmujący się fotografią - zapomnijcie o wszystkim, czego się nauczyliście do tej pory na kursach, z podręczników a także samodzielnie. Oto bowiem Bogini Mody Podkarpackiej śpieszy się donieść wam Prawdę Objawioną na temat lustrzanek. Mamy nadzieję, że weźmiecie to sobie do serca i następne fotki takimi aparatami będą już porządnie rozmazane! Kama, dziękujemy za uświadomienie. Fotografia już nigdy nie będzie taka sama. 

  • Jakiś czas temu Fashionelka odgrażała nam się, że ma masę pomysłów i będzie publikować posty nawet 2 razy dziennie. Cóż, chyba moje ulubione powiedzenie z poprzedniego posta, że jaki lajf taki stajl wiele mówi o stylu życia Elizki - najwyraźniej tam też pustka i nic się nie dzieje… Albo może ich brak tam. To znaczy pomysłów. Eliza, a tak dobrze idą Ci te posty w stylu "10 czegoś tam", co to dla Ciebie opisać "10 najgorszych wpadek księdza udzielającego ślubu" czy "10 najdroższych i najgorzej układających się garniturów na panu młodym" - masz przykład na zdjęciach z własnego ślubu! Ewentualnie może być post o absurdach z innego kraju. Podpowiadamy, że w cywilizowanym świecie to się na ogół nazywa różnice kulturowe. 
Niestety ten kryzys który przeżywa Eliza, jest większy niż myślałyśmy. Ostatni filmik na youtube opublikowany ponad miesiąc temu, bieda! Eliza zatem ratuje się jak może, podając na asku linki do swojego bloga. Nie ma to jak sztucznie nabijać sobie odwiedzin, no ale jak stare przysłowie blogerskie mówi - hajs musi się zgadzać. 
  • Szarliza nigdy, ale to naprawdę nigdy nie przestanie nas zadziwiać i prowokować do śmiechu. Patrząc na zdjęcie marnej sałatki, w której właściwie prawie nie ma białka, oraz czytając komentarz o rozbudowaniu mięśni nie możemy się oprzeć wrażeniu, że chyba ktoś jej zrobił psikusa doradzając takie menu. Dodając do tego ten wspaniały trening (do zobaczenia na insta u wildfox7, link)możemy być pewne, że żaden mięsień w ciele Karoliny nie poczuje się zobligowany do jakiejkolwiek rozbudowy, nie wspominając już o fakcie, że rozbudowa mięśni u kobiety to trudny i żmudny proces i wymaga naprawdę porządnej diety a nie dokarmiania się fastfoodami o wątpliwej wartości zamiennie z sałatką ze śladową ilością białka. Chociaż są takie okazy na tym świecie, które twierdzą, że po skalpelu Chodakowskiej urosły im mięśnie! Strasznie chciałabym to zobaczyć, może niepotrzebnie chodzę na siłownię?

Odnośnie zdrowego trybu życia, który podobno preferuje Karolina, od razu przypomina nam się to:


Rozsądniej byłoby nazwać to dietą na "skinny fat", przynajmniej byłoby zgodne z prawdą. Bardzo nam się to kojarzy z zapiskami menu Kamy, chyba jeszcze z czasów smallworlda. 
  • Kolejna akcja związana z piwem Somersby pojawiła się na wielu blogach, niestety nie doczekałyśmy się żadnego wpisu o nowym "warzywnym" ;) smaku. Za to można odnieść wrażenie, że niektórzy blogerzy są w stanie zareklamować właściwie wszystko. Nieważne, czy pasuje to do profilu bloga, ważne, że hajs się zgadza. Zabawne, że wystarczy spersonalizować butelkę dodając na etykiecie pseudonim blogera i publiczność się ślini i szaleje. 
  • I znów zbiorowa ekscytacja w blogosferze odnośnie następnego Ksiencia ujawnionego przez blogerkę. Tym razem Lejdi z Dębicy odkrywała karty powoli, na początku drażniła nas niby mimochodem wspominając gdzieś w komentarzu o swoim lubym, później zaczęły się zapewnienia, że gdyby nie on, nie miałaby tej magicznej, rozmazującej luszczanki. I wreszcie jest! Doczekaliśmy się publikacji fotki - Ksionże nie okazał się być mientowym, niemniej jak jedna z naszych czytelniczek ładnie podsumowała na asku, może wpisuje się w nowy pożądany typ bad boy. Patrząc na scenerię, od razu nasuwa się jedno skojarzenie - Kama ma chyba słabość do dzikiej natury i silnych, męskich Leśnych Drwali. 
  • Jessica Mercedes zawsze jest dumna gdy ktoś udostępnia jej zdjęcia. Według niej to synonim popularności i sławy. OK, jakiejś popularności na pewno, tym bardziej, że zdjęcia czasami pojawiają się na portalach zagranicznych, nie tylko polskich. Tym razem trafiła na Forever 21, który ma miliony fanów.
    Ale niestety w tym przypadku Jess nie może ponarzekać na polaczki - cebulaczki co nie znają się na modzie, bo tym razem jej wspaniała kreacja została zjechana również zagranico. Najlepsze komentarze na screenie poniżej (link do całości). Uwielbiam ten "So I walked into a circus tent today". 

  • Najsłabsze ogniwo MLE czyli Gosia zaczyna zaprzeczać sama sobie. Pewnie wszystko po to, by umiejętnie wpleść reklamę Tymbarka w post. Uroczy opis co warto zjeść na pierwsze śniadanie i jak ważny jest to posiłek zgrzyta mi okrutnie z tym, jakie śniadanie Gosia kiedyś pokazała na blogu. Ale jak widać, był to tylko malutki wstęp do tego, aby już w drugim śniadaniu wrzucić soczek, by zadowolić sponsora. Nie mamy pojęcia jak ma się to do tytułu wpisu - Forever Young. To znaczy, że taki soczek załatwi nam minus 5 lat i kilka mniej zmarszczek? 
  • Właściwie to nie lubię poświęcać połowy Kociego Oka Szarlizie, ale co zrobić, jak ona jest jedną wielką chodzącą katastrofą PRową. Darujemy już dietę i ten uroczy filmik z ćwiczeniami (ciekawe czy Adi, Moderator Internetów już poprosił o usunięcie?), mimo to nadal jest o czym pisać. Plac Pigal (ktoś wie gdzie to jest?), magiczna nowojorska woda w kranach, która rozjaśnia włosy lepiej niż rozjaśniacz (nic tylko importować w butelkach i sprzedawać, ale biznes!) to jeszcze ta żałosna reklama Avonu. Oczywiście wszyscy wierzymy, że to tak z dobrego serduszka Karolina nagle przerzuciła się z luksusowych Szaneli i Diorów (które pokazywała zaledwie kilka dni wcześniej) i specjalnie dla biednego plebsu zareklamowała Avon, tak aby jej czytelniczki mogły sobie w końcu pozwolić na coś co ona ma. Podejrzewamy, że zacznie się zwiększone wyciąganie kieszonkowego od rodziców a gimnazja w całej Polsce zostaną opanowane przez zapach Little Black Dress. 
  • Poruszenie w blogosferze wzbudziła również Maff publikacją swoich najnowszych fotek, na których chwali się perfekcyjną (?) figurą i nową fryzurą. O ile fryzura okazała się być peruką, o tyle figura jest jak najbardziej prawdziwa. Co kto lubi, dla nas za chuda. Mamy nadzieję, że nie podąży w stronę lansowanej skinny fat przez jej koleżankę z branży!

Wasz Koteł Niemodny