niedziela, 16 marca 2014

Miłość na Blogersko. Sezon 2 epizod 8.

Minęło już ponad 2 tygodnie odkąd Grzejnik opublikował swój słynny ranking topowych blogerów i mniej więcej tyle samo czasu Tess grzała się w blasku swojej świeżo zdobytej sławy jako best of the best. Dobra pozycja w rankingu przyniosła jej trofea takie jak darmowe szpilki z Dizi, gościnny występ w programie Warshau Whore, ale także udział w najnowszej kampanii piwa Springsbaj. Blogerka zdążyła również zorganizować imprezę na cześć Grzejniczka w jednym z najbardziej popularnych warszawskich klubów, na której pojawiła się cała elita blogo i vlogosfery. Mimo że DJ Krejzor nie był już chłopakiem Sam, wciąż pamiętał Tess i to on pomógł jej zarezerwować pół lokalu i wszystko dopiąć na ostatni guzik. O dziwo, nawet Isabel zechciała zaszczycić wydarzenie swoją obecnością, co ogólnie było Tess nie w smak, ale gdy zobaczyła skwaszoną minę swojej największej rywalki na widok Samary w czułych objęciach Zdzicha, poczuła do niej dziwny i niekontrolowany przypływ sympatii. Mimo wszystko wciąż czuła się zdradzona przez Samarę, ale widziała, że przyjaciółka próbuje odbudować ich znajomość. Jednak kolejne spotkanie sam na sam z tą parą było ponad jej siły, nawet gdyby miała wsparcie w osobie Adiego. Lawirowała więc pomiędzy gośćmi, częstując ich szampanem i pomarańczami, plotkowała z Plusz, flirtowała w granicach przyzwoitości z pewnym tajemniczym brunetem, który pojawił się na imprezie wraz z jedną z mniej popularnych blogerek, oraz skutecznie unikała Lejdi Vanili, cudacznego zjawiska ubranego w koronkowy kombinezon, które nie wiadomo czemu zyskało jakąś popularność. Impreza zapisała się w historii blogosfery bardzo pozytywnie, na co wskazywało wielokrotne użycie związanych z nią hasztagów na instagramie. Pozostało też po niej kilka dziwacznych zdjęć, między innymi blondyna łudząco podobna do Isabel w objęciach tajemniczego bruneta, Plusz obściskująca się z Krejzolem oraz Grzejnik, któremu Bąk nalewa szampana z butelki prosto w pomalowane na krwistą czerwień usta. Działo się!
Została tylko ostatnia rzecz, którą obiecała Grzejnikowi - wygranie głównej nagrody w konkursie na jej blogu. Tess miała ogromny problem z wymyśleniem co to mógłby być za konkurs, tak aby uczestnictwo innego blogera nie wydawało się nikomu podejrzane. Ponieważ nic nie przychodziło jej do głowy, postanowiła iść na łatwiznę. Opublikowała na facebooku i blogu konkurs polegający na tym, aby każdy uczestnik polubił jej fanpage i napisał dlaczego powinien wygrać ten tablet. Kreatywność nie była jej mocną stroną, więc nie przegrzewała swoich komórek mózgowych, ponieważ wieczorem czekało ją stworzenie jeszcze jednego posta, tym razem w związku z kampanią Springsbaj. Powiązane to było z pojawieniem się w ofercie nowego, jeżynowego smaku. Tess nie mogła zrozumieć, czemu producent wyprodukował piwo o smaku warzywnym, no ale ostatecznie nie ona była tu mózgiem operacji i marketingu. 
Nagle na facebooku wyskoczyło powiadomienie o nowej wiadomości. Tess nie była pewna skąd zna tę dziwną twarz, ale gdy dokładniej przyjrzała się pseudonimowi, skojarzenie z imprezą na cześć Grzejnika pomogło. 
"Cześć Tess! Moja Kochana, serdecznie pozdrawiam Cię z Dębicy, podkarpackiego zagłębia mody i urody! Chciałam Cię zaprosić jako gościa honorowego na zlot blogerek podkarpackich, w planie mamy przymierzanie chińskich ciuchów z dostawy która właśnie do mnie przyszła, potem wspólne zdjęcia i na koniec babska impreza z udziałem sponsora. Zlot odbędzie się za 2 tygodnie. Jeśli chcesz, możesz zabrać Adiego na pewno będzie się dobrze bawił ze mną i dziewczynami! Pozdrawiam, Lejdi Vanila."
Tess wzdrygnęła się na samą myśl, że sponsorem miała być firma produkująca słabe, "dolnopółkowe" kosmetyki. Odkąd wyjechała do Warszawy i stała się znaną blogerką, nie musiała używać byle czego. Co prawda Douglas nie zaprosił jej jeszcze na bezstresowe zakupy za 2000 zł, ale mogła sobie pozwolić na wybrzydzanie wśród innych ofert, co było szeroko komentowane, zarówno pozytywnie jak i negatywnie. "Hm, a może by zacząć vlogować o kosmetykach?" pomyślała. 
Nagle do jej uszu dobiegł pisk Coco wyskakującej z granatowej torby Korsa i dźwięk otwieranych drzwi. To Adi wracał z przedpołudniowej zmiany w Starbaksie. Oczywiście przyniósł ze sobą lanserski lancz w postaci świeżutkich croissantów z serem i szynką, muffinek i kawy. 
- Czeeeeeść Pieczarciu! - Tess rzuciła się ukochanemu na szyję - jaki jesteś dla mnie słodziachny, że pamiętałeś o croissancie! Już myślałam, że będę musiała zamówić te plebejskie naleśniki, bo wyobraź sobie, że w Kafe Za Rogiem nie było pankejksów! 
- Kochanie, dla Ciebie wszystko! - szarmancko odrzekł Adi, stawiając swoją ukochaną na podłodze i odkładając torebkę z lanczem, by przywitać się z Coco - no już, no już, tatuś wrócił, kto jest ulubioną córeczka tatusia? No kto? No Coco, moja słodka Coco! - chłopak głaskał kręcącą się i piszczącą z radości psinę. 
Tess była zachwycona. Nagle poprzednie myśli o Zdzichu i Sam wydały się jej kompletnie nieważne, bo oto tu stał jej własny Miętowy Książę, spełnienie marzeń i snów, obiekt zazdrości wszystkich dziewczyn i niektórych chłopaków. Ach, życie stawało się coraz piękniejsze! Gdyby tak móc znów pokazać się gdzieś publicznie z Adim, może i on zyskałby sponsorów i mogliby razem prowadzić bloga jako słodka, miętowa para z cudowną Coco… Myśli blogerki błądziły gdzieś daleko, gdy nagle dotarł do niej głos Adiego:
- … do Krakowa? 
- Co do Krakowa? Może jeszcze pociągiem? O nie, dopóki jakaś firma nie pożyczy nam samochodu w ramach jakiejś kampanii, nie jadę! - zapytała nieprzytomnie i całkiem bez sensu Tess
- Pytałem czy chciałabyś pojechać ze mną na romantyczny weekend do Krakowa, mój znajomy ma tam mały pensjonat i mógłby nam wynająć pokój na 2 albo 3 dni - odparł Adi
- Za 2 tygodnie… eee… - mózg Tess pracował na wysokich obrotach - a wiesz, za 2 tygodnie jest jakiś zlot blogerek, na który dostaliśmy zaproszenie
- Kochanie a nie możemy tego zignorować? Co może być ważniejszego niż my razem w tak pięknym mieście!
- No nie wiem Pieczarciu, może nowi sponsorzy? Hajs musi się zgadzać, a torba Korsa się sama nie kupi. Poza tym przecież sam chciałeś rozwijać karierę u mego boku! Mogłabym Cię wprowadzić jeszcze dalej w świat mody i może w końcu przestałbyś mówić o Annie Wintour "ta pani w okularach".
- Ech - westchnął Adi - no dobrze, to kto i gdzie organizuje ten zlocik?
- Jakaś dziwna laska, pewnie widziałeś ją na imprezie na cześć Grzejniczka, Lejdi Vanila z Dębicy, a sponsorem będzie Rammel…
- Kto??? - Adi wydawał się przerażony - Tess, nie ma mowy, nie możemy tam jechać!
- Ale dlaczego? Wiem, że Rammel to nie Szanel, no ale może nie będzie wielkiego wstydu, ostatecznie jesteśmy gośćmi honorowymi.
- Nie, nie chodzi o Rammel. Kochanie, ja… ja muszę Ci coś wyznać - Adi zwiesił głowę ze smutkiem - nigdy Ci tego nie mówiłem, bo nigdy nie pytałaś. Tak się składa, że pochodzę z Dębicy i znam osobiście Lejdi Vanilę. 
- I to wszystko? Pieczarciu, wybaczam Ci, to nie Twoja wina tylko jej! - wspaniałomyślnie odpaliła Tess.
- To nie wszystko. Chodziliśmy razem do liceum… i… i była moją dziewczyną - Adi ukrył zarumienioną ze wstydu twarz w dłoniach. Tess stała jak osłupiała. Taki wstyd! 
c.d.n