Minęło już ponad 2 tygodnie odkąd Grzejnik opublikował swój słynny ranking topowych blogerów i mniej więcej tyle samo czasu Tess grzała się w blasku swojej świeżo zdobytej sławy jako best of the best. Dobra pozycja w rankingu przyniosła jej trofea takie jak darmowe szpilki z Dizi, gościnny występ w programie Warshau Whore, ale także udział w najnowszej kampanii piwa Springsbaj. Blogerka zdążyła również zorganizować imprezę na cześć Grzejniczka w jednym z najbardziej popularnych warszawskich klubów, na której pojawiła się cała elita blogo i vlogosfery. Mimo że DJ Krejzor nie był już chłopakiem Sam, wciąż pamiętał Tess i to on pomógł jej zarezerwować pół lokalu i wszystko dopiąć na ostatni guzik. O dziwo, nawet Isabel zechciała zaszczycić wydarzenie swoją obecnością, co ogólnie było Tess nie w smak, ale gdy zobaczyła skwaszoną minę swojej największej rywalki na widok Samary w czułych objęciach Zdzicha, poczuła do niej dziwny i niekontrolowany przypływ sympatii. Mimo wszystko wciąż czuła się zdradzona przez Samarę, ale widziała, że przyjaciółka próbuje odbudować ich znajomość. Jednak kolejne spotkanie sam na sam z tą parą było ponad jej siły, nawet gdyby miała wsparcie w osobie Adiego. Lawirowała więc pomiędzy gośćmi, częstując ich szampanem i pomarańczami, plotkowała z Plusz, flirtowała w granicach przyzwoitości z pewnym tajemniczym brunetem, który pojawił się na imprezie wraz z jedną z mniej popularnych blogerek, oraz skutecznie unikała Lejdi Vanili, cudacznego zjawiska ubranego w koronkowy kombinezon, które nie wiadomo czemu zyskało jakąś popularność. Impreza zapisała się w historii blogosfery bardzo pozytywnie, na co wskazywało wielokrotne użycie związanych z nią hasztagów na instagramie. Pozostało też po niej kilka dziwacznych zdjęć, między innymi blondyna łudząco podobna do Isabel w objęciach tajemniczego bruneta, Plusz obściskująca się z Krejzolem oraz Grzejnik, któremu Bąk nalewa szampana z butelki prosto w pomalowane na krwistą czerwień usta. Działo się!
Została tylko ostatnia rzecz, którą obiecała Grzejnikowi - wygranie głównej nagrody w konkursie na jej blogu. Tess miała ogromny problem z wymyśleniem co to mógłby być za konkurs, tak aby uczestnictwo innego blogera nie wydawało się nikomu podejrzane. Ponieważ nic nie przychodziło jej do głowy, postanowiła iść na łatwiznę. Opublikowała na facebooku i blogu konkurs polegający na tym, aby każdy uczestnik polubił jej fanpage i napisał dlaczego powinien wygrać ten tablet. Kreatywność nie była jej mocną stroną, więc nie przegrzewała swoich komórek mózgowych, ponieważ wieczorem czekało ją stworzenie jeszcze jednego posta, tym razem w związku z kampanią Springsbaj. Powiązane to było z pojawieniem się w ofercie nowego, jeżynowego smaku. Tess nie mogła zrozumieć, czemu producent wyprodukował piwo o smaku warzywnym, no ale ostatecznie nie ona była tu mózgiem operacji i marketingu.
Nagle na facebooku wyskoczyło powiadomienie o nowej wiadomości. Tess nie była pewna skąd zna tę dziwną twarz, ale gdy dokładniej przyjrzała się pseudonimowi, skojarzenie z imprezą na cześć Grzejnika pomogło.
"Cześć Tess! Moja Kochana, serdecznie pozdrawiam Cię z Dębicy, podkarpackiego zagłębia mody i urody! Chciałam Cię zaprosić jako gościa honorowego na zlot blogerek podkarpackich, w planie mamy przymierzanie chińskich ciuchów z dostawy która właśnie do mnie przyszła, potem wspólne zdjęcia i na koniec babska impreza z udziałem sponsora. Zlot odbędzie się za 2 tygodnie. Jeśli chcesz, możesz zabrać Adiego na pewno będzie się dobrze bawił ze mną i dziewczynami! Pozdrawiam, Lejdi Vanila."
Tess wzdrygnęła się na samą myśl, że sponsorem miała być firma produkująca słabe, "dolnopółkowe" kosmetyki. Odkąd wyjechała do Warszawy i stała się znaną blogerką, nie musiała używać byle czego. Co prawda Douglas nie zaprosił jej jeszcze na bezstresowe zakupy za 2000 zł, ale mogła sobie pozwolić na wybrzydzanie wśród innych ofert, co było szeroko komentowane, zarówno pozytywnie jak i negatywnie. "Hm, a może by zacząć vlogować o kosmetykach?" pomyślała.
Nagle do jej uszu dobiegł pisk Coco wyskakującej z granatowej torby Korsa i dźwięk otwieranych drzwi. To Adi wracał z przedpołudniowej zmiany w Starbaksie. Oczywiście przyniósł ze sobą lanserski lancz w postaci świeżutkich croissantów z serem i szynką, muffinek i kawy.
- Czeeeeeść Pieczarciu! - Tess rzuciła się ukochanemu na szyję - jaki jesteś dla mnie słodziachny, że pamiętałeś o croissancie! Już myślałam, że będę musiała zamówić te plebejskie naleśniki, bo wyobraź sobie, że w Kafe Za Rogiem nie było pankejksów!
- Kochanie, dla Ciebie wszystko! - szarmancko odrzekł Adi, stawiając swoją ukochaną na podłodze i odkładając torebkę z lanczem, by przywitać się z Coco - no już, no już, tatuś wrócił, kto jest ulubioną córeczka tatusia? No kto? No Coco, moja słodka Coco! - chłopak głaskał kręcącą się i piszczącą z radości psinę.
Tess była zachwycona. Nagle poprzednie myśli o Zdzichu i Sam wydały się jej kompletnie nieważne, bo oto tu stał jej własny Miętowy Książę, spełnienie marzeń i snów, obiekt zazdrości wszystkich dziewczyn i niektórych chłopaków. Ach, życie stawało się coraz piękniejsze! Gdyby tak móc znów pokazać się gdzieś publicznie z Adim, może i on zyskałby sponsorów i mogliby razem prowadzić bloga jako słodka, miętowa para z cudowną Coco… Myśli blogerki błądziły gdzieś daleko, gdy nagle dotarł do niej głos Adiego:
- … do Krakowa?
- Co do Krakowa? Może jeszcze pociągiem? O nie, dopóki jakaś firma nie pożyczy nam samochodu w ramach jakiejś kampanii, nie jadę! - zapytała nieprzytomnie i całkiem bez sensu Tess
- Pytałem czy chciałabyś pojechać ze mną na romantyczny weekend do Krakowa, mój znajomy ma tam mały pensjonat i mógłby nam wynająć pokój na 2 albo 3 dni - odparł Adi
- Za 2 tygodnie… eee… - mózg Tess pracował na wysokich obrotach - a wiesz, za 2 tygodnie jest jakiś zlot blogerek, na który dostaliśmy zaproszenie
- Kochanie a nie możemy tego zignorować? Co może być ważniejszego niż my razem w tak pięknym mieście!
- No nie wiem Pieczarciu, może nowi sponsorzy? Hajs musi się zgadzać, a torba Korsa się sama nie kupi. Poza tym przecież sam chciałeś rozwijać karierę u mego boku! Mogłabym Cię wprowadzić jeszcze dalej w świat mody i może w końcu przestałbyś mówić o Annie Wintour "ta pani w okularach".
- Ech - westchnął Adi - no dobrze, to kto i gdzie organizuje ten zlocik?
- Jakaś dziwna laska, pewnie widziałeś ją na imprezie na cześć Grzejniczka, Lejdi Vanila z Dębicy, a sponsorem będzie Rammel…
- Kto??? - Adi wydawał się przerażony - Tess, nie ma mowy, nie możemy tam jechać!
- Ale dlaczego? Wiem, że Rammel to nie Szanel, no ale może nie będzie wielkiego wstydu, ostatecznie jesteśmy gośćmi honorowymi.
- Nie, nie chodzi o Rammel. Kochanie, ja… ja muszę Ci coś wyznać - Adi zwiesił głowę ze smutkiem - nigdy Ci tego nie mówiłem, bo nigdy nie pytałaś. Tak się składa, że pochodzę z Dębicy i znam osobiście Lejdi Vanilę.
- I to wszystko? Pieczarciu, wybaczam Ci, to nie Twoja wina tylko jej! - wspaniałomyślnie odpaliła Tess.
- To nie wszystko. Chodziliśmy razem do liceum… i… i była moją dziewczyną - Adi ukrył zarumienioną ze wstydu twarz w dłoniach. Tess stała jak osłupiała. Taki wstyd!
c.d.n
♥ z Dębicy ♥
OdpowiedzUsuńDębica nowym Radomem :D
OdpowiedzUsuńuwielbiam te niespodziewane zwroty akcji!
OdpowiedzUsuńTess nie mogła
OdpowiedzUsuńzrozumieć, czemu producent wyprodukował piwo o smaku warzywnym, no ale
ostatecznie nie ona była tu mózgiem operacji i marketingu. _____Mistrzostwo!
Yesss! Może jednak stylizację Kamy da się odzobaczyć ;) Czytając o dziwnej Lejdi Vanili w koronkach, najpierw przypomniałam sobie Venilę na sycylijskim pogrzebie. Jest nadzieja, nie jest źle, wypieram z pamięci, wypieram,....
OdpowiedzUsuńTo chyba już patologiczne kłamstwo:) Na pytanie, czy odwiedziła bloga Emilii, Sz. odpowiedziała, że "gdzie tam panie, zarobiona jestem". I w ogóle nie ma takiej możliwości, aby zobaczyć kto wchodzi na bloga. Zwłaszcza na blogspocie. A fakty sobie: o kliknięcie na nazwę Charlize Mystery, przenosi na bloga Karoliny:)
OdpowiedzUsuń"Kolory traktuję bardzo emocjonalnie, jeśli kogoś nie lubię a ten
OdpowiedzUsuńktoś kojarzy mi się z tym kolorem nie ma szans żeby ta barwa
kiedykolwiek pojawiła się w mojej szafie. Tak jest z brązowymi ciuchami.
Nie mam nic i nie będę miała."
Może źle widzę, ale wydaje mi się, że sukienka jest brązowa..
szczerze mówiąc my nie znalazłyśmy jeszcze takiej aplikacji która by nam wyświetlała na blogu która z blogerek nas odwiedza, przeciez Emilka mogła po prostu wyświetlić listę swoich ulubionych / obserwowanych blogów a zatytułować ją jak sobie chce. Więc jak tu ktoś kłamie to raczej Emilka :)
OdpowiedzUsuńKić, ale to chyba lista blogów, które Emilka odwiedza. A to 'odwiedzieli mnie' tyczy się jedynie cyferek poniżej ;)
OdpowiedzUsuńHmmm, może tak być. Sama bloga nie prowadzę i opieram się czasem (w dobrej wierze:)) na tym, co zobaczę na odwiedzanych. Z drugiej strony (nie wiem, na ile to wiarygodne) ale znalazłam w ciągu kilku sekund odnośniki do takich skryptów. Czy działa, nie wiem:) I pewnie nie są tez jedynymi:)
OdpowiedzUsuńhttp://zapytaj.onet.pl/Category/007,026/2,6278388,Jak_zrobic_skrypt_quotOstatnio_odwiedzili_mniequot.html
http://zapytaj.onet.pl/Category/007,026/2,5805047,Jak_zrobic_skrypt_quotOstatnio_odwiedzili_mniequot.html
Jeśli się mylę, przyjmuję na klatę:)
taki wstyd! :D
OdpowiedzUsuńTo tak zwany blogroll, do którego autorzy mogą dodać ulubione blogi. '1 godzinę temu' oznacza, kiedy został dodany ostatni post :)
OdpowiedzUsuńWielokrotnie narzekałyśmy na blogerki "modowe" nie znające się na modzie.Tu kolejny przykład. Pomijając kwestie językowe w obu wersjach tekstu - Gardner miała na imię Ava nie Eva, a Marilyn bardzo chętnie nosiła balerinki do cygaretek, nie tylko na planie filmowym. Niestety, nie wiedziała, ze to karygodne ;)
OdpowiedzUsuńhttp://1.bp.blogspot.com/_PlrXXfn9_Cg/SmpE9KU0KnI/AAAAAAAABqI/KXnO5CQi2Ks/s1600-h/Annex+-+Monroe,+Marilyn_NRFPT_044.jpg
[zrzut z http://glamourina.pl/sukienka-stylu-50/ ]
Jakos nie chce mi sie wierzyc, ze ta Glamurina nie ma jeszcze 30stki. Wyglada na grubo po albo wczesna czterdziestka.
OdpowiedzUsuńTo ile ma? Pierwszy raz byłam na jej blogu i jak dla mnie to wygląda na około 35 lat.
OdpowiedzUsuńGalmourina nie popisała się znajomością stylu Marylin. Nie popisała się też językowo. Pierwsze zdanie jest dziwnie skonstruowane. Zauważcie też, że z języka znikają takie słowa jak: prawdopodobnie, przypuszczalnie. Jest tak lub nie, nic po środku.
OdpowiedzUsuńZauważyłam również, że ogromną karierę robi, szczególnie na blogach i fp, słowo "personalnie". Czytałam już zdania typu: personalnie go nie znam czy personalnie ją lubię.
Koszmarki, ale zdaje się, że autorzy tych zdań sądzą, że tak jest "bardziej intelektualnie".
Fe!
Ta sukienka jest okropna! Strasznie przekombinowana i materiał wygląda jak wiskoza/elastan.Na pewno nie jest uosobieniem szyku czy stylu hollywodzkich gwiazd. Poza tym kiepska długość za kolana która skraca nogi autorce. Jestem na nie. W kwestii wiedzy autorki dot. mody gwiazd lat 50tych nie wypowiem sie, bo sie nie znam, jednak przynajmniej wiedziałam że Gardner ma na imie Ava a nie Eva ;)
OdpowiedzUsuńspoko, ona nie jest w stanie napisać poprawnie nawet jednego wyrazu, użyć poprawnej formy a co dopiero dłuższe wypowiedzi, dlatego trudno stwierdzić na pierwszy rzut oka o co jej chodzi. zawsze jak tam zaglądam to mnie zastanawia czy ona w ogóle wie o czym napisała wcześniej, przykład z komentarzy: " miałam wtedy nastalatka" .
OdpowiedzUsuńto samo daje małpacita, ostatni wpis na blogu:
"Hejka dawno mnie nie ma,od przyszłego tygodnia wraca wszystko do normy.
Mama wyjeżdza już w tą niedziele.
Zobaczcie mój makijaż mój jest dziś taki."
jasne, domyślić się można, ale o czym swiadczy powyższe? że to cholerne lenie i nieuki ! nie to nie porażeni mózgowe, nie dysleksja - NIEUCTWO zwyczajne.
jeżeli chodzi o modę z lat 50 ale i 20 i 60 i ogólnie historię mody to polecam, jeżeli ktoś nie zna:
OdpowiedzUsuńhttp://www.vintagegirl.com.pl/
jest świetna i uwielbiam jej bloga! ogromna wiedza z tematu, dobrze napisane, autentyczne zainteresowanie modą, niesztampowe stylizacje i w ogóle to jest moim zdaniem to, o co chodzi w blogowaniu.
nie wiem o co wam chodzi
OdpowiedzUsuńzrób kurs czytania i pisania ze zrozumieniem to się dowiesz
OdpowiedzUsuńWiesz co ja bym sie tak daleko nie posuwała w osądach. Jest bardzo wiele inteligentnych osób które cierpią na dysleksję czy dysortografię i pomimo ich starań i wysiłku problem pozostaje. Blog małpacity jest koszmarnie niechlujny ona sama sprawia na mnie wrażenie takiej osoby mimo makijaży i pokazywania kosmetyków których używa. Nie wiem czy ona cierpi na jakieś zaburzenia psychiczne czy tylko sprawia takie wrażenie?Tak samo Emilia. Może prowadzenie bloga to jakaś forma terapii? Moze próbuje w ten sposób nawiązać jakieś znajomości? Jesli miałabyn porównać małpacite i Emilę, to Emila wygrywa.
OdpowiedzUsuńdokladnie tak, cyferki, a pod spodem lista blogow,
OdpowiedzUsuńi czas kiedy pojawily sie na nich nowe wpisy :-)
przeczytałam kilka razu i nadal nie wiem czemu się mnie czepiacie, chyba zazdrość was zżera
OdpowiedzUsuńKamila o swoich ostatnich zakupach: "Ja
OdpowiedzUsuńi tak się upieram że komplet po lewej jest dużo ciekawszy, od tej
nudnej sukienki po prawej, którą zamówiłam z ciekawości czy coś z niej
wydobędę. Bo jak na razie jestem z nią na nie" Czyli nie podoba jej się, ale kupiła. To już naprawdę zalatuje zakupoholizmem :D
Przede wszystkim MARILYN, a nie MARYLIN!
OdpowiedzUsuńnie znasz sie, kama jako prawdziwa faszynistka, na pewno cos z tej kiecy WYDOBEDZIE, zestawi, przelamie, dobierze, i zara bedzie cud stylizacja !
OdpowiedzUsuńNo ale wiesz, to jest Kama. Jej się takie rzeczy wybacza... :)
OdpowiedzUsuńKama wygląda niczym modystka z późnych lat 90 lub wczesny 2000.
OdpowiedzUsuńI te ubrania na cebulkę... Ile ona ma tych łachów pod koszulą, że guziki takie naprężone się wydają?
http://3.bp.blogspot.com/-XRvkFydktPo/UybrVv9-XoI/AAAAAAAATts/TIn-9EjE2fQ/s1600/L1030863.JPG
gumofilce pierwsza klasa
OdpowiedzUsuńno zdecydowanie, z nich inteligencja tak bije że aż oślepia...
OdpowiedzUsuńE tam gumofilce; to taki chiński odpowiednik Hunterów.
OdpowiedzUsuńTak Emilio, zazdrość bardzo.
OdpowiedzUsuńModystka to osoba wykonująca kapelusze. Kama na szczęście własnoręcznie kapeluszy nie wyrabia, bo już widzę co by to było.
OdpowiedzUsuńDysleksja to dzisiaj niestety przykrywka nieuctwa i lenistwa. Rodzicom łatwiej dzieciaka zaprowadzić do poradni psychologicznej, żeby dostał papierek z potwierdzeniem dysfunkcji niż usiąć i zacząć się uczyć. Ja sama mam pod opieką dzieci ze stwierdzonymi dysfunkcjami, których, na moje oko, nie mają. Ale łatwiej być dyslektykiem niż leniem ;) taka choroba XXI wieku. Dziecko jest niegrzeczne? ADHD. Dziecko ma słabe stopnie? Dysleksja.
OdpowiedzUsuńDysleksję można opanować ale do tegomtrzeba chęci i pracy z nauczycielem i rodzicem. A rodzicom po prostu się nie chce, bo to nauczyciel od tego jest i za to im się przecież płaci...
Kama wyparła to, że nie lubi brązu ;)
OdpowiedzUsuńmoże Ryszard R. ją zindoktrynował....
OdpowiedzUsuńzazdrościłam... możliwości sikania na stojąco, ale skoro pozbyłaś się lejka....
OdpowiedzUsuńKto to Ryszard R.? Bo nie wiem :(
OdpowiedzUsuńRynkowski, on uważa, że dziewczyny lubią BRĄZ
OdpowiedzUsuń:D
OdpowiedzUsuńTylko ze tu nie chodzi o Emile czy malpacite. Tylko o osoby ktore pomimo wysokiego IQ cierpia na.dysleksje czy dysortografie ;) w tym momencie nie mozna wszystkiego zrzucac na karb lenistwa czy nieuctwa :)
OdpowiedzUsuńMialam kolezanke w klasie w lo ktora cierpiala na dysleksje dysgrafie i dysortografie. Przez cale 4 lata liceum pracowala nad tym. Mature z polskiego zdala na 4. Jedynie miala wciaz problemy z ortografia.
OdpowiedzUsuńTylko w takich przypadkach widać po sposobie mówienia, pisania, że dysfunkcja nie była przykrywką i wygodnictwem ;)
OdpowiedzUsuńMój osobisty mąż jest dysortografikiem i dysgrafikiem. Mógłby być lekarzem, tak pięknie pisze. Dysortografię oswoilismy razem, ucząc się dziwnych rymowanek jak dzieci w przedszkolu. Ale to procentuje. Mówię rodzicom moich uczniów, by tak właśnie pracowali z dziećmi. No ale rodzic wie lepiej i nie będzie gimnazjalisty do poziomu przedszkolaków -.-'
OdpowiedzUsuńNic mi o tym nie wiadomo ;)
OdpowiedzUsuńU nas wlasnie takie strojnisie (ale te kiczowate) nazywalo sie modystkami.
No musze, musze to skomentowac!
OdpowiedzUsuńNowy wpis reklamelko-fashionelki :
"Siedem absurdow, z ktorych slynie Anglia":
1. Czipsy o smaku octu, ktore powaznie poranily jezyk oraz podniebienie naszej reklamelki. Lacze sie w bolu. To musialo byc straszne przezycie.
2. Dwa krany w umywalce, z lodowata i goraca woda - biedactwo nie zorientowalo sie do czego sluzy kurek zwisajacy w tejze umywalce...
3. Chleb tostowy - wlasnie sie dowiedzialam, ze WSZYSTKIE piekarnie i sklepy w Anglii oferuja li i wylacznie chlebek tostowy. Super :)
4. Nieprzewidywalna pogoda - nie no panienka Ameryke odkryla. Przeciez nikt z nas nie wie, ze w Anglii non stop pada i generalnie jest pochmurno. Fashionelka nam to uswiadomila. Moje zycie nabralo nowego blasu!
5. Okna otwierajace sie na zewnatrz - znow panna blysnela. Stwierdzila, ze umycie takich okien jest niemozliwe, no chyba, ze ktos nie boi sie wejsc na drabine. Biedactwo nie pomyslalo o tym, ze wiekszosc ludzi w Anglii zamawia sobie ekipe myjaca okna :)
6. Brak gniazdka w lazience - E tam, nieznosne Brytole! Powinni walic bezpieczenstwo i zamontowac gniazdko w lazience, zeby Reklamelka sobie mogla wlosy wysuszyc!
7. Machnij, zeby autobus sie zatrzymal - Co autorka miala na mysli? :D
Wow, tyle cennych informacji na temat jedynego kraju, w ktorym Reklamelka byla. No nie moge! Biorac pod uwage liczbe Polakow, ktorzy mieszkaja badz podrozuja do Anglii, mysle ze ten artykul przypadnie do gustu jakiejs 10-cio letniej fance Biebera.
Wpis miszczostfo ;)
OdpowiedzUsuńAd. 7. Może w Lublinie nie ma przystanków na żądanie? :D Albo reklamelka nigdy nie musiała podróżowacć MPK i nie wiedziała co i jak?
takiej zenady juz dawno nie widzialam, powaznie !
OdpowiedzUsuńto jest kierwa na powaznie ??
ABSURD = pogoda? ABSURD= czipsy?
czy ona wie co to jest absurd?
Tragedia ...
az sie zapowietrzylam, hahah :-D
OdpowiedzUsuńNie, po prostu znają angielski lepiej od polskiego i są taaacy światowi, że zapominają co po polsku znaczą personalnie, randomowo i kolaboracja, ani jak po naszemu powiedzieć sneakersy, fullcapy, longsleevy (na jednym blogu widziałam nawet "t-shirt bez rękawów"), creepersy, printy. Nie mówiąc o blogerkach urodowych i ich blendowaniu, primerach, topcoatach, lipglossach i innych takich.
OdpowiedzUsuńTutaj idealny przykład osoby z dys., która nie przykrywa się diagnozą aby usprawiedliwić swoje nieuctwo:) I chyba nikt nie powie, że inteligencji, erudycji Zwierzowi brakuje:)
OdpowiedzUsuńhttp://zpopk.pl/#axzz2wEjMKYHf
Czyżby niesamowity błyszczyk nie zadziałał? Usta ciągle takie same :D
OdpowiedzUsuńPS Ta kurtka jest STRASZNA
"t-shirt bez rękawów" Genialne ! ;)
OdpowiedzUsuńCały ten blog to dla mnie fenomen. Nie widziałam u niej ani jednej dobrej stylizacji (w najlepszym wypadku są poprawne). Wybiera tandetne ciuchy, które łączy w banalny sposób, miesza chińszczyznę z pojedynczymi firmowymi dodatkami, które w takiej oprawie wyglądają na podróbki. I po prostu nie ma gustu. I tak zrobiła postępy - dzięki setkom komentatorek Zeberki, zrezygnowała w końcu z makijażu w type później Elżbiety I ;) Do tego w 3/4 postów jak nie "ja w spa w ...", "moja stylizacja sfotografowana w pięknej sali hotelu X", "moja stylizacja łączy (...) Jak widzicie, moja cera wygląda świetnie dzieki zabiegom w ...". Wisienką na torcie jest blogerska tv,prowadzona z inną moją ulubienicą, Fashion Roulette, która nawet w kiecce La Manii potrafiła wyglądać jak na wiejskim weselu lub prowincjonalnym kasynie.
OdpowiedzUsuńPisze koszmarnie - wiem, że nie jest Polką, ale bez przesady. Jak piszemy do znudzenia, jeśli blogerka ma problem z napisaniem poprawnie trzech zdań niech a) nie pisze, b) daje komuś notki do sprawdzenia.
I może ktoś mi wytłumaczy, dlaczego ma 60 000 (!) obserwatorów na fb - dwa razy więcej niż Karina lub Szarliza, która - co by nie mówić - jest od niej pod każdym względem lepsza. Więcej mają chyba tylko Jess, Maff, JestemKasia i Alicepoint (ta ostatnia - raptem o 100 obserwatorów!)
Jestę głupia, nie ogarniam, niech mnie kto oświeci.
Selfie is back <3 Czy tam na szafce to naklejka z WIEWIÓRKĄ BASIĄ? Słodko ;)
OdpowiedzUsuńhttp://4.bp.blogspot.com/-q5WfMPxyxco/Uybq0CUWs5I/AAAAAAAATtE/pWrq-Wbpg4M/s1600/L1030839.JPG
O ile mi wiadomo Reklamelka nie pochodzi z Lublina. Gdzież ty ja na takie dalekie wody wysylasz? ;)
OdpowiedzUsuńCzego Ty oczekujesz od mlodej kobiety, która nie wiedziała do czego sluzy kurek w angielskiej umywalce?
OdpowiedzUsuńTa kurtka jest po prostu OBLEŚNA. Nje chciałabym tego nawet za darmo. I ten pas w talii. Wtf?
OdpowiedzUsuńFajny ten post, nie? Taki na poziomie Kowalskiej z Pierdziszewa Dolnego, która pojechała do miasta wojewódzkiego do lekarza-specjalisty. Wchodzi do gabinetu i szok! Lekarz to Murzyn:) Pożywka na najbliższe kilka lat do opowieści. Murzyn lekarzem? Absurd!
OdpowiedzUsuńW liceum byłam jedyną osobą w klasie bez jakiegokolwiek orzeczenia (!), a pochodzę z rocznika, kiedy to dopiero zaczynało być modne. Wierzę, że takie dysfunkcje istnieją, ale są wyjątkowo rzadkie. Wśród znajomych mam dwa ewidentne przypadki dysortografii. Niezwykle oczytaną dziewczynę, która spędzała długie godziny wbijając sobie do głowy regułki. Skończyła polonistykę ;) Drugi - to wykładowca akademicki, humanista. Dużo czyta, świetnie pisze, znakomicie wykłada. I potrafi napisać ktury i go to w ogóle nie razi. Zupełnie jak Zwierz ;) Zwierz to zresztą jedyna blogerka, której wybaczam brak korekty na blogu. Sorry, 1800 wpisów, codziennie kilkustronicowa notka, musiałaby zatrudnić korektora na pełny etat ;)
OdpowiedzUsuńObie wspomniane przez mnie osoby zawsze się pilnują, sprawdzają pisownię, dają komuś do przeczytania każdy swój tekst, od artykułu, przez maila po notkę na fb. Dysortografia nie usprawiedliwia wypuszczania w świat niechlujnych tekstów.
bardzo zzera... w nocy spac nie moge
OdpowiedzUsuńNie? A skont jeśli można spytać? Byłam pewna, że z Lublina :D
OdpowiedzUsuńDla mnie łajki na FB nie są miarodajne. Kto wie, ile z tych 60k to konta widma? :D
OdpowiedzUsuńElajza ze Staszowa. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Staszów, piękne miasteczko!
jaki piękny awatar!
OdpowiedzUsuńDzięki :)
OdpowiedzUsuńPatrzę, patrzę i nie mogę dojść do tego, jak te treginsy-czy-coś są pozszywane, że im szwy idą w różnych kierunkach. Przecież to nie pończochy O.o
OdpowiedzUsuńI tu cię mam nie sikałam na stojaco, nawet go nie uzywałam
OdpowiedzUsuńSpiesze donieść ze w Lublinie są przystanki na żądanie :)
OdpowiedzUsuńJa mam dyskalkulię, a mimo to skończyłam bardzo ścisły kierunek studiów.
OdpowiedzUsuńOwszem, są zagadnienia, których nie jestem w stanie przyswoić mimo najszczerszych chęci i wielu godzin nauki, bo wymagają one konkretnego toku rozumowania, który jest dla mnie nieosiągalny. Jednak dzięki ciężkiej pracy udało mi się pokonać trudności, a wada nie przeszkadza mi w codziennym funkcjonowaniu. Przy minimum "chciejstwa" można naprawdę wiele zdziałać.
Socjolekt jak każdy inny, wszystkie grupy społeczne i zawodowe posługują się tego typu słownictwem. Nie rozumiem dlaczego blogerka modowa zamiast "creepersy" powinna pisać "buty na platformie", laska nie jest od tego, żeby podciągać gimby w kwestii kwiecistości języka polskiego. To tak jakbyś od marketingowca oczekiwała, że zamiast "target" będzie mówił "grupa docelowa produktu", a lekarz zamiast "intubować" będzie "umieszczał rurkę w tchawicy" .
OdpowiedzUsuńKamcia dość szybko zmienia zdanie bo kilka komentarzy wyżej, pod tym samym postem pisała: ''A mnie się obie podobają na równi I komplet.... bo na nowo polubiłam odkrywanie kawałka brzucha... i ta księżniczkowa sukienka''
OdpowiedzUsuń"I tu cię mam nie sikałam na stojaco" - Emilia
OdpowiedzUsuńI widzisz BB? Takiego bata! Emilia nie sikala na stojaco a lejek sprzedala jak nowke. To Cie zrobila Emilka w konia ;)
A w Staszowie? :P
OdpowiedzUsuńMój mąż też jest osobą cierpiącą na dysortografię, nie przeszkodziło mu to w robieniu doktoratu. Dla niego błogosławieństwem jest word, bardzo często mnie się pyta jak coś napisać, bo musi coś zrobić w pośpiechu lub wypełnia coś odręcznie. Tak jak wspomniałaś niechlujstwo! Pisałam o tym że małpacita jest dla mnie taką osobą. Emila na jej tle wypada już ciutke lepiej.
OdpowiedzUsuńNie oczekuję, że stworzą polskie odpowiedniki dla nieprzetłumaczalnych słów, które od funkcjonują od lat w wersji oryginalnej.
OdpowiedzUsuńAle zastępowanie używanych od dawna "nadruków" i "cieniowania" printami i blendowaniem jest pretensjonalne i bezsensowne. Wpis nie stanie się od tego bardziej zrozumiały, wręcz przeciwnie. Wiadomo, że język składa się w znacznym stopniu z zapożyczeń, ale powinny one wzbogacać a nie zubażać język i służyć usprawnieniu a nie utrudnieniu komunikacji.
Poza tym rozumiem konieczność używania żargonu w przypadku inżynierów, porozumiewających się z zagranicznymi kontrahentami, informatyków, pracujących zdalnie na całym świecie. Ale litości, w jakim "środowisku zawodowym" funkcjonuje 16-letnia Kasia z Żyrardowa, czyli przeciętna polska blogerka? Czy jeśli napisze "buty na koturnie" zamiast "wedgesy" (tak, blogerki tworzą liczbę mnogą od liczby mnogiej;) to bardzo utrudni im komunikację z odbiorcą?
Łał.
OdpowiedzUsuńTekst niemal tak odkrywczy, jak „5 rzeczy, które najbardziej lubię
w Krakowie” Glamouriny:
„Kraków inspiruje, dlatego postanowiłam podzielić się z Wami 5 rzeczami,
które najbardziej lubię w tym mieście lub które są z nim
związane.
Wegetariańskie jedzenie – dużo smaczniejsze i dużo tańsze niż w Warszawie.
Chociaż zwykle nie zwracam uwagi na ceny, jednakże tym razem dobre
ceny wprost rzucały się w oczy. Restauracja „Green Day”
zaskoczyła nas pysznym jedzeniem za naprawdę małe pieniądze.
Brzozowy sok, pyszne placki ziemniaciane z warzywami i zupa krem z
buraczków – to wszystko smakowało niesamowicie. Byliśmy też w
innych restauracjach w tym z kuchnią żydowską i gruzińską,
natomiast żadna z nich nie dorównuje tej pierwszej ;)
Mówi się, ze trzeba czerpać przyjemność z małych rzeczy, tylko wtedy
zawsze będziemy szczęśliwi. Niesamowicie fajnym doświadczeniem
było picie kawy na Starym Rynku. Obok przechodzili nieznajomi
ludzie, których z ciekawością obserwowałam. W tej chwili nic
innego nie istniało, jak to piękne miejsce, ludzie, smak pysznej
kawy i dźwięki otaczającego mnie środowiska.
Jestem bardzo prostą dziewczyną. Fajnie jest mieć drogą torebkę, ale
jak jej nie mam to nie popadam w rozpacz ;) Cenię proste rzeczy w
życiu, chcę żyć tu i teraz, chcę poznawać nowe miejsca i nowych
ludzi i cieszyć się tym wszystkim co doświadczam na co dzień.
Długi spacer w centrum Krakowa był dla mnie niesamowitym
doświadczeniem. Czułam się cudownie w tym miejscu.
Kolejnym miejscem, które uwielbiam jest kopalnia soli „Wieliczka”, która
liczy ponad 700 lat. Miałam możliwość być tylko na 3 poziomach
kopalni, natomiast jest tego dużo więcej – podziemne miasto ma
rozbudowaną infrastrukturę, można też wziąć ślub w podziemnym
kościele – oryginalnie i romantycznie.
Hejnał Mariacki, którego melodia urywa się jakby nie była zagrana do
końca. Aura tajemnicy i mnóstwo legend sprawiają, że zawsze kiedy
wsłuchuję się w dźwięk hejnału, moja wyobraźnia przenosi mnie
w przeszłość. Ciekawa jestem jak to było w 1838 roku”.
Dobra, wiem, że Glamourina dopiero od kilku lat mieszka w Polsce i Kraków
może być dla niej jakimś odkryciem, ale mogła wyjść poza banały
typu picie kawy na Rynku i przedszkolną wiedzę o Wieliczce czy
urywającym się hejnale. To konstatacje typu: wieża w Pizie jest
krzywa. Plus te wstawki rodem z Coelho - „Cenię proste rzeczy w
życiu, chcę żyć tu i teraz”, „trzeba czerpać przyjemność z
małych rzeczy”. Choć zaraz, na pierwszym miejscu wymieniła
wegetariańskie żarcie, ona faktycznie ceni proste rzeczy życiu.
N.b. spróbujcie zapytać kogoś w Krakowie o Stary Rynek ;) A kopalnia soli "Wieliczka" jest - uwaga, uwaga! - w Wieliczce. Wieliczka to nie Kraków. To Wieliczka :)
Jestem z Krakowa, ale jak widać są rzeczy, których nie wiem o moim mieście.
OdpowiedzUsuńDlaczego zastanawia się, co się działo akurat w 1838 r?
Urodził się Matejko, zburzono Kościół Wszystkich Świętych, a Piotr Steinkeller uruchomił kurierskie połączenie dyliżansami Krakowa z Warszawą. Jaki to ma związek z hejnałem?
Tako rzecze Wikipedia: "Hejnał Mariacki, grany początkowo tylko w południe, od 13 lutego 1838 wyznaczał punktualnie godzinę dwunastą". Ale nie zauważyłam, aby ta data była tu jakoś szczególnie celebrowana. Prawdę mówiąc, dowiedziałam się o tym przed chwilą. A ja też z Krakowa. Ha, wypracowanie Glamouriny jednak coś wniosło ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za wyjaśnienie :) Ale szczerze mówiąc, gdybym miała wskazać jakąś datę ważną dla hejnału, 1838 nie przyszedłby mi do głowy.
OdpowiedzUsuńEmilio, naprawdę liczysz, że ludzie będą Cię tutaj jechać? Tak, jak za starych czasów, pamiętasz SROMODĘ? Sprawia Ci to taką frajdę? :-))
OdpowiedzUsuńNie od dzisiaj wiadomo, że Kamila to chodząca niekonsekwencja. :-D
OdpowiedzUsuńTego niestety już nie wiem :)
OdpowiedzUsuńOj, oj, tutaj Tess z Lejdi łączy Pieczareczka, a Szarlizę z Bijące - Goodlookin. ;)
OdpowiedzUsuńPewnie sporo. Pod większością postów jest max. kilka komentarzy. Ale reklamodawcy się na to łapią, kasa się zgadza, a że mody w tym nie ma za grosz - to drugorzędny szczegół.
OdpowiedzUsuń25
OdpowiedzUsuńDzisiaj Szarliza pisze o butach new balance, które "pokochałam w zeszłym roku na tyle mocno, że wiedziałam, że przydadzą mi się w Paryżu", a w zeszłym roku jedną stylizację z butami new balance miała. Nie ma co, prawdziwa miłość :)
OdpowiedzUsuńz innej beczki - czy oszustka shelikesfashion nie miała zniknąć z blogosfery? chyba trzeba jej przypomnieć, że na nią już pora
OdpowiedzUsuńLOLWUT
OdpowiedzUsuńGdzie? Zawsze w marketach próbuję je znaleźć i do tej pory nigdzie nie widziałam :c
OdpowiedzUsuńo nie! jak ja będę z tym żyć? JAK ŻYĆ?!
OdpowiedzUsuńrany, nie sądziłam, że jeszcze ktoś to pamięta :)))
OdpowiedzUsuńa mozna tych słów używać zastępczo, szcczególnie w dłuższej wypowiedzi gdy potrzebne są synonimy
OdpowiedzUsuń...księżniczkowa....omg
OdpowiedzUsuńale jednak właściwe znaczenie tego slowa to osoba która tworzy kapalusze :)
OdpowiedzUsuń"Hejnał Mariacki, którego melodia urywa się jakby nie była zagrana do
OdpowiedzUsuńkońca." - no rozwaliło mnie to....
Sie czlowiek uczy cale zycie, no! :)
OdpowiedzUsuńMam pytanie troche z innej beczki. Jak ustawic komentarze, a w zasadzie odpowiedzi na komentarze, zeby rzeczywiscie pokazywaly sie od tych najnowszych?
OdpowiedzUsuńUstawilam sobie Sort by Newest, ale odpowiedzi innych uzytkownikow, nawet sprzed godziny, wyskakuja w roznych pozycjach: A to w srodku, miedzy odpowiedzia z wczoraj, a to gdzies na koncu.... Taki kogiel mogiel. Nie wiem czy u kazdego tak jest?
zalatuje trochę aromatami z obory...
OdpowiedzUsuńSelfie is back <3 Swoją drogą, czy tam na szafce to naklejka z WIEWIÓRKĄ BASIĄ?! Słooodko :)
OdpowiedzUsuńhttp://4.bp.blogspot.com/-q5WfMPxyxco/Uybq0CUWs5I/AAAAAAAATtE/pWrq-Wbpg4M/s1600/L1030839.JPG
Hm, wolę żeby odkrywała brzuch, niż miała zaserwować nam coś w stylu sesji w niebieskiej spódniczce, na zjeżdżalni (kto pamięta, co Lejdi nam tam ukazała?)
OdpowiedzUsuńKim jest wiewiórka Basia bo zaczęło mnie to bardzo nurtować? :D
OdpowiedzUsuńu mnie też, szału dostaję
OdpowiedzUsuńTo że wrzuciła na blog tylko 1 zestaw z tymi butami, nie oznacza że ich częściej nie nosiła ;)
OdpowiedzUsuńZapięta tworzy taki "dzwonek" z którego wystają smętnie chude i wymizerowane nóżki Kamy.
OdpowiedzUsuńwypraszam sobie
OdpowiedzUsuńi tak najlepsze są jej tytuły ;p navi blue parka ;p
OdpowiedzUsuńwg google translatora parka = kurtka z futrzanym kapturem :)
OdpowiedzUsuńgdzie tam u Charlize futro ja się pytam :)
U mnie na szczęście pokazuje się normalnie
OdpowiedzUsuńNo przecież to z Romwe albo innego Sheinside to jak ma nie nosić jak to firmowe, nawet jak krzywo uszyte?!
OdpowiedzUsuńNo tak, sure, jeśli nie jesteś w stanie find jakiegoś synonimu, spox, use odpowiednik, dzięki temu będziesz miała twice więcej słów do dyspozycji. A jak jesteś Szarlizą, i Twój deutsch jest lepszy niż english, to już w ogóle będzie modnie, stylish i stilvoll! Dzięki temu relacje z Milan i Roma będą jeszcze lepsze, a blog zyska new readerów!
OdpowiedzUsuńByły kiedyś takie z balsamico i pieprzem, ale nie wiem, czy je jeszcze produkują (jestem na odwyku :( ) Nie były tak ostre jak angielskie, ale jak widać, takie "absurdy" jak chipsy inne niż cebulowe zdarzają się też w Pl.
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, na Ukrainie są też m.in. o smaku suszonego śledzia i anchois. I suszone wiórki kalmarów poręcznych paczkach...
Queens <3
OdpowiedzUsuńLata temu ukazywał się taki magazyn dla dzieci, którego główną bohaterką była wiewiórka Basia :D
OdpowiedzUsuńI jeszcze jeden uroczy wpis. "Dotknął mnie zaszczyt dostać paczkę", zawartość paczki była owinięta tajemnicą aż do dziś" :D
OdpowiedzUsuńNie jestem wtajemniczona! Proszę o więcej szczegółów i linki, linki!!! :D
OdpowiedzUsuńCo to jest na tej ścianie?! Nie umrę, póki się nie dowiem!
OdpowiedzUsuńCzy tylko ja przeczytałam: "dotknął mnie zaszczyt dostać padaczkę"? :D
OdpowiedzUsuńco to za sformułowanie...? Czy zaszczyt może dotykać? Czy jest to dobry czy zły dotyk? :P
nie mówię o skrajnościach, ale w drugą stronę też nie należy popadać. jak ktoś czaaaasem użyje słowa "print" to się świat nie skończy - takie czasy, języki się przenikają i nie mam nic przeciwko temu, pod warunkiem że takie przenikanie je wzbogaca a nie spłyca.
OdpowiedzUsuńja tego też nie widziałam, ale jak się domyślam to było na 'tamtym' blogu
OdpowiedzUsuńna prawdę? śledzia?? :D
OdpowiedzUsuńto samo - czy ktoś rozszyfrował tę tajemnicę?? no, ktokolwiek....
OdpowiedzUsuńWlasnie:) Lublin sobie wyprasza reklamele. Mieszka tylko ale jak zyje w tym miescie od urodzenia nigdy jej nie widzialam. Moze nie chodzi do plebejskich miejsc:)
OdpowiedzUsuńDaję Ci ostatnią szansę: zastanów się jeszcze raz, czy na pewno chcesz to zobaczyć :D
OdpowiedzUsuńAno, pamiętam, aż za dobrze! Dziewczyny jeździły po Emilii ile się dało, ale ona dalej się udzielała, właziła w jakieś dyskusje, ale i tak najlepiej, gdy broniła się z anonima - niestety, jej błędy zawsze ją zdradzały. :-D
OdpowiedzUsuńJestem masochistką! Tak tak! Absolutnie!
OdpowiedzUsuńjejku, dołączam się do apelu. Mnie też ta tajemnicza orgia futra nie daje spokoju. <3 ale tym razem fota jest na tyle wyraźna, że widać tam napis "wiosna z ISJ" czy coś w tym rodzaju. Komuś coś mówi ten skrót? Bo guglom nie :( no i to zakrętasowate logo też wskazuje na jakieś SJ...
OdpowiedzUsuńTak to wiewiorka Basia!!!!!! masz wzrok sokola xD ale co to za futro na scianie?? kiedys tam wisial kalendarz z 2008 chyba roku?
OdpowiedzUsuńNiestety nie mam wzroku sokoła, po prostu często oglądam zdjęcia Kamy w powiększeniu, bo lubię podziwiać kunszt, z jakim posługuje się photoshopem :D
OdpowiedzUsuńZ tego co widzę, Lejdi skasowała oryginalne zdjęcie, ale udało mi się znaleźć skrin gdzieś w odmętach mojego laptopa :D Interpretację - czy to tylko cień, czy może coś innego - zostawiam Tobie. Ja się obawiam, że to jednak nie cień :D http://screenshu.com/static/uploads/temporary/fj/3b/de/1mjmh1.jpg
OdpowiedzUsuńHahaha Panna Niewydepilowana. Ależ ona musi mieć tam gąszcz! Proponuję jej wyskoczyć bez majteczek. Jak Paris albo Britney, a co! :D
OdpowiedzUsuń