środa, 6 sierpnia 2014

Miłość na blogersko. Sezon 3 epizod 3.

"To już kolejny wieczór, który spędzam samotnie na balkonie" - pomyślała Tess, sadowiąc się wygodnie na wiklinowej sofie udekorowanej poduszkami Mejd Baj Mam. Od spotkania blogerów, które miało promować nowe smaki Springsbaja minęło ładnych kilka dni, ale wszystko stanęło ponownie przed oczami blogerki jakby to było wczoraj. Dziewczyna westchnęła, bo mimo że sponsor całkiem porządnie zasilił jej konto i niby hajs się zgadzał, coś jednak było nie tak. I tym czymś była cisza, kompletnie nie przerywana żadnym dzwonkiem telefonu a przede wszystkim krzykliwym głosem Samary. Tess westchnęła i pogrążyła się we wspomnieniach z początku lipca, gdy wraz z Samarą udała się na kilkudniowe miniwakacje w Lądą a wszystko wydawało się być w najlepszym porządku. Dziewczyny zrobiły rundkę po sklepach i nawet jedna papierowa torba z zakupów w Victoria's Mystery nie zdołała ich poróżnić, mimo że obydwie chciały mieć ją do swojej kolekcji oprawionych w ramki szopping bagów. Rozwiązały sprawę jak przyjaciółki, dzieląc torebkę na 2 części. Wiadomo, że w przypadku papierowej torby Szanel sprawa wyglądałaby zupełnie inaczej, ale żeby mieć papierową szanelkę, najpierw trzeba kupić prawdziwą. Niestety, po sprawdzeniu stanu konta obie blogerki grzecznie spuściły głowy i udały się na wyprzedaż do Primaniego. Po powrocie nagrały wspólny filmik na vloga Samary, na którym Tess udało się zareklamować gościnnie kosmetyki Możelajna z obietnicą makijażu i zdawałoby się, że przyjaźń dziewczyn jest już niczym nie zagrożona. Ale wtedy do akcji wkroczył Grzejnik, telefonując do Tess pewnego pięknego ranka.
- Haa...aaaalo - odebrała blogerka, starając się stłumić ziewnięcie i nie mogąc zrozumieć, kto dzwoni do niej tak wcześnie. Było zaledwie kilka minut po dziesiątej. 
- Hellou moja słodka! - zaświergotał Grzejnik - kochanieńka, jak tam stoisz z kampaniami? Bo wiesz, mam tutaj naprawdę świetny deal, ale potrzebuję zebrać ekipę! Kilka osób już się zgodziło, jednak wciąż brakuje nam ze dwóch twarzyczek i od razu pomyślałem o tobie i Adim! Wchodzicie?
- Wiadomix! - krzyknęła Tess, jeszcze nie do końca wiedząc o co chodzi, ale na dźwięk słowa "kampania" każdej blogerce stawał przed oczami widoczek puchnącego konta, więc nie można było się nie zgodzić. 
- No to super maleńka! Wpadnę wieczorem, dogadamy szczegóły! Zadbaj o to, żeby był Adi, bo się za nim stęskniłem! Kissiki! kso, kso! - Grzejnik był dziś mocno podekscytowany, więc najwyraźniej kroiło się coś większego. Blogerka nie mogła doczekać się wieczora. Chcąc, by wszystko wypadło jak najlepiej, natychmiast oddzwoniła do Adiego, który był dziś na pierwszej zmianie, żądając aby był w domu jak najszybciej i miał ze sobą zapas ulubionych muffinów Krula Blogosfery i ich najbardziej wpływowego przyjaciela w jednym. 
Wieczór nadszedł niespodziewanie szybko. Stoliczek balkonowy niemalże uginał się od muffinek i #homemaid kawy mrożonej a uśmiech nie schodził z oblicza ekscytującego się Grzejnika, który opowiadał detale, parskając dookoła okruszkami i zamaszyście gestykulując. Obok niego siedział nieco przygaszony Bąk. 
- Świetnie kochani, że się zgadzacie! Projekt jest mega, mamy się sfotografować jako paczka super uber kul odlotowych przyjaciół, tak jakbyśmy spędzali czas na super imprezie a Springsbaj był jej najważniejszym dodatkiem. Będzie naprawdę doborowa ekipa, same viajpi blogosfery!
- Czyli kto? - chciała doprecyzować Tess - no bo, że my będziemy, to jasne, a reszta?
- Eee... - Grzejnik na chwilę dał się zbić z tropu, bo uświadomił sobie, że być może to, co za chwilę powie, niekoniecznie przypadnie do gustu blogerce, ale kontynuował - będzie Plusz jako reprezentantka vlogerek kosmetycznych, no wiadomo, że ja jako główny organizator i ojciec blogosfery, Bączuś bez dwóch zdań musi być, ty reprezentujesz szeroko pojęty babski modowy lajfstajl ale musi być ktoś, kto będzie reprezentował i jedno i drugie! Za lajfstajl będzie odpowiedzialna Margerita, wiesz, ta co się nigdy nie maluje. A za modę... - tu załamał mu się na chwilę głos na myśl o bombie jaką zaraz zrzuci, więc napił się kawy, odkaszlnął i dodał - za modę będzie odpowiedzialna Isabel. 
- Co? - Tess nie mogła dać wiary w to, co usłyszała - ta małpa z doczepami? Myślałam, że o niej już zapomnieli!
- Nie, moja droga, Isabel niedawno zmieniła profil bloga na jeszcze bardziej luksusowy i teraz jest najbardziej gorącym nazwiskiem na liście reklamodawców - dodał siedzący do tej pory cicho Bąk, czym wprawił Tess w jeszcze większą irytację, bo to nagle wyjaśniło jej, dlaczego do niej dobijał się Możelajn podczas gdy kosmetyki z górnej półki pozostawały wciąż w sferze marzeń. 
- A co z Samarą? Przecież motywem przewodnim jest przyjaźń a ona jest naszą przyjaciółką? - znienacka odezwał się Adi.
- Ekhm... - Grzejnikowi znów zaschło w gardle, więc poratował się kawą i zapchał usta muffinką. Towarzystwo patrzyło w niego jak blogerki modowe w Annę Wintour i mężczyznę po lewej. 
- No Grzejniczku, powiedz im - ironicznie zachęcił go Bąk. Tess zamarła. 
- Eeeee - widać było, że dobór słów sprawia blogerowi trudność i najwyraźniej chce podać złą wiadomość w możliwie najlepszy sposób. - Samara się nie liczy - wypalił z wypiekami na twarzy - odkąd jest ze Zdzichem i zaczęła reklamować pasty do zębów, nikt nie chce z nią współpracować. Producent Springsbaja wyraźnie zaznaczył kto ma nie być na naszych zdjęciach i Sam jest jedną z nich. No ale mam nadzieję, że to nie wpłynie na waszą decyzję! Tess, maj gad, jak ten czas leci, muszę spadać! - histerycznie zaśmiał się Grzejnik i wstał, udając się do wyjścia. - Dograjcie szczegóły z Bączusiem, a jutro do ciebie przedzwonię! Kissiki i hugsy! Adi, słonko, może mnie odprowadzisz?
Tess została przez chwilę sama z Bąkiem. Nie mogła w to uwierzyć. Z jednej strony - takie szczęście, taki fart, najwyraźniej liczyła się w blogosferze na tyle, aby zostać jedną z vivivi, to znaczy viajpi, którzy zasłużyli na pierwszy rzut kampanii Springsbaja. Wybaczyli jej poprzednią wpadkę z piwem warzywnym i pozwolili się zrehabilitować, wpływ na konto też miał być znaczący. Ale z drugiej - całkiem niedawno odzyskana i scementowana wspólnym wyjazdem przyjaźń z Sam miała znów zostać wystawiona na próbę. Tess spojrzała na Bąka. Ten znacząco się uśmiechnął i odpowiedział:
- Sam nie wiem, co z nim jest nie tak. Odkąd nazywają go Krulem Blogosfery, przestał nadawać na tych samych falach co ja. Nie wiem czy to jeszcze ma sens. Zrobię z nim tę kampanię ale waham się co do wyjazdu na Kos. Wiesz Tess, też będę się zbierał. Zobaczymy się jutro, na zdjęciach. Przyjdźcie oboje do pubu, tam gdzie zawsze. Mamy wynajętą salę, będziemy robić zdjęcia ok 17. Pa!
Następnego ranka, po długim wieczorze spędzonym z Adim na rozmowach o słuszności brania udziału w kampanii, Tess była wyjątkowo niewyspana, a chłopak nie w humorze. Od początku protestował, twierdząc, że są to winni Samarze i albo powinni ją wciągnąć, albo dać sobie spokój z udawanymi przyjaźniami do reklamy.
- Kasa to nie wszystko - argumentował - zresztą, nieźle zarabiam jak na tutejsze warunki a ty również nie narzekasz na kampanie. Może to nie jest szczyt marzeń ale nie jest źle, wybijesz się jeszcze na czymś innym. 
- Ale kochanie, szanelka się sama nie kupi, ani ta prawdziwa, ani ta papierowa! A Samara zrozumie... chyba - z pewnymi obawami w głosie Tess prawdopodobnie próbowała przekonać bardziej samą siebie niż swojego narzeczonego o słuszności zaakceptowania tej oferty. 
- Daj spokój, co ty o nich wiesz w ogóle? No może z Bąkiem i Grzejnikiem naprawdę się przyjaźnisz, ale Isabel? Twój największy wróg? Plusz? No proszę cię! Z nią też nie masz najlepszych układów. Albo ta Margerita? Co cię w ogóle z nią łączy? 
- Och Adi - westchnęła blogerka - jak ty nic nie rozumiesz! Czasami po prostu trzeba pokazać się we właściwym miejscu z właściwymi ludźmi! A Sam, jeśli jest moją prawdziwą przyjaciółką, zrozumie! Poza tym wybrałam nam już maczujące ałtfity, więc nie zmarnujmy tego! 

Tess otrząsała się właśnie z ostatniego wspomnienia jakim był wieczór, kiedy robione było zdjęcie. Musiała obejmować ramieniem Isabel i radośnie się uśmiechać, trzymając butelkę Springsbaja z wyeksponowaną etykietą. Następnego dnia, po ukazaniu się foty, nieprzyjemny telefon od Sam uświadomił ją, jaki błąd popełniła. 
- Myślałam, że jesteś moją przyjaciółką - o dziwo, Samara nie krzyczała na Tess jak zwykle, a jej ton raczej był pełen zawodu - Tess, przecież mi nie chodzi o kasę, tylko o to, jakie zrobiłaś z siebie i ze mnie pośmiewisko, nazywając tych ludzi swoimi najlepszymi przyjaciółmi i pokazując, jak spędzasz z nimi czas, podczas gdy wcale tego nie robicie! 
- Sam, ale zrozum! Szanel! - dziewczyna próbowała odwołać się do instynktu blogerki modowej, drzemiącej w obydwu. - jak sobie kupię Szanelkę to mogę ci nawet oddać tą papierową!
- Ech Tess, ty się niczego nigdy nie nauczysz. Zadzwoń do mnie jak ci przejdzie, okej? I pozdrów Adiego. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: komentarze chamów, prostaków i chętnych na darmową reklamę mogą pewnego dnia zniknąć. Pomyśl zatem, czy nie szkoda Ci ścierać na marne literek z klawiatury.