Czego nie robi się dla mody z głupoty? Ja się już dowiedziałam, chociaż pewnie niejedno mnie jeszcze zaskoczy, ale do rzeczy.
Robiąc przegląd prasowo-blogowy (zaczynając od Pudla, a kończąc na wuppertalskim blogu) dowiedziałam się (o, dzięki Ci, Boże, bo bym chodziła jak ten nieboraczek), że w tym sezonie (a może i kilka wstecz?) nie nosi się torebek. O nie, nie, moje drogie, torebka (o ile to nie LV Speedy 30) jest fopa i to w pełnym tego słowa znaczeniu.
Teraz nosi się... reklamówki. Oczywiście nie zwykłe, te z biedronki nosi pospólstwo, szlachta nosi reklamóweczki Missoni, Jil Sander itepe, itede. I to nie w zwykłym, miejskim secie, ale na wielkie wyjścia typu Fashion Week. Już sama nazwa wskazuje, że powinno być feszyn, tak więc idąc tym tropem: zamiast torebki - reklamówka, zamiast butów - plastikowe butelki, a o resztę pytajcie znawczynie. Ale wróćmy do tego absurdalnego tematu.
Torebunia - reklamówka musi być obowiązkowo neonowa, pastelowa albo miętowa.
Szczytem marzeń jest, aby była pomarańczowo - przezroczysta z widoczną zawartością. Ale może o to w tym chodzi? Przecież w zwykłej taszce nie widać portfeliku z RI, kosmetyczki z zawartością, za którą można wykupić pobyt w spa dla pięciu osób na cały tydzień i innych tego typu rzeczy, zwykłym śmiertelnikom niedostępnych ze względu na cenę. Może to kolejny pomysł szatniarek na chwalenie się zawartością albo umowa z firmą kosmetyczną - w ten sposób zareklamujemy wasze produkty na salonach? A może to jeden z tych trędów, głupich i bez sensu, ale skoro tręd, to trzeba być trędi i reklamówę mieć!
Ja bynajmniej trędi nie jestem i być nie zamierzam, Speedy 30 też nie mam, więc o feszyn w moim wypadku nie ma mowy.
Nie wiem - i chyba się nie dowiem - w jakim celu nosi się siatkę na zakupy zamiast normalnej torebki, nie mniej jednak zafascynowało mnie to i jeśli ktoś będzie miał na zbyciu (za rozsądną cenę, wahającą się w granicach 20 groszy, a nie kilkudziesięciu złotych) modną i ekologiczną siatę, niech da znać. Mój młodszy brat będzie miał w czym nosić buty na zmianę. Niech i on ma coś od życia.
Pozdrawiam, A.
Robiąc przegląd prasowo-blogowy (zaczynając od Pudla, a kończąc na wuppertalskim blogu) dowiedziałam się (o, dzięki Ci, Boże, bo bym chodziła jak ten nieboraczek), że w tym sezonie (a może i kilka wstecz?) nie nosi się torebek. O nie, nie, moje drogie, torebka (o ile to nie LV Speedy 30) jest fopa i to w pełnym tego słowa znaczeniu.
Teraz nosi się... reklamówki. Oczywiście nie zwykłe, te z biedronki nosi pospólstwo, szlachta nosi reklamóweczki Missoni, Jil Sander itepe, itede. I to nie w zwykłym, miejskim secie, ale na wielkie wyjścia typu Fashion Week. Już sama nazwa wskazuje, że powinno być feszyn, tak więc idąc tym tropem: zamiast torebki - reklamówka, zamiast butów - plastikowe butelki, a o resztę pytajcie znawczynie. Ale wróćmy do tego absurdalnego tematu.
Torebunia - reklamówka musi być obowiązkowo neonowa, pastelowa albo miętowa.
Szczytem marzeń jest, aby była pomarańczowo - przezroczysta z widoczną zawartością. Ale może o to w tym chodzi? Przecież w zwykłej taszce nie widać portfeliku z RI, kosmetyczki z zawartością, za którą można wykupić pobyt w spa dla pięciu osób na cały tydzień i innych tego typu rzeczy, zwykłym śmiertelnikom niedostępnych ze względu na cenę. Może to kolejny pomysł szatniarek na chwalenie się zawartością albo umowa z firmą kosmetyczną - w ten sposób zareklamujemy wasze produkty na salonach? A może to jeden z tych trędów, głupich i bez sensu, ale skoro tręd, to trzeba być trędi i reklamówę mieć!
Ja bynajmniej trędi nie jestem i być nie zamierzam, Speedy 30 też nie mam, więc o feszyn w moim wypadku nie ma mowy.
Nie wiem - i chyba się nie dowiem - w jakim celu nosi się siatkę na zakupy zamiast normalnej torebki, nie mniej jednak zafascynowało mnie to i jeśli ktoś będzie miał na zbyciu (za rozsądną cenę, wahającą się w granicach 20 groszy, a nie kilkudziesięciu złotych) modną i ekologiczną siatę, niech da znać. Mój młodszy brat będzie miał w czym nosić buty na zmianę. Niech i on ma coś od życia.
Pozdrawiam, A.
Właśnie sobie uświadomiłam, że zawsze uważałam miętowy za kolor pastelowy, a moda dzisiaj sama seprauje go od zwykłych, pospolitych pasteli :P
OdpowiedzUsuńDrugaaa!!!!!11111!!!!oneone!!!11one!1111
OdpowiedzUsuńJeśli nie stać Cię na siatkę za kilkadziesiąt złotych to o czym my w ogóle rozmawiamy?
Ja często widzę, jak kobiety upychają zakupy w sklepach spożywczych do torebek; a na wielkie wyjścia idzie się z reklamówką.
OdpowiedzUsuńAch te szatniarki... Kto je zrozumie?
tu nie ma co rozumiec, tu trzeba być feszyn :P
UsuńSkoro torba z Biedronki jest zła, to może siata z Tesco się nada? :D
OdpowiedzUsuńkurczę, człowiek jednak w ciemnogrodzie żyje :D
OdpowiedzUsuńjak żyć pytam, jak żyć, gdy nawet nie wiem, że oprócz kubka ze Starbucksa należy taszczyć ze sobą kolorową siatę...eh długa droga przede mną do świata oświeconych modowo kobiet ;)
a my pomożemy tą drogę przejść bez wpadek! ;)
UsuńWidzę, że mamy taki sam styl:)
OdpowiedzUsuńObserwujemy?
Miałam tę chustkę zanim zaczęły ją nosić wszystkie bloggerki!!!!!
OdpowiedzUsuńPhiiii.
Rada na przyszłość, umieść sobie na chustce monogram!!
OdpowiedzUsuńWyobrażasz sobie, że ktoś smarka w twoją chustkę?! No ja też nie!!!
Bardzo fajnie, te spodnie odejmują Ci kilogramów!
OdpowiedzUsuńLol, w tych spodniach wyglądasz jak wieloryb, idź się schowaj zanim Greenpeace przyjedzie Cię do morza wpychać.
OdpowiedzUsuńŻyczliwy Anonim
Ja się lansuję polskimi ekotorbami w NL... tak, biedronkową też mam :D
OdpowiedzUsuńHugo Bos - mam takom reklamówkje, podejdzie?
OdpowiedzUsuńco do tych reklamówek - żenua...
OdpowiedzUsuńprzypomina mi się kabaret neonówka gdzie jest motyw reklamówki ale z paskiem od torebki ;)
OdpowiedzUsuńWandzia :D
Usuńzapomnialas dodac o papierowkach z napisem zara online. przeciez wszyscy musza wiedziec, ze chociaz masz 10 zar w miescie to kupujesz online :P
OdpowiedzUsuń