Dla mnie idea platformy
handlowej Allegro polega na tym, że można tam kupić taniej rzeczy, które w
międzyczasie lub wcześniej można dostać w sklepach (najczęściej w Zarze). Jednak
w polskiej blogosferze dało się zauważyć nieraz, że są szatniarki, które wychodzą z
założenia - po co taniej, jak można drożej. Wiadomo, pewne rzeczy są warte
swojej ceny (np. torba Louis Vuitton Speedy 35), jednak największe kontrowersje budzą używane ubrania i akcesoria,
które są wystawiane za cenę wyższą niż za nówki sztuki. Doliczmy jeszcze ceny
przesyłki, wówczas zaczyna się to robić żałosne. Dlaczego więc kupujący są aż
tacy naiwni? Znane szatniarki nie są
wyroczniami, dlatego kierowanie się tym, że wystawiona przez nie rzecz pochodzi
z ich szafy, jest dziwna. Zapewne nie pozbywa się jej bez powodu.
Pojawiają
się kupcy, czyli przede wszystkim osoby, które mają bardzo daleko do Zary, albo
nie posiadają kart kredytowych, by móc robić zakupy online (przede wszystkim to
nastolatki). Zwykle ceny wywoławcze nie są wygórowane, ale młode fanki
szatniarek windują je do tak bajońskich, że sama niejednokrotnie nie mogłam
uwierzyć, że ktoś jest w stanie zapłacić za używane rzeczy takie pieniądze,
kiedy kilka aukcji dalej można znaleźć identyczną
rzecz, tylko z mniej atrakcyjnym zdjęciem nie zrobionym najnowszym reklamowanym
Canonem, Nikonem czy Iphonem. I bez odpowiedniego zabiegu konsumenckiego czyli
podpisu: Kasia Tusk (523 przedmioty), must have (9470 przedmioty), fashion,
fluo, trendy, nude… Przypomnijmy może na chwilę hit z allegro, którym okazała się
gumka do włosów znanej firmy H&M, sprzedawana w kilku ilościach za
„skromne” 35zł + przesyłka 6zł. Dodam, że w sklepie stacjonarnym kosztowała zdecydowanie mniej… Dzika satysfakcja na
zarobkach ofiar mody.
Mnóstwo rzeczy pojawiających się na blogach jest prezentem od znanych firm,
których opinie zawsze były, są i będą pozytywne, ponieważ to zwykła REKLAMA. Były
założone raz, albo i więcej, a są sprzedawane jako nowe, z metką, więc od razu
można się zreflektować, że taka rzecz jest zakładana po prostu tylko do
zdjęcia. Ponadto często na aukcjach lądują ubrania używane, w których opisie
widnieje hasło „założone tylko raz”. Większego kłamstwa sprzedać nie można.
Sama jestem ofiarą aukcji bardzo znanej blogerki, od której kupiłam buty NIBY na nią za małe, ale bardzo wygodne. Ogromnie żałowała, że musi się ich
pozbyć (ciekawe dlaczego później ich nie kupiła w
większym rozmiarze). No tak, zrobiła w nich już parę zdjęć, wrzuciła na bloga,
więc po co mają się u niej dalej kurzyć, jeśli można je odsprzedać czyli wcisnąć kit. Nie będę już się
rozżalała nad tym, że buty okazały się na tyle niewygodne, że w nich nie chodzę
i teraz u mnie przewalają
się w szafie. Smutne, ale prawdziwe. Mam nadzieję, że urzekła Was moja
historia. Jeśli macie jakieś osobiste doświadczenia z zakupami u sprzedawców z
blogosfery, to w komentarzach albo listach do redakcji możecie wylać swój jad.
Z poważaniem, LAFFASHION.
zdjęcie: kaskus.us buty, od lewej: wiocha.pl, sxc.hu, nelly.com, kakadu.tumblr, allechala.pinger.pl, sweetcolette12.pinger.pl
Dlatego ja nie kupuję butów przez internet-a jesli już to tylko klapki czy sandały :D Co do sprzedawania rzeczy po dwukrotnie wyższych cenach "bo blogerki tak noszą" to jest tylko okrutny sposób zarabiania na ludzkiej naiwności :/
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem nie jest okrutny- Każdy konsument swój rozum MA (a przynajmniej powinien) jeśli więc jest w stanie zapłacić za jakiś badziew zareklamowany przez samozwańczą ikonę mody (czyt. blogerkę) wiele więcej niż rzecz jest warta to sam sobie jest winien. Nikt nie każe nikomu brać udziału w licytacjach i w owczym pędzie za "musthevem". Prawa rynku- jest popyt jest podaż. Niektórzy widac mają dobry sposób na wyciąganie kaski z kieszeni swoich czytelników- wydaje mi się ze to kiedyś "odbije im się czkawką".
Usuńooj jak... jak np daisyline robi "wyprzedaż szafy" to aż czasami mnie pusty śmiech ogarnia, ile sobie życzy za te swoje ubrania, które to kilka postów wcześniej "ubóstwiała, kochała..." itp itd
OdpowiedzUsuńMnię urzekłaś :*
OdpowiedzUsuńcóż za kardynalny błond! wszyscy wiedzą, że pisze się "mię"!
UsuńMiss Kitsch nigdy nie była ulubienicom słownikuw.
UsuńJestę niesretety ulubienicom tylko i wyoncznie lumpeksuw.
UsuńAnonimowy w większości to sami użytkownicy podbijają cenę do takich sum w trakcie licytacji. Za największe kwoty idą rzeczy, które już w sklepach są niedostępne (nawet online), zwykle są to rzeczy w mniejszych rozmiarach XS czy S. Blogerki kupiły/dostały, pokazały na blogu, a reszta się zabija żeby to za wszelką cenę mieć ;)
OdpowiedzUsuńJa osobiście nigdy nie skusiłam się na taką "okazję" choć wiele razy dana rzecz mi się podobała. Po prostu żal byłoby mi wydać tyle na coś co mogłabym mieć taniej (wrodzone skąpstwo :D).
No i dla mnie to jest wlasnie głupota-każdy powinien mieć wlasny styl a nie placić 100 zł za jakaś głupią koszulkę żeby być jak wielka feszynistka...za taką cene możesz sobie kupić 2 razy tyle rzeczy...no ale przeciez nie będa MIENTOWE i nie będą mialy metki z Zary. Naprawdę, to wstyd wyjść na miasto w takiej szmacie bez metki :(
UsuńMnie śmieszy jak blogerki najpierw robią wpisy z kosmicznie wysokimi butami, piszą, że są bardzo wygodne. A pare postów później chcą je sprzedać, bo są za małe, za dużo no i oczywiście ubrane tylko do zdjęć.
OdpowiedzUsuńPo co robić innych w ch***, że cały dzień przebiegały w takich szpilach chociaż później i tak przyznają, że to tylko do zdjęć.
Jak chodzą w balerinkach to niech się sfotografują w balerinkach, a nie zakładać szpile, bo wygląda się w nich szczuplej.
Dobrze prawisz!
UsuńPolać jej! :D
haha dobre :) współczuję tego zajścia na Allegro... ;(
OdpowiedzUsuńMnie też urzekła :*
OdpowiedzUsuńZostałam oszukana nie tyle przez Allegro, co przez pewną firmę, z której usług chciałam skorzystać, a która swojego czasu była reklamowana przez liczne blogerki. Szkoda, że w zamian za gadżet te dziewczyny są w stanie swoją twarzą polecają firmę, która oszukuje klientów.
akurat gumki z h&mu były sprzedawane drożej, bo nie był już dostępne w żadnym ze sklepów. popyt kreuje podaż.
OdpowiedzUsuńA nie były dostępne, bo ktoś podchwycił, że to hit bloggerek masthew Tusk Mystery i wykupił hurtowo. Takich ktosiów pewnie było więcej ;-)
UsuńTak robią z Essence :) Potrafią zadzwonić do np. Natur i odłożyć w kilku po np. 3 pudry/rozświetlacze/bronzery czy jakiś inny hit, a potem na allegro sprzedają w cenach 30-40zł kosmetyk, ktory pierwotnie kosztował ok. 10zł :D
Usuń@maszyna - Dokładnie... przy czym to dowodzi moim zdaniem jeszcze większej głupoty, niż przepłacanie za ciuchy. Przecież kosmetyki Essence są dobre, ale tylko jak na swoją niską cenę, czyli powiedzmy 10-15 zł. A za 40 zł można mieć genialny rozświetlacz Inglota czy puder Astor i naprawdę nie ma potrzeby tak wydziwiać :P A w przypadku ciuchów, to jak się nie ma zaprzyjaźnionej krawcowej to trudno jest znaleźć dokładnie to, co się wypatrzyło na stronie Zary czy modowym blogu. Więc rozumiem przynajmniej niektóre z tych kobiet - te, które kupują rzeczy już niedostępne i o naprawdę unikalnym wyglądzie :)
Usuńjeszcze długo po tym jak te 'słynne' gumki zostały wystawione na allegro, widziałam je w H&Mie w Szczecinie. Może Szczecinianki nie są wystarczająco modne ? :( :D
Usuńjak ktoś chce niech płaci, nie mój problem ;) pozostaje tylko się przyzwyczaić, że głupota nie ma granic :)
a ile drozej były sprrzedawane 15 zl?? 20 ? majątek faktycznie ! lepiej chodzic kilka godizn po sklepach i szukac gumki do włosów kóra nie wygląda jak sportowa frotka
Usuń" w przypadku ciuchów, to jak się nie ma zaprzyjaźnionej krawcowej to trudno jest znaleźć dokładnie to, co się wypatrzyło na stronie Zary czy modowym blogu."
krawcowej i super sklepu z materiałami. Uszyj sobie coś z tych materiałow co są sklepach jest dośc marnie a ja mieszkam w duzym mieście i byłam w kilku nic nie mogłam znaleść A detale zdobienia w pasmanterii -to samo.
Pół biedy, jeśli dana rzecz jest warta swojej ceny. Najczęściej jednak zawrotne ceny osiągają byle pierdółki- jak np. osławiona już gumka z H&M (szumnie zwana hair cuff'em, bo przecież frotka/gumka nie brzmi wystarczająco fashion i trendy). Swoja drogą podziwiam firmy (i szafiarki), które potrafią tak wylansować daną rzecz, że staje się towarem bardzo poszukiwanym i niewolnice mody potrafią zapłacić za nią prawie każdą kwotę. A tymczasem nie są to jakieś luksusowe ubrania czy dodatki od projektantów, a zwykłe szmatki z sieciówki, tyle że w zawrotnych cenach.
OdpowiedzUsuńNie mozna bo to okreslenie jest nieprezycyjne . A na aukcja gdzie jest 10034 podobnych rzeczy trzeba bycprezycyjnym .Gumka to jest gumka to z H&M jest gumka z metalową obręczą kóry po angiesku nazywa sie cuff - więc hair cuff
Usuń"A tymczasem nie są to jakieś luksusowe ubrania czy dodatki od projektantów, a zwykłe szmatki z sieciówki, tyle że w zawrotnych cenach.
"
To że coś nie jest od projektanta to nie znacyz że od razu jest szmatką :/
Oj tak, po co wydać 100 zł, skoro można od razu 1000..
OdpowiedzUsuńnas też lubisz? wow!
UsuńWYGRALYSCIE INTERNET prowadzac ten blog,chce was miec w domu i na zakupach,zawsze!
OdpowiedzUsuńNigdy nie kupuję chustek na allegro!
OdpowiedzUsuńJa kupilam na szafie "Śliczne koronkowe body" od pewnej znanej blogerki, bardzo szczuplej, podobnie jak ja. Gdy body przyszlo (rozmiar XS podobno), okazalo sie, ze jest na piersi conajmniej 65J albo K, bo ja, majac 65E praktycznie nie wypelnialam ich (i na pewno nie wypelniala ich owa blogerka). Dodatkowo siateczka byla poprzecierana ("Ojej, to musialo sie stac w praniu"). Denerwujace.
OdpowiedzUsuńhmm... blogerki walczą o prawo do swych zdjęć. Wchodzę na odnośnik jednej z nich (dosyć znanej)a tam aukcja różowej marynarki (pamiętacie co to był za hit w ubiegłym roku?;) i zdjęć kilka+ zdjęcie panny Katarzyny T... prawo cytatu, czy uzyskanie zgody?;) oczywiście otagowane: musthave, blogerka, Kasia Tusk.
OdpowiedzUsuńCzy mi się zdaje, czy pani w czarnych szpilkach to pan?
OdpowiedzUsuńMyślę, że możesz mieć rację, aczkolwiek podejrzewam, że to początek nowego trendu: http://1.bp.blogspot.com/-tadbZPBZE-A/Tw6kIvc9_TI/AAAAAAAAGoE/oRI38cy2de4/s1600/P1120566.JPG
UsuńInny przykład: http://gfx.mmka.pl/blog/261910/321355.4.jpg tutaj. Zdaje się, że osoba w czarnych szpilkach ma nosa do faszjonizmu!
UsuńA mnie denerwuje to, jak najpierw chwalą się, że w lumpeksie znalazły "perełkę" za złotóweczkę, a parę wpisów później sprzedają ją za trzy dychy...
OdpowiedzUsuńZgadzam się z przedmówczynią! Nie raz widziałam tego typu akcje: najpierw chwalą się, że upolowały coś w lumpeksie za kilka złotych i miały mega szczęście i całe życie o tym marzyły. A jakiś czas później ta wymarzona rzecz ląduje na Allegro za kilkadziesiąt złotych! Smutne
OdpowiedzUsuńzawsze i niezmiennie rozwala mnie tag "blogerski" przy jakiś badziewiach sprzedawanych na allegro. Słowo-klucz, +17 do zayebistości aukcji. Bo przecież skoro nosiła to jakaś blogerka (lub domniemywa się, że mogłaby), to znaczy że ciuch ma potencjał, mimo że wygląda jakby pies to przypadkowo zjadł i wysrał.
OdpowiedzUsuńNie popieram też polityki dziewczyn, które biorą ciuchy od firm żeby obfocić się, pomydlić oczy czytelniczkom i pogonić jako "założone tylko do zdjęć" - żałosna nieszczerość :]
Mnie tez raz oszukała baaaardzo znana blogerka, nie dość, że napisała napisala ze rzeczy były ubrane tylko do zdjęć a pozniej przyszły nienadajace sie do noszenia to jeszcze łaskawie wysłała mi je po miesiącu
OdpowiedzUsuńZnana blogerka nie ma najlepszych opini na Al.
OdpowiedzUsuńpozdr:)
p.p.
Hej, a mozesz napisac jaka to blogerka? Chetnie sie dowiem:)
Usuńpozdrawiam
K
użytkownik: Gliniecki! (czarliz)
Usuńfuu jak mozna wogole kupowac cos uzywanego ;S
OdpowiedzUsuń