niedziela, 8 lipca 2012

Blogerki w krainie liter

Jeżeli po przeczytaniu tytułu pomyśleliście, że oto zwiastuję Wam nowy trend w postaci literowych printów na ubraniach, torebkach czy bieliźnie, spieszę z wyjaśnieniem: nie zamierzam póki co detronizować azteckich wzorków. Nie będzie też o grze w Scrabble. Będzie za to o książkach na blogach. Co tu kryć – jeśli chodzi o czytanie książek, wypadamy blado na tle Europy. Na szczęście, nasze rodzime blogerki zdają sobie sprawę z tego, że ich blogi to nie tylko moda, ale i szeroko pojęty lajfstajl, w którym kultura odgrywa niebagatelną rolę. Jaką lekturę proponują nam zatem szafiarki?
  • „Dziewczyna na każdy dzień”
Pozycja proponowana nam przez Fashionelkę KLIK, opatrzona dość obszerną recenzją. Z recenzji dowiadujemy się, że na prawie sześciuset stronach autorka upchała wszelkiej masy ciekawostki, przepisy i inne rzeczy, np. nazywanie rocznic ślubu, które pewnie dałoby się znaleźć w pierwszym lepszym kalendarzu gospodyni domowej - wiecie, takim do powieszenia nad kuchenką, z którego codziennie wyrywa się jedną kartkę- jednak wszelkie te mądrości prezentują się zdecydowanie lepiej w robiącym wrażenie swą objętością tomiszczu w kolorze pudełka od Tiffany’ego (czy Wy, drodzy Czytelnicy, też macie od pewnego czasu obsesję na punkcie pudełek od Tiffany’ego?:>). W książce są też ciekawostki, których niestety próżno szukać w zwykłych kalendarzach, chociażby wzmianka o rozszyfrowywaniu zakodowanych ogłoszeń towarzyskich, np. w brytyjskich gazetach, jak np. (cytat Fashionelki): „MOTOS oznacza: jestem mężczyzną, niepalącym, o idealnej masie ciała, poszukuje, przedstawiciela płci przeciwnej.” – notuję na własny użytek, żeby wiedzieć, jakich ogłoszeń unikać w celu uniknięcia kompromitacji. Przecież jako brzydka, niemodna i w dodatku Polka, nie będę się pchać w ramiona idealnego Brytyjczyka, nieprawdaż? 
Podsumowując – gdyby polecana przez Fashionelkę „Dziewczyna…” wpadła mi w ręce, mogłabym przeglądać w czasie balkonowego opalanka na składanym leżaczku. Przede wszystkim dla tych ogłoszeń. Chyba, że ktoś z Was dysponuje tą książką i wypisałby mi najprzydatniejsze wskazówki, które mogłabym przykleić magnesem na lodówce. Skróty z ogłoszeń też mile widziane – jesteście inteligentni, na pewno znajdziecie najlepszy target dla mnie. 

  • Biblioteczka Kamili z newlifewithfashion.blogspot.com
Tutaj co prawda bez recenzji, za to ze szczegółowo sfotografowaną biblioteczką domową. Uff, przyznam szczerze – nie wiem, od czego zacząć, bo wybór jest spory. W biblioteczce Kamili znajdziemy m.in. Joannę Chmielewską, którą, jak zapewne pamiętają wierni fani, autorka bloga się zaczytuje, Jane Austen, „Anielkę” Prusa, coś z „Klubu 13” i całą masę Harlequinów – czyli dla każdego coś miłego. Chyba, że ktoś jest kulturalnym snobem i nie czyta niczego, co nie pochodzi spod pióra autorów uhonorowanych Noblem, względnie nagrodą Bookera, no... od biedy ujdzie nasze swojskie Nike. Nie zaprzątajmy sobie tym jednak głowy – wiadomo przecież, że są to ludzie na wskroś niemodni i nawet tu nie zajrzą. Wracając do biblioteczki – najbardziej zaintrygowały mnie Harlequiny i „Anielka”. Tych pierwszych nie trzeba nikomu przedstawiać, wszyscy chyba wiemy, według jakich schematów pisane są takie powieści: motywy Kopciuszek vs. Książę, dużo seksu, dużo problemów i sporo, ale z happy endem – cóż, pewnie i bym była skłonna zjednoczyć się z milionami kobiet w zbiorowym uniesieniu po lekturze, ale boję się bolesnych powrotów do szarej rzeczywistości – obiecuję nadrobić, gdy rzeczona rzeczywistość choć trochę się zaróżowi. Zostaje mi więc na pocieszenie „Anielka”, którą powinnam była przeczytać lata świetlne temu jako lekturę obowiązkową w podstawówce, chociaż po zapoznaniu się z grubsza z treścią utworu stwierdzam, że będzie to raczej wątpliwe pocieszenie – spoko, i tak jestem jeszcze na etapie pielęgnowania smutku po tym, jak mi zgarnęli sprzed nosa ostatnią przecenioną parę skarpetek w moim rozmiarze w Ha i Em. Czyli lektura w sam raz dla mnie.


źródło: http://ct.fra.bz/ol/fz/sw/i51/5/4/23/

Ponieważ notka już nieco długawa, z innymi czytającymi szafiarkami rozprawimy się kiedy indziej. A więc drodzy Czytelnicy, zmieńmy Lity na kapcie z Hello Kitty, przywdziejmy neonowy, dres, wyłączmy MacBooka, by nas nie rozpraszał i wzorem blogerek, sięgnijmy po lekturę! Młodsze blogerki modowe zachęcam szczególnie do czytania lektur szkolnych (ukłony w stronę Kamili, że przebrnęła przez „Potop”) w przerwach między robieniem fotek zestawów na bloga – piękne już jesteście, teraz bądźcie i mądre!

Konstancja 

215 komentarzy:

  1. Rozbawił mnie komentarz na blogu Fashionellki pod recenzją książki "Kopiuj-wklej na każdy dzień". Komentarz brzmi: "Eliza nie wiedzialam, że też jesteś molem książkowym. Kolejny powód by odwiedzać bloga."
    Mistrzyni ironii czy szczera fanka? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stawiam na ironię, ale z drugiej strony ludzie potrafią być przewrotni;)

      Usuń
    2. Feszynelka molem książkowym - toż to oksymoron.

      Usuń
  2. Ja tam do czytających bloggerek nic nie mam. A te wielce jarające się swoim (o)czytaniem (pozdro Venila Kostis)są całkiem zabawne. :-)

    Koczilla

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jest polonistką, musi być oczytana. przynajmniej ma coś do powiedzenia poza opisem tego co ma na sobie jakbyśmy wszyscy byli ślepi i nie widzieli na zdjęciach.

      Usuń
    2. A ja raczej jestem zdania, że jej blog kiedyś był inteligentny, pełen (nawet krótkich) spostrzegawczych tekstów, ciętych wypowiedzi. Po prostu niosło to kiedyś. Teraz trochę wydaje mi się, że w czytelnikach utrwaliło się, że to blog z kategorii inteligentnych i z tego założenia wychodzą zaglądając tam, mimo spadku formy bloga. Ja też zaglądam, przyznaję. Ale liczę, że autorka ponownie mnie porwie, bo teraz to jest raczej odcinanie kuponów od wyobrażenia na temat poziomu tego bloga, niż od poziomu bloga w rzeczywistości. Wielkie nadzieję wiążę ze zmianą profilu bloga, jak wspominała Venila, na lifestylowy. Na razie nic tam nie ma, ale może, jak Magda będzie miała więcej czasu po wakacjach, to ruszy z kopyta i będzie znów Venilą, którą kiedyś uznaliśmy za posiadaczkę inteligentnego bloga.
      Su

      Usuń
    3. K,

      i jak typowa polonistka jest w tym swoim (o)czytaniu egzaltowana nieco. :-) Gdyby zajarała się kulturą języka, to by pewnie trollowała na forach i blogach pouczając, jak nie powinno się pisać. A tak to jara się, że czyta Elfride Jelinek i - zdaniem niektórych - ma najwyraźniej przez to coś do powiedzenia. :-)

      Koczilla

      Usuń
    4. Uprasza się o nieobrażanie polonistek, bo niektóre dzielnie się powstrzymują przed poprawianiem innych - i to mimo trudnej do odparcia chęci walnięcia łopatą w potylicę autorów niektórych komentarzy.

      Usuń
    5. Jeden z moich ulubionych tekstów Venili to ten z jej komentarza z ostatniego posta. Jaśnie pani blogerka stwierdziła, że Uniwersytet Opolski jest lepszą uczelnią niż Uniwersytet Wrocławski. Wniosek oczywiście uprawniony, no bo w końcu panna Venila studiowała na jednej i na drugiej uczelni, więc… wie.
      Czekam z niecierpliwością na subiektywny ranking uczelni autorstwa polskich szafiarek.
      Zdaniem naczelnej szatniarskiej psycholożki pewnie SWPS powinna wygrać ranking. A królowa marketingu blogowego też zapewne okaże się lokalną patriotką i zwycięzcą konkursu na najlepszą blogerską uczelnię ogłosi Uniwersytet Lubelski.

      Usuń
    6. Nie ma czegoś takiego, jak Uniwersytet Lubelski...;) Także zanim zaczniesz sypać ciętymi tekścikami, sprawdź poprawność danych ;-)

      Usuń
    7. gravedigger, sama jestem polonistką z wykształcenia i po pięciu latach na UW mam lekką alergię na zbyt wkręcone w temat laski :-) Jak moje koleżanki polonistki (które zresztą szczerze uwielbiam) zaczęły kiedyś po kilku głębszych rozważać definicję wiersza wg Dłuskiej, to stwierdziłam, że albo się natychmiast uspokoją, albo więcej z nimi nie piję. ;-)

      Koczilla

      Usuń
    8. jasne, że nie ma czegoś takiego jak uniwersytet lubelski. jest KUL i Uni Marysi Curie w Lublinie (i ten drugi moja koleżanka, była studentka uni marysi w skrócie zawsze nazywała "lubelskim, nie mylić z kulem"). obydwie uczelnie na świetnym poziomie, prawie takim samym jak wyższa szkoła blogerek polonistek w Opolu ;) miałam do czynienia z kilkoma studentami z lublina i wierz mi, że ci których spotkałam nie różnią się niczym od polonistek z Opola - wydaje im się, że ukończyli studia na elitarnej uczelni i że przyjazd do Wrocławia to przyjazd na intelektualną prowincję Europy;) wielu Lublinian do dzisiaj ma za złe Wrocławianom, że sprzed nosa sprzątnęliśmy im tytuł europejskiej stolicy kultury(a prawda jest taka, że Lublin się w tym wyścigu w ogóle nie liczył) i stąd między innymi te wzajemne animozje i moje skróty myślowe;) Poza tym, zauważ że napisałam, że "królowa marketingu blogowego też zapewne okaże się lokalną patriotką i zwycięzcą konkursu na najlepszą blogerską uczelnię ogłosi Uniwersytet Lubelski". Biorąc pod uwagę fakt, że królowa marketingu zajmuje się ostatnio głównie jątrzeniem w blogosferze, zarabianiem pieniążków na kolejną sliczną torebusię i ogłaszaniem zaręczyn z pudełeczkiem w tle, to nie jestem do końca pewna, czy ona jeszcze wie, gdzie studiuje. Który polski student porządnej uczelni lata w ciągu jednego semestru dwa razy do Londynu i który student może sobie pozwolić na tygodniowy wypad po europie południowej w maju? niewielu jest takich szczęśliwców.

      Usuń
    9. A odnośnie Venili... mogłabym tu przytoczyć co najmniej dwa przykłady intelektualnej kompromitacji tak jaśnie wielmożnej polonistki z Opola. Kazdy kto czyta wpisy Kominka, wie co ta paniusia napisała pod jednym z jego postów. Normalnie aż się prosi o print screen i wysłanie jej durnowatych wypocin do MSZ oraz do Władysława Bartoszewskiego... na potwierdzenie tezy, że żyjemy w kraju, w którym poloniści nie mają bazowej wiedzy na temat polskiej polityce zagranicznej, a wrażliwości społecznej i nie wspominając.
      Venilusia aktualnie zajmuje się nadrabianiem książkowych zaległości. Polecam jej lekturę którejś z książek W. Bartoszewskiego. Jak się dowie czegoś więcej na temat tego człowieka, którego cytatami bezwstydnie wyciera sobie gębę, to może skłoni mnie do tego, żebym zmieniła zdanie na jej temat.
      Jak dla mnie to po prostu zarozumiała panienka z tytułem magistra, która na tle innych szafiarek rzeczywiście wyróżnia się intelektem, ale na tle innych absolwentów Uniwersytetu Wrocławskiego jest tylko pikusiem, który z nieznanego mi powodu się podnieca co drugim tekstem Segritty i Kominka.
      Szkoda, że niektórzy poloniści, wielbiciele żartów Wojewódzkiego (samozwańczego następcy Mrożka i Gombrowicza) stali się wybitnymi znawczyni życiorysu i myśli W. Bartoszewskiego.
      Ja mam wielką tolerancję dla cudzej głupoty, bo "mylić się jest rzeczą ludzką", ale jak mi ktoś próbuje wmówić, że żarty duetu wf były czymś inteligentnym, co tylko inteligent zrozumie, no to mi się scyzoryk w kieszeni otwiera.
      Jest w okołoszafiarkiej i szafirskiej blogosferze wiele inteligentnych blogerek. Kiedyś wydawało mi się, że należy również do nich Venila. Ale okazało się, że niektórzy fani Uni w Opolu nie znają znaczenia przysłowia "mowa jest srebrem, a milczenie złotem". Nie ma ekspertów od wszystkiego, a jak czytam posty i komentarze jaśnie wielmożnej Venili, to mi się wydaje, że ona ma się za alfę i omegę.

      Usuń
    10. klauudens przepraszam za liczne błędy fleksyjne, które wkradły się do moich komentarzy. nie chce mi się teraz tego wszystkiego poprawiać i prostować.
      mam nadzieję, że zarówno fanka opolskiego uni jak i znawczyni nazw zwyczajowych polskich uczelni wyższych mi wybaczą ;)
      ja jestem tylko anonimkiem od ciętych ripost i nie mam prawa się wypowiadać na temat wybitnych osobistości polskiej blogosfery ;)
      o wybaczenie proszę również gravedigger. obawiam się, że moja potylica jest w niebezpieczeństwie ;)

      Usuń
    11. A nie, ja się zgadzam, chociaż akurat na blogu VK nie bywam, więc nie bardzo wiem, kto zacz, oprócz tego, że kojarzę fakt istnienia takiej osoby.
      Aczkolwiek nie widzę specjalnej różnicy między UW, UWr, KUL czy UO - zewsząd wychodzi masa debili i w zasadzie żaden polski uniwersytet nie oferuje niczego specjalnego, więc w sumie wsio rawno.

      Tylko się wtrącę w kwestii nazw zwyczajowych - w Lbnie się nie mówi "uniwersytet lubelski" i nie spotkałam się z tym nigdzie w Polsce, zawsze jest tylko "uemcees" albo "kul" ;) Wyraz "lubelski" ma w nazwie tylko KUL, więc tym bardziej nie używa się go w stosunku do UMCS.

      Usuń
    12. ale patrzcie, ona poleca niemodne :)
      http://www.venilakostis.com/2012/06/followsaturday-5.html

      Usuń
    13. O co chodzi z Bartoszewskim? Bo u komina nie bywam.

      Usuń
  3. Ta notka niestety nie jest śmieszna. Słabe jest wyśmiewanie ubodobań literackich innych. Każdy ma inny gust i każdy ma prawo czytać co chce. Poza tym to jaki gatunek książek czytamy wcale nie świadczy o tym kim jesteśmy i jacy jesteśmy. Szanuję ludzi, którzy ogólnie czytają książki bo to się bardzo chwali kiedy wszyscy są tak bardzo zapatrzeni w interenet. I nie ma to znaczenia czy są to romansidła czy książki z górnej półki. Osobiście sama lubię lekkie, odmóżdżające książki, które po dniu spędzonym na uczelni i w pracy zwyczajnie mnie relaksują. Takie książki także przyjemnie się czyta w tramwaju czy w pociągu. Swoją drogą ciekawa jestem czy niemodne czytają coś bardziej ambitnego...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pragnę zdementować pogłoskę, jakoby Niemodne czytały cokolwiek mającego związek z beletrystyką, nie wspominając o rzeczach ambitnych. Jak wiadomo niniejsza notka powstała celem zamaskowania naszej czytelniczej ignorancji. Mogę na przykład opowiedzieć o swoich lekturach z ostatniego miesiąca: "Przepisy czytelników" z kwietnia, ulotka preparatu na kleszcze i skład odżywki do włosów (ale nie znam łaciny, więc szybko dałam sobie spokój).

      Tak swoją drogą - nie jestem pewna, czy "Przepisy czytelników" są mniej rozwijającą lekturą niż "Don Pedro i Lucecita w krainie zhańbionej miłości"...

      Usuń
    2. gravedigger - padłam:D:D

      Usuń
    3. "Swoją drogą ciekawa jestem czy niemodne czytają coś bardziej ambitnego..." - odsyłam do drugiego kółka od góry ;)

      Usuń
    4. Owszem, wyśmiewanie upodobań literackich innych jest fajne, a to co czytamy świadczy o tym, kim jesteśmy, i ma ogromne znaczenie. Może i lepiej czytać cokolwiek niż nic, ale po co - nie mam pojęcia, skoro lista rzeczy które trzeba znać, samej klasyki, jest tak ogromna, że połowie populacji się o tym nie śniło.

      Usuń
    5. Zgadzam się z Anonimem z całej rozciągłości :) I pozdrawiam Gravedigger, bo też zaczytuję się "Przepisami czytelników", tyle, że jeszcze dokładam do tego "Życie na Szczycie", jak mam ochotę na coś lajfstajlowego i o ludziach z wyższych sfer.

      Usuń
  4. Kamila pisze: "w moim domu takich miejsc (w domyśle: z książkami) jest ze 4 razy tyle i szkoda to wszystko pokazywać." A potem kilka "artystycznych" ujęć tej samej półki. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimowy z 00:57, Ta notka nie jest śmieszna i jak myślę, wcale taka nie miała być - to prawda, bo nie jest śmieszne, że ktoś lansuje swoje ubóstwo duchowe. To już lepiej czytać etykietki na pasztecie, niż harlekiny.
    Także i Tobie przydałoby się czytać jednak coś mniej odmóżdżającego - vide: Twój wpis bez przecinków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo jak zwykle zanalazł się mistrz ortografii. Ludzie trochę luzu. Ja jak piszę komentarze zwykle się spieszę i zdarzają mi się literówki i brak interpunkcji, więc rozumiem anonima który ma duzo racji bo każdy ma swoje upodobania lietrackie i to nie chodzi o lasnowanie tylko o napisanie notki o tym co się czytało. No ale ty recenzuj etykiety od pasztetów jak chcesz ;)

      Usuń
    2. Nie mistrz ortografii, tylko interpunkcji, skoro zwraca uwagę na brak przecinków. Może jednak warto przypilnować swojej pisowni i użyć mózgu zamiast radzić ludziom, by wyluzowali, czyt. wyrabiali sobie nawyk byle jakiego pisania?

      Usuń
    3. Otóż to. Za każdym razem, kiedy czytam wypowiedzi ludzi usprawiedliwiających swoją ignorancję piśmienniczą, słabo mi się robi. Nie ma czegoś takiego jak argument za pisaniem z błędami. Nie oszukujmy się, że jest to wynikiem czegoś innego niż brak poprawności.

      Usuń
  6. Ta cała Kamila mnie po prostu rozwala

    OdpowiedzUsuń
  7. ej, małooo!
    książki są mi akurat bardzo bliskie, więc w tym temacie coś takiego jak 'za długa notka' nie istnieje ;) liczę na rychłe kontynuacje przygód blogerek w krainie liter!

    OdpowiedzUsuń
  8. dwie blogerki jako przykład to niewiele, opiszcie też inne koniecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. reszta nie czyta, nie ma co opisywać :D

      Usuń
    2. Jak to nie czyta? Harlisa czyta magazyny modowe!

      Usuń
    3. I K-Tusk, ona czyta Vogue'a :P

      Usuń
    4. z tego co pamiętam to i Kasia polecała jakieś lektury, jest i niezwykle światła Venila, wielka intelektualistka

      Usuń
    5. Tusia nawet poradnik na temat czytania napisała w notce pt. "make reading easier"

      Usuń
    6. Tusia - lol.

      Usuń
    7. jeśli Czytelnicy chcą więcej "czytających" szatniarek to w przyszłości weźmiemy na tapetę i inne (tak, tak, pamiętam o akcji "make reading easier" :D, ale tak jak pisałam, nie chciałam, by notka była zbyt długa)

      pozdrawiam i Kasiowym zwyczajem życzę miłego dnia :):):):):):):)

      Usuń
    8. A ja pozdrawiam wszystkich pastelowo.

      Usuń
    9. Konstancja, nie chciałaś żeby notka była zbyt długa, ale efekt jest taki, że wygląda, jakby Ci się w połowie odechciało pisać :)
      A poza tym fajnie.
      Kamila jest mistrzynią - zaprezentowanie światu swojej kolekcji harlequinów wymaga albo zupełnego braku świadomości intelektualnej, albo świadomości tak silnej, że żadne manowce popkultury nie mogą zaszkodzić. Ona musi robić sobie z nas jaja, nie wierzę w nią :D:D

      Usuń
    10. Pisanie o upodobaniach literackich naszych nadwornych szatniarek jest mega wyczerpujące, ja też pewnie bym w pewnym momencie wysiadła;)

      Usuń
    11. nie szatnairek tylko szafiarek, szatniarki to w teatrze kurtki od ciebie odbeiraja -_-

      Usuń
    12. Szatniarki szatniarki, wiem co mówię, najpierw odbierają kurtki w teatrze, a po pracy ich alter ego wrzuca feszyn ałtfity do sieci.

      Usuń
    13. Och jak ja lubię te gorące dyskusje:)

      Usuń
    14. "nie szatnairek tylko szafiarek, szatniarki to w teatrze kurtki od ciebie odbeiraja -_-"

      O_o

      http://ewa.siuzdak.pl/blog/wp-content/uploads/2012/04/owl-orly.jpg

      ;-)

      Usuń
  9. Jak zwykle świetna notka, podoba mi się to, że blog jest tworzony przez różne osoby, dzięki temu jest ciekawiej.

    OdpowiedzUsuń
  10. Polecam wzruszającą i trzymającą w napięciu lekturę - "Chustka w ojczyźnie monogramów".

    OdpowiedzUsuń
  11. jakiś czas temu styledigger pokazywała ubrania swojej matki, szkoda, że inne szatniarki za nią nie podążyły

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobał mi się ten post:)

      Usuń
    2. Akurat Styledigger trzyma poziom, ma bardzo zdrowe podejście, nikogo nie udaje, nie jest fajna na siłę i nie gania po Zarach za miętowymi rurkami i azteckimi wzo...printami ;) Wybiła się dziewczyna z opisywanego przez niemodne polki szatniarstwa. Nie nadaje się na niemodne polki, czyli oczywisty wniosek, że jest niefeszyn;)

      Usuń
    3. Aż zerknę, kto to taki, ta cała Styledigger.

      Usuń
    4. spoko jest, bardzo sensowna dziewczyna - pisze skladnie, zdjecia ladne, w glowie jakis pomysl na zycie

      Usuń
    5. Jest świetna, można powiedzieć, że to wyższy stopień wtajemniczenia szafiarskiego;) Często robię tak, że na polskich szafach przeglądam wybiórczo nowe posty, często badziewne, a Styledigger zostawiam sobie na koniec, żeby końcowe wrażenie zostało pozytywne. Szkoda, że tak mało jest takich blogów, jak jej. Jedna rozsądna z normalnym podejściem do stylu i mody. Jeśli nie znacie: polecam;)

      Usuń
    6. Ja też Syledigger zostawiam sobie zawsze na deser.

      Usuń
    7. Bo po prostu wiemy, co dobre;-)

      Usuń
  12. Punkt dla Kamili za Chmielewską i Rowling . I na tym koniec xD
    Propozycja Fashionelki mnie rozbroiła. Według mnie to nawet nie jest książka tylko ... no właśnie, co to jest(?).
    I jak napisał pierwszy Anonim zastanawiam się czy komentarz był wybitą ironią, czy bezgranicznym uwielbianiem Fashionelki przez komentującą.
    Ps. Uwielbiam chusteczkową panią/pannę :D
    Pozdrawiam drogą jak ciuchy z Zary Redakcje
    Zuza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat Rowling to nic ambitnego.

      Usuń
    2. To polecam poczytać Austen, ewidentnie by się przydało. Czy autorka posta zechce wyjaśnić co jest nie tak z Jane Austen?

      Usuń
    3. Lubię Jane Austen. Autorce zapewne chodziło bardziej o feszyn seksi Harlequiny, a że inni autorzy też byli w biblioteczce, to ich wymieniła:)

      Usuń
    4. Spalona artystka -Co to jest? To jest poradnik dla bezradnych... Kiedyś szło się i kupowało się pierścionek zaręczynowy-jak kogoś było stać to z diamentem,a jak nie to z innym kamieniem,tańszym i już.Teraz trzeba przeczytać poradnik,co, jak, gdzie i za ile kupić. Poradniki są od wszystkiego ,niedługo kroku nie da się zrobić bez poradnika - zwalnia od samodzielnego myślenia.

      Usuń
    5. A ja nie lubię Austen. Jest dla mnie za bardzo...rozlazła. Nie niesie. Ale każdy lubi co innego.

      Usuń
    6. A ja Austen bardzo lubię ;)

      Usuń
    7. To czy ktoś lubi Austen czy nie to jego sprawa, ale jest to klasyka literatury angielskiej, nie gorsza niż nasze Orzeszkowe czy inne Żeromskie. Także pojazd, że Austen i harlequiny mnie nie zabija komizmem.
      To naprawdę nie są wybitne przypadki szafiarskiego czytelnictwa, można było znaleźć o wiele lepsze przykłady.

      Usuń
    8. To podpowiedz nam jakie, chętnie o nich napiszemy drugą część notki ;-)

      Usuń
    9. BluntGirl: kaman, można jednym tchem wymienić, choć żadnej nie widziałam na oczy:
      "Fashion Babyloon", "Coco Chanel - życie intymne", "Mała czarna księga stylu", "Sukces według Teen Vouge"... idealne książki pod buty, jak się chce fashion zdjęcia robić xD

      Usuń
    10. z Jane Austen wszystko ok - wzięłam kilka pierwszych lepszych tytułów z biblioteczki, by podkreślić eklektyzm gustu literackiego Lady K. ;-) o Austen szerzej się nie wypowiem; "Dumą i uprzedzeniem" się zaczytywałam, za to np. przez "Emmę" brnęłam z trudem, więc wychodzi na zero.

      Nowelek pozytywistycznych szczerze nie znosiłam, z całym szacunkiem, ale były dla mnie okropne nudne (czytałam, żeby nie było ;-)

      Usuń
    11. Aaaaaaaaa a ja mam biografię Wallis Simpson, czarna okładka i białe napisy, nada się?

      Usuń
    12. Straszna Szafa, mi chodziło o BLOGI i o to, które blogerki pokazywały gdzieś co czytają.

      Usuń
    13. Blunt, poszukajcie w Karolkowym Misterium.

      Usuń
  13. http://kwejk.pl/obrazek/1294688/za%C5%82%C3%B3%C5%BC-bloga.html

    OdpowiedzUsuń
  14. Eeee tam, ja mam na półce "Intégration" Nicolasa Bourbakiego i się nie chwalę;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja mam na półce Elle i Woga, więc z tym swoim "Integration" możesz się co najwyżej udławić całką;)

      Usuń
    2. Zostaw mnie i moje całki w spokoju, Szarliz, bo jak cię zróżniczkuję, to ci i święty boże nie pomoże;p;p;p

      Usuń
    3. W oryginale?

      Usuń
    4. Publikacje grupy Bourbaki chyba nigdy nie zostały przetłumaczone na polski.

      Usuń
    5. Ale na angielski owszem; francuski dużo traci w tłumaczeniach.

      Usuń
    6. Ale matematyka to język międzynarodowy.

      Usuń
    7. Owszem - jednak nie ma to jak czytać w oryginale, nieważne: całki czy powieści.

      Usuń
    8. Demidowicz też fajny, polecam;p

      Usuń
    9. Sartre, Ionesco, Proust też fajni ;)

      Usuń
    10. To niech plebs sobie czyta książki, mnie tam wystarczą napisy z t-shirtów!

      Usuń
    11. Całka, a nie Fichtenholza? Byłam pewna, że masz Fichtenholza. Albo podstawy analizy Rudina... Albo Leję chociaż :(

      Usuń
    12. Z Leją sypiam, pisałem już;p A ogólnie to mam ambicję zebrać całą Bibliotekę Matematyczną PWN-u, co realizuję powoli, acz skrupulatnie. Dodam jeszcze, że analiza to moja pasja, a nie cześć wykształcenia lub pracy:)

      Usuń
    13. A Fichtenholza owszem znam, ale Bourbaki jest troszkę bardziej "hipsterski" haha:)

      Usuń
    14. Polecam trzytomową biblię - Fichtenholza. Taki matematyczny Harry Potter. Na allegro upolowałam w stanie idealnym za ok 30zł tom :)

      Usuń
    15. Hipsterskie to mam teorie gier, tomiszcza o grafach i sieciach albo Opiala <3

      Usuń
    16. No i widzę, że matematyczki i inni fani matematycy stanowią mocną grupę tutaj hihi:)

      Usuń
    17. Cóż, mój najbardziej "chipsterski" podręcznik to Rudolf Brdička haha;p

      Usuń
    18. Get a room! ;)

      Usuń
    19. a ja nie wiem o czym wy ludzie gadacie :D

      Usuń
    20. Szczerze mówiąc, ja też już nie wiem;p

      Pozdrawiam. Pan z Całką;p

      Usuń
  15. akurat tutaj wypada blado fashionelka- Kamila nawet ciekawe tytuły Mistrz i Małgorzata, Potop klasyka . Charliza ostatnio tez dodala zdjecie na ktorym byly ksiazki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. klasyka klasyką, Kamila nie ma nic przeciwko pokazywaniu zarówno książek, jak i własnych cycków.

      Usuń
    2. Z cyckowych zdjęć najbardziej lubię kotki.

      Usuń
    3. Kotki to masthewy. Zwłaszcza ten rudy <3

      Usuń
  16. Najbardziej mi szkoda ilości papieru (drzew), jakie musiały być zuzyte do wydania to mientowego poradnika dla młodej kwoczki, który poleca faszionela. Cóż za strata!

    piernik

    OdpowiedzUsuń
  17. Mam nadzieje ze tematy sie wam nie koncza tutaj nie ma co wysmiewac dobrze ze w ogole cos czytaja.

    OdpowiedzUsuń
  18. A co by tak Niemodne Polki od siebie poleciły do czytania? Oczywiście najlepiej o modzie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po modne tytuły trzeba by do czarlizy napisać.

      Usuń
    2. Widzę mój błąd: powinnam dopisać "poleciły do czytania coś niebanalnego - czyli nie biografia Chanel i to coś z babilonem w tytule" ;)

      Usuń
    3. "Wszystko dla pań" Emil Zola.

      Usuń
  19. Cóż, każdy czyta to, co mu odpowiada... Chciałoby się tak powiedzieć, ale też nóż mi się w kieszeni otwiera gdy widzę taką biblioteczkę jaką prezentuje A new life - dziewczyny, trochę ambicji >_<

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja w takim razie poproszę znawczynie literatury o coś "AMBITNEGO" lub ambitnego autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię Thomasa Manna.

      Usuń
    2. marcel i james daja rade tez.

      Usuń
    3. A ja przypominam niemodnemu plebsowi: Sukces według teen Vouge. NO HELOŁ!!!

      Usuń
    4. Haruki Murakami to mój faworyt.

      Usuń
    5. W sumie jak spojrzymy na wiek przeciętnej szatniarki - 14/15 lat, to Murakami wydaję się być odpowiedni;)

      Usuń
    6. Murakami dla 14-15 latki? Chyba o innym pisarzu mówimy, bo nigdy bym takiej osobie nie poleciła literatury surrealistycznej ;) Pojawiający się miejscami behawioryzm też by raczej nastolatkom nie przypadł do gustu.
      Może książki nie zrozumiałaś bądź na nieodpowiedni tytuł trafiłaś?

      Usuń
    7. "Może książki nie zrozumiałaś" - a może zrozumiałaś:)
      Przeczytałam:
      -Kronika ptaka nakręcacza
      -Koniec Świata i Hard-Boiled Wonderland
      -Kafka nad morzem
      -Po zmierzchu
      -Norwegian Wood
      Tylko "Kronika" przypadła mi do gustu, "Koniec świata" miał duży potencjał i na potencjale się skończyło;)Pozostałymi jarałabym się będąc nastolatką, a że nie jestem...
      :)

      Usuń
    8. Po zmierzchu mi się bardzo nie podobało, Norwegian Wood nie zrobił na mnie zbyt dużego wrażenia, pozostałe owszem :)
      Ale do tego, by nie przypisywać książek i pisarzy konkretnym grupom wiekowym też trzeba dojrzeć. Wiek na papierze nie zawsze, jak widać, odwzorowuje stan umysłu.

      Usuń
    9. Ja czytałam Murakamiego tylko "Norwegian Wood" i średnio mi się podobało. Reszta jest bardziej godna uwagi czy w ogóle nie warto?

      Usuń
  21. Ja czytam namiętnie fantasy i SF - to raczej mało feszyn i nie zainteresowałoby odbiorców mojego bloga. Nie ma tam uniwersalnych porad życiowych dla 14-latek, niczym u Coelho :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to nie ma? Czym prędzej wrzuć jakieś Coelhowskie aforyzmy!

      Usuń
    2. najlepsze jak komentuje KAZDY post i KAZDE zdjecie popularniejszych bloggerek byle zwrocic na siebie uwage i sie podlizac. Albo jak sie wywyzsza od ahow i ohow i gada ze przygotowanie postu to robota na 7h! Bo ona az 2h redaguje tekst na bloga! Irytuje mnie jej maniera bycia i pisania bo to w sumie gowniara 14 letnia niewiele starsza od mojej mlodszej siostry

      Usuń
    3. Dobra ty straszna jestes tak samo zalosna jak inne bloggerki, skoro cisniesz innym to ja pocisne teraz tobei - sory ale albo prezentujesz szajs pt marynarka jeansy i baletki jaka jestem feszyn i odkrywcza albo popierdalasz wtym samym co te TOP bloggerki ktore obsmiewacie, jarasz sie kosmisikiem, mokasynkami z cwiekami, vansikami, wedgesamii chodzisz z podroba shoppera z zary, robisz te same dziadoskie pozy, a do tego niezle tarzasnelas ost tekst ze masz fanow na blogu hahah ty mozesz miec co anjwyzej czytelnikow, nie dociera? A w pisaniu takze orłem nie jestes- Jest goraco wiec nie wydziwialam, to moje nowe buty blablablablalba

      Usuń
    4. kosmosikiem*

      Usuń
    5. chyba pomyliły Ci się blogi - nie mam niczego z motywem galaxy, vansów, shoppera z Zary (ani podróby ani oryginału) w ostatnim poście nie było też niczego o "fanach" :) Jeśli chcesz mi cisnąć - rób to na moim blogu, chyba że boisz się sprawdzenia IP :]

      Usuń
    6. w dupie mam twoj blog bylam 1 raz i ostatni, a tlumaczenie o IP tak samo chuj.owe jak psycholoszka szarliza. Na blogspocie nie da sie znalezc kogos po IP pani iformatyk, a o fanach pisalas TUTAJ na TYM blogu. Wkurwiaja mnei twoje komentarzyki tutaj pani oh i eh sie znalazla znawczyni mody i anty ZARA, ale jak zobaczyla podrobe zary na chinskiej stronce to prawie sie zesrala, a to ze cie nie stac na takie sklepy nie znaczy ze nie aspirujesz do tego by miec stamtad ciuchy. Nie umiesz zniesc krytyki? TO po co karzesz ja znosic innym? PROSZE SPECJALNIE DLA CIEBIE poswiecilam moje 5 minut straconego juz wakacyjnego czasu, oto przyklady co mozna znalezc na twoim "blogasku", dalej nie przegladalam, ale pewnie byłoby rownie ciekawie i wtórnie

      http://e-fotek.pl/images/74150608997677935575.jpg

      CZEKAM NA PSYCHOLOZKOWA ODPOWIEDZ BO PRZECIEZ U KOGOS NA BLOGU NIE DA SIE ZROBIC DELTE i puscic w niepamiec.

      Usuń
    7. Skoro masz mojego bloga w dupie, to po co tam wchodzisz i poświęcasz czas na tworzenie kolaży? xD Spuść trochę ciśnienie, może przejęłabym się Twoim komentarzem gdybyś wykrzyczał/wykrzyczała mi go prosto w gębę, ale internetowy anonim - bez twarzy, bez imienia, bez tożsamości - jest dla mnie nikim, jak NPC w grach. A z takimi się nie dyskutuje, bo mają ograniczone opcje dialogowe :] Marnujesz swój cenny czas zupełnie bez sensu - ani mnie tym nie zranisz, ani nie zmienisz :)

      Usuń
    8. No zobacz, pizgasz z bloggerek równiez anonimowo w pewnym sensie i czy kiedykowliek powiedzialas im to w twarz? Zesralas sie we wlasne gniazdo, skoro masz w dupie czyjas krytyke to po co krytykujesz innych? Oni maja w dupie takie zero jak ty. CIebie za to na tym blogu widze CODZIENNIE z WYPRACOWANIAMI o wiele dluzszymi niz ja poswiecilam na ten twoj marny blogasek. TEz studiujesz psychologie ze juz mnie tak ocenilas? hahahahahahahhahahaha A co do twojej twarzy- wierz mi nie chcialabym jej zobaczyc w realu, no ale nie kazdy moze byc modny i piekny:) TY nie jestes ani modna, ani ladna, ani nie umiesz ladnie pisac, po co ci ten blog? Chyba dla giftów i wlasnie komemntarzy pochwalnych, chociaz sie nie przyznasz (czekam az powiesz ze prowadzisz to dla siebie, hell yeah!!!!!)

      Usuń
    9. I OCZYWIŚCIE, że można sprawdzać IP komentujących, wystarczy zainstalować odpowiedni widżet :) Pani informatyk :]

      Usuń
    10. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    11. W SUMIE to ty jestes nawet lepsza niz Szarliza ze znoszeniem kytyki i prawdy, hahaha, podasz mnie do sadu, znajdziesz moj dom po IP, czy zapodasz paragrafy? hahahahahahhahaha

      Usuń
    12. Anonimie, zacznijmy od tego, że nie ma tu żadnej krytyki tylko atakowanie drugiej osoby w chamski i agresywny sposób, nijak to się ma do ChM ;-) proponuje zmierzyć ciśnienie i zaparzyć mięte!

      Usuń
    13. Anonimie, słyszałaś kiedyś o projekcji? jeśli nie to zapoznaj sie z tym terminem, bo on dokładnie okresla ten agresywny, buracki słowotok, który z siebie wypluwasz (widze to mimo, ze nie studiuje psychologii). Troszke to żałosne tak sie odkrywać.

      piernik

      Usuń
    14. Uprasza się o nie rzucanie chamskimi inwektywami.

      Usuń
    15. Dokładnie - wszystko fajnie, piszcie sobie co chcecie, ale prosimy bardzo pięknie o nierzucanie w eter chujami i innymi takimi (my możemy). Możecie oczywiście pisać, że nasza notka jest chujowa, ale bez personalnych podjazdów w tym tonie w stosunku do innych komentujących. Z góry DZIĘ-KU-JE-MY!

      Pozwolimy sobie zawęzić "nie usuwamy komentarzy" do komentarzy ludzkich, bo co nas interesuje zdanie jakiegoś buraka.

      Usuń
    16. Ale tym kolażem jestem wzruszona - odkąd skończyłam podstawówkę nikt nigdy nie zrobił mi takiego ślicznego obrazka... To jednak prawda, że hejterzy to najwierniejsi odbiorcy blogów, choć oczywiście żaden się do tego nie przyzna, a wszyscy wchodzą "tylko raz" :]

      Usuń
    17. strasznaszafa tak czytam i masz okropniee wysokie mniemanie o sobie w stosunku do jakosci tego co pokazujesz. Ktos tam ma racje ze krytykujesz innych a sama nazywasz innych hejterami, w takim razie sama nim jestes bo chodzisz po blogach i krytykujesz inne bloggerki, tez nie mowisz im tego prosto w twarz ;p

      Usuń
    18. Naprawdę nie widzisz różnicy między krytyką a hejterstwem? Człowiek krytykujący ma rzeczowe, umotywowane przykładami argumenty, a hejter tylko strzela pustym chamstwem, czego klasyczny przykład był powyżej. Nigdy nie krytykuję kogoś za coś, na co raczej nie ma wpływu (np. wygląd zewnętrzny - nie mylić ze stylem). Każdy komentarz wystawiam jako zalogowany użytkownik, a nie anonimowy troll - jeśli ktoś czuje się urażony zawsze może się ze mną skontaktować. Co do krytyki face to face - cóż, ciężko mi porozmawiać w cztery oczy z dziewczyną z drugiego końca polski, ale jeśli coś mi się w konkretnym blogu nie podoba, to zazwyczaj piszę to w komentarzach lub - jeśli sprawa jest delikatna - w prywatnej wiadomości. W przeciwieństwie do komentujących tu anonimów, którzy najpierw z kont google pieją z zachwytu pod postami blogerek, żeby chwilę później wylogować się i jako anonimy cisnąć ile się da :]

      Usuń
    19. No troche sie uniosla ale w sumie dala ci rzeczowe argumenty ze smiejesz sie z czegos co sama promujesz. Nie sadze bys nie miala wplywu na to co na siebie zakladasz i to w jaki sposob sie wyslawiasz na blogu. A piszac ze kazdy kto nie ma bloga i pisze z anonima jest trollem jest zalosne, tak samo to ze kazdy kto cie krytykuej zazdrosci lub wchodzi na twojego bloga by tylko shejtowac. Ja cie np nie znam ale widzialam duzo twoich komentarzy tutaj np pod podnotka wysmiewajaca ZARE, lity itd a przeciez (na tym screenie z twojego bloga bodajze) podobaly ci sie na whosaladress te same ciuchy stylizowane na ZARE tylko w innej cenie. Troche tego nie rozumiem ale okej. Niekazdy prowadzi bloga by podpisywac sie swoim wizerunkiem. No skoro trudno ci porozumiec sie z kims face to face to czemu sama kazesz komus to robic.
      Z tego co widze nie odnioslas sie do tematu tylko w kolko atakujesz anonimy ze one atakuja Ciebie.
      Dlaczego wiec krytykujesz dziewczyny kupujace w zarze skoro podobaja ci sie te same rzeczy tylko podoba ci sie to ze sa za kilka dolarow? Moze dziewczyny stac zeby kupowac za 300 zl a nie za 30. Dlaczego smiejesz sie z trendow jak kosmos czy aztecki wzor a sama wrzucasz takie ciuchy jako inspiracje? I dlaczego uwazasz ze kazdy kto wchodzi na twojego bloga to albo hejter albo fano? I troche smieszne bylo z tym szukaniem po IP, bo co by ci to dalo? Nic.

      Usuń
    20. Aha i skoro piszesz ze krytyka nie sprawia ze sie tym przejmujesz lub sie zmienisz to po co krytykujesz (konstruktywnie sie to teraz ladnie politycznie nazywa) innych skoro moze innych moze tak samo nie obchodzic Twoja opinia, pozdro:)

      Usuń
    21. No tak - wiesz najlepiej, znasz mnie najlepiej, rozgryzłaś/łeś mnie :) O, zapomniałam o moim koncie na Chictopii, dzięki za przypomnienie - trochę się tego nazbierało przez te 2 lata :]

      Usuń
    22. Dlaczego nie odpiszesz na moje pytania?

      Usuń
    23. CO by nie było i pomijając te chu*** i resztę wulgarnego słownictwa, to wyszła hipokryzja ze Strasznej Szafy... ;-)

      Usuń
  22. Mika lubi na fejsbuniu stronę "Boziu ześlij pieniążek" jakby ona z tym problemy miała hahaha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. naprawdę lubi? żałosne.... ona się uważa za biedną było we wcześniejszym poście , że napisała , że czuje się jak bidula gdy każda w poznaniu chodzi z hermesem. I na face czesto mozna przeczytac jakie naprawde ma mniemanie np. ostatnio cos w stylu , ze " jej piękne okulary od prady tak źle wyglądają na marcie gryc" eh

      Usuń
    2. najlepsze jak komentuje KAZDY post i KAZDE zdjecie popularniejszych bloggerek byle zwrocic na siebie uwage i sie podlizac. Albo jak sie wywyzsza od ahow i ohow i gada ze przygotowanie postu to robota na 7h! Bo ona az 2h redaguje tekst na bloga! Irytuje mnie jej maniera bycia i pisania bo to w sumie go.wniara 14 letnia tylko o rok starsza od mojej mlodszej siostry hahaha

      Usuń
    3. Właśnie strasznie mnie to zirytowało, jak napisała "moje".

      Usuń
    4. Mika chyba zajmie 1 w miejsce w rankingu najbardziej wku*wiających BLOGEREK

      Usuń
    5. Już dawno je zajęła. przynajmniej w moim rankingu.

      Usuń
  23. Smutna prawda z tym czytaniem:(

    OdpowiedzUsuń
  24. smutny jest ten post... śmiać sie z kogoś to czyta książki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Harlequiny i poradniki, to nie książki, to jakieś wstrętne czytadła.

      Usuń
    2. Lepiej czytać harlequiny niż nic. Zresztą czasem zaczyna się od czegoś marnego żeby potem sięgnąć po klasykę.

      Usuń
    3. Nikt, kto czyta harlekiny, nie sięgnie nigdy po KSIĄŻKĘ, sorka... ;-)

      Usuń
  25. Ja lubię czytać. Nieuważam tego za coś śmiesznego. Lubię taką formę spędzania wolnego czasu:) Jednak prawdą jest że teraz panują ebooki i audiobooki a zwykłe książki idą w odstawkę. A dzieciaki zamiast czytać wolą obejżeć (często kiepską) ekranizację bo łatwiej i szybciej. Swego czasu na blogach panował tag na temat książek. Jeśli ktoś jest zainteresowany jak wygląda moja biblioteczka to zapraszam http://micuki-progamer.blogspot.com/2012/04/tag-reading-is-cool.html :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "ObejRZeć" !

      Usuń
    2. borze iglasty, widzisz i nie grzmisz...

      Usuń
    3. a już myślałam że nikt niezauważy:P

      Usuń
  26. Oprócz Waszych notek - uwielbiam czytać komentarze pod nimi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też uwielbiam. Niekoniecznie wszystkie, bo białko mi się w organizmie ścina jak czytam niektóre z nich, ale pod tą notką mam parę swoich hitów. Wydawać by się mogło, że osoby zaciekle broniące czytania potrafią przynajmniej czytać ze zrozumieniem, nie mówię, że wymagam Joyce'a, ale może chociaż prostą notkę na blogu ;))

      Nigdy nie zrozumiem, co jest takiego nobilitującego w czytaniu jako takim. To jak z gotowaniem. Gotujesz pyszne potrawy, wyszukujesz udane przepisy, czytasz książki, które są piękne albo chociaż mądre - super! Ale czytanie szmatławców to jak gotowanie wody na herbatę - prawie każdy lubi się napić herbaty, ale niegotowanie czegokolwiek poza wodą jest po prostu regresem. Miliard razy lepiej jest obejrzeć ciekawy film, pójść z przyjaciółmi na piwo albo posłuchać dobrej muzyki, niż czytać jakieś gówno z ubogim słownictwem, skopaną gramatyką i błędami rzeczowymi. Rzekłam.

      Usuń
    2. Nie zgodzę się z Tobą, Gravedigger. Nie jest tak, że lepiej nic nie czytać, niż czytać szmatławce, bo gdy człowiek nic nie czyta, to po prostu zapomina jak to się robi. Nad takimi ludźmi - których w Polsce wcale nie jest mało - wisi widmo analfabetyzmu funkcjonalnego ze wszystkimi życiowymi konsekwencjami. Osoba, która czytuje choćby harlequiny nie przestraszy się tej czarnej mszy literek na lichwiarskiej umowie z Providentem i być może podejmie trud przeczytania jej przed złożeniem podpisu. Będzie w stanie złożyć sobie regał na buty (:P) z IKEI, bo ogarnie instrukcję. Poda swojemu dziecku antybiotyk i przy okazji go nie zabije paroma kropelkami za dużo.

      Poza tym takie książki warto traktować jak odmóżdżającą rozrywkę, takie resetowanie mózgu, pasjans. Bez intelektualnego zadęcia, które jest śmieszne, ale też bez wstydu.

      Usuń
    3. oj tak, baaaaaaaaaardzo "odmóżdżającą rozrywkę" :D

      Usuń
    4. Ja jednak uważam, że lepiej czytać nic, niż taki syf. Totalny analfabetyzm niewielu ludziom grozi z tego względu, że Internet nadal pełen jest słowa pisanego... A Harlequiny i tym podobne śmieci dają człowiekowi fałszywy obraz rzeczywistości, gdzie wszystko się pięknie kończy, "żyli długo i szczęśliwie", a mężczyzna jest rycerzem na białym koniu. Nie, ja nie teoretyzuję - znam osobiście przykład takiego osobnika, który czyta tylko romanse i ogląda namiętnie jedynie komedie romantyczne. Dziewczyna miała około setki partnerów i z żadnym nie potrafi stworzyć normalnego związku, trwającego dłużej niż trzy tygodnie. Każdego kocha najbardziej na świecie i ryczy przez tydzień po tym, jak go rzuci. Kiedy mężczyzna nie odpisuje na SMSa przez pół godziny to dochodzi do wniosku, że już jej nie kocha, a jeśli ma wyłączony telefon - to na pewno dlatego, że zdradza ją z byłą. Odstawia chore akcje typu, przykładowo: spóźnił się na spotkanie o pół godziny, więc pomimo śniegu dookoła wylewa na niego butelkę wody i odchodzi oczekując, że pobiegnie za nią ją przepraszać.

      Wbrew pozorom to, co czytamy ma ogromny wpływ na nasze odbieranie rzeczywistości. Czasem nieświadomie powielamy zachowania gdzieś wyczytane bądź zauważone, a jeśli naszym głównym źródłem zachowań są szmatławce i głupie filmy dla nastolatek... to marna szansa na rozwój emocjonalny i intelektualny.

      Usuń
    5. @Czekolada, czytanie blogów niszczy psychikę bardziej niż harlequiny :p

      Usuń
    6. @Czekolada, pamiętaj, że powszechny dostęp do Internetu dotyczy ludzi stosunkowo młodych. Jest jeszcze cała rzesza takich, których jedyną rozrywką jest telewizja - często bez ładu i składu, jak leci, więc nawet programu telewizyjnego nie czytają.

      Poza tym w internecie przekaz jest krótki i dosłowny, pełen obrazków, a książka to dłuższa historia, trzeba się skupić, poukładać sobie fakty. Nawet jeżeli mechanizm jest zawsze taki sam (nie lubili się - zbiegiem okoliczności musieli spędzić ze sobą czas - polubili się - bzyknęli się - psiejsko czarodziejsko <3<3 - nieporozumienie, krach i płacz - jednak nie, jednak się dogadali - miłość po grób, bajkowy ślub i śliczna różowa dzidzia w drodze <3<3<3), to jakoś ćwiczy kojarzenie faktów i przyzwyczaja do ogarniania długich tekstów.

      Generalnie rozumiem Twój punkt widzenia, ale to jest tak, jak ze sportem. Komuś, kto biega maratony godzina aerobiku w wodzie, albo Nordic Walkingu wyda się jakimś śmiesznym machaniem i nazywanie tego treningiem wzbudzi jedynie pogardliwy uśmiech. Tymczasem dla emerytki z nadwagą ten marsz z kijami ma rangę prawdziwego wysiłku i realny wpływ na jej samopoczucie i zdrowie.

      Usuń
  27. muj borze :O http://2.bp.blogspot.com/-AMLh-Ypteyk/T_Q8vOTjrOI/AAAAAAAAD5o/9G9XEFkHz40/s1600/DSC04690.JPG

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. pewnie dlatego nie można komentować jej postów, haha:))

      Usuń
  28. "Miliard razy lepiej jest obejrzeć ciekawy film, pójść z przyjaciółmi na piwo albo posłuchać dobrej muzyki, niż czytać jakieś gówno z ubogim słownictwem, skopaną gramatyką i błędami rzeczowymi."

    Twoim zdaniem. Moim zdaniem wszystko jest względne. To co dla Ciebie jest gównem, dla kogoś może być przyjemne. Ciekawy film i dobra muzyka to także coś względnego. Ja się trzymam tego, że lepiej czytać cokolwiek niż nic.

    OdpowiedzUsuń
  29. Drogie niemodne polki,
    zauważyłyście ze szatniarki to święte krowy? nie można wstawić im negatywnego komentarza!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  30. ja j*bie, Szarliza już przepisy zaczęła wstawiać, zupełnie jak Tusia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przepisy dodaje Zosia, a nie Tusia ;)
      A z Charlize jest świetna fashion kucharka, która jak zwykle powala na kolana poziomem swojej fashion polszczyzny. Do tej pory myślałam, że mąkę wsypuje się do miski... Ale okazuje się, że byłam w błędzie. Mąkę należy "dodać do miski". I co dalej? Mieszamy mąkę i miskę aż do uzyskanie płynnej masy? ;)

      Usuń
    2. Och, zaczęła wstawiać przepisy, bo trzeba się pochwalić nowymi dodatkami w gniazdku.
      Swoją drogą, zawsze myślałam, że ciężko jest spartolić notkę o gotowaniu, ale jak widać u Harliz - wszystko jest możliwe!

      Usuń
    3. Najśmieszniejsze jest to, że ta "tarta" (tfu tfu) nie ma ABSOLUTNIE NIC wspólnego z tartą poza mniej-więcej kształtem...

      Usuń
    4. Myślę, że Ch.M. szuka nowych reklamodawców. Pewnie na ciuchach już się tak ładnie nie da zarobić, to idzie we fashion interior design i fashion cuisine...Więcej tagów, więcej piniondzów:)Miau

      Usuń
    5. Widzę, że czarlisia utrzymuje swoją bezmyślność na tym samym poziomie. Zrobiła placek z owocami i nazwała go tartą. Ło Jezusicku...

      Usuń
    6. Ale widać, że pisząc pierwsze zdanie jeszcze trochę myślała (nie pomyliła bynajmniej z przynajmniej), potem już się 'system' posypał.

      Usuń
    7. Czyli autor przepisu http://whiteplate.blogspot.com/2012/06/tarta-z-malinami-i-jagodami.html też bezmyślnie nazwał to ciasto tartą?

      Usuń
    8. hahaha kocham was :)))

      Usuń
    9. Szurlis na jagody mówi borówki, taki tam regionalizm z Rzeszowszczyzny, pochodzenia się nie wyprze;)

      Usuń
    10. "Bynajmniej nie zmieniam tematyki bloga, ale czy potrawy poza tym, że dobrze smakują, są banalne do zrobienia, to również nie mogą wyglądać "fashion" ? " :DDDDDDDDDDDD

      Usuń
    11. Jeszcze tylko notki po angielsku i jestem w niebie.

      Usuń
    12. Ja też mówię borówki, co w tym złego?

      Usuń
    13. Nic złego, to regionalizm galicyjski, tak jak "chodzic na pole", ale dla szarlizy moze byc to uszczerbek na swiatowosci :)

      Usuń
    14. To krakowiacy powinni się wstydzić tego "chodzić na pole"...

      Usuń
    15. Nie ma się czego wstydzić, regionalizmy są spoko, tylko niektórzy skrupulatnie ukrywają swoje pochodzenie. Prawda zawsze wyjdzie na jaw.

      Usuń
    16. Pozwolę sobie zaprotestować przeciwko wyszydzaniu mówienia "iść na pole". Chłopi galicyjscy przynajmniej cieszyli się autonomią i mogli iść na *swoje* pole. W innych regionach chodzili na *dwór* czyli pracować jako niewolnicy u swego pana. Zresztą, w ogóle uważam, że wyśmiewanie się z ludzi używających regionalizmów jest w złym guście, odrobinę tolerancji plis.

      Usuń
    17. Przecież nikt się nie wyśmiewa, obalamy tylko mit "Wiupertal". Ludzie czytajcie ze zrozumieniem.

      Usuń
    18. A co to za mit?

      Usuń
    19. @ Anonimowy10 lipca 2012 13:31
      <> - to nie jest forma wyszydzania?
      @ Anonimowy10 lipca 2012 14:01
      Mit wuppertalski jest taki, że Szarliza twierdzi, że jest z Wuppertalu, a pochodzi w rzeczywistości z Podkarpacia.

      Usuń
    20. Ja pochodzę z terenów galicyjskich. Tak, mówię ''idę na polę" i zbieram borówki. Straszne.

      Usuń
  31. Jestem wzruszona tą notką - myślę, że blogereczka z "W pogoni za rozumem" swojego jeszcze nie dogoniła hihihi ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. KOMINEK POCISNĄŁ SZARLIZ :P SWOJĄ DROGĄ MIAŁ RACJE,JEJ REKLAMY SĄ NA ODP***L SIĘ :P


    Zresztą nie tylko ja. Ostatnia współpraca z Martini, którą robiłem razem z Fashionelką, czy akcja majowa z Peugeot z Segrittą pokazuje, że dobrze dobrani blogerzy potrafią zdziałać cuda. Oczywiście na miarę blogosfery, a nie całej galaktyki.


    Bo bloger nie tylko musi mieć zasięg i dobrze wyglądać na zdjęciach. Firmy boją się i bardzo słusznie, że się boją, przeprowadzać grubych akcji na blogach, ponieważ wielu blogerów nie ma zielonego pojęcia, co robić, aby klient był zadowolony. Dam przykład sprzed kilku dni - jedna przemiła blogerka dała dupy po całości. Nie dość, że spóźniła się z opublikowaniem tekstu konkursowego, źle podlinkowała, to w dodatku minutę po jego publikacji – wrzuciła kolejny tekst. Ze swoimi stylizacjami. Tekst konkursowy, za który wzięła kasę, został „przykryty” i był niewidoczny dla jej czytelników. I jak tu z kimś takim współpracować? Jak później agencja ma wytłumaczyć klientowi sens współpracy z blogerami? Albo durni blogerzy nauczą się profesjonalizmu albo jeszcze długo najlepsze kampanie będzie robiła garstka blogerów, którzy są gwarancją jakości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. biedny Kominek, Szarliza 'psuje mu rynek'... zupełnie jak Maff Fashionelce... się jeszcze od nich reklamodawcy odwrócą i na czym biedny Kominek będzie pieniążki zarabiał?

      Usuń
    2. Coś mi tu nie pasuje, post konkursowy Martini u Szarlizy wisiał dwa dni, a nie minutę :]

      Usuń
    3. Chciał po kimś pojechać, Maff już była na tapecie to teraz bogu ducha winna Szarli, słaba zagrywka Komina.

      Usuń
    4. eeeee a Maff też została zjechana przez Szarlizę i Adusia pod postem Fashionelizy a teraz wrzuca wspólne fotesie z Szarlizą :/ wszytskie tak samo zakłamane i fałszywe :/

      Usuń
  33. Bluntgirl na bank chodziło o Szarlisę,po zamieszczeniu konkursowego posta za kilka minut dodała nowy ze stylizacją.Wg.Kominka powinna po nim nic nie publikować.Ja na miejscu reklamodawców nie chciałabym współpracować z taką osobą,jak płacą za promowanie produktu niech to zrobi kreatywnie i niech będzie ten post na wierzchu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko na jej blogu tego teraz nie widać. Anonimowy na dole pisze, że później zmieniła kolejność postów, no nie wiem, możliwe... mnie tam nie dziwi, że nie wykazała się (po raz kolejny zresztą) bystrością ;-)

      Usuń
    2. To dlaczego Komin zrezygnował z drugiej edycji Martini, a teraz wylewa swoje żale? Czyżby za mało zapłacili?

      Usuń
  34. Dopiero potem zmieniła,że stylizacja z fioletowymi butami była pod a nie na wierzchu.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: komentarze chamów, prostaków i chętnych na darmową reklamę mogą pewnego dnia zniknąć. Pomyśl zatem, czy nie szkoda Ci ścierać na marne literek z klawiatury.