Oto nadszedł moment kiedy finałowy odcinek MNB musi zostać wybrany. Początkowo planowałyśmy opublikować 5 najlepszych, ale przysłaliście nam w sumie 6, więc publikujemy wszystkie i oddajemy w ręce czytelników.
Ankietę do głosowania znajdziecie TUTAJ oraz na końcu posta. Głosy można oddawać do niedzieli 27. kwietnia włącznie, wyniki w poniedziałek 28. kwietnia, wieczorem. Miłej lektury!
Ankietę do głosowania znajdziecie TUTAJ oraz na końcu posta. Głosy można oddawać do niedzieli 27. kwietnia włącznie, wyniki w poniedziałek 28. kwietnia, wieczorem. Miłej lektury!
Wersja 1, autor: karolciadre
Jednak po paru sekundach uśmiech zniknął z jej zapończoszkowanego lica. Znalazła to, po co musiała znaleźć się na tym końcu świata. Adi i Lejdi Dębicy. W lesie. On z siekierą. Ona – po prostu ona – kicz z Dębicy. Jej mientowy księże i ta dziewoja. Pospiesznie przejrzała wszystkie foty. Nie było ich dużo, ot ze dwadzieścia. Tess musiała coś z tym zrobić. Uratować siebie i swoją pieczarkę. Postanowiła jeszcze raz zadzwonić do Denisa. Jej brat, jako urodzony informator, dokładnie wyjaśni jej jak definicyjnie pozbyć się kompromitujących zdjęć.
- Kociczko czekałem na Twój telefon cały dzień…
- Jaka kociczko ty Penisie, to ja twoja siostra!- odparła skonfundowana Tess – Znalazłam te foty, o których ci mówiłam. Jak mam się ich pozbyć, ale tak definicyjnie, żeby nie został po nich żaden ślad!
- Po pierwsze, droga siostro, mówi się definitywnie – poprawił siostrę Denis – Po drugie, podświetl foty i prawym klawiszem kliknij na usuń. Nie zapomnij usunąć ich z kosza. Potem wejdź w mój komputer i kliknij wyczyść dysk. To powinno załatwić sprawę.
- Twój komputer? Ale skąd ja wezmę tu twój komputer!! Denis ja jestem w Dębicyyyyyyy!
- Mój komputer to ikonka w każdym komputerze. – zaśmiał się Denis.
- Aha, ok. Nie wiem, co cię tak śmieszy. Dzięki, w takim razie poradzę sobie. Kissiki!
Tess odłożyła swojego słitasnego Ajfona. Jej brat taki zabawny, sądzi, że każdy nie ma życia i bawi się w tą całą informacje. Ale ona żyje dla mody i ma lepsze rzeczy w głowie. No, trzeba się wziąć do pracy. Zaznaczyła wszystkie zdjęcia i udało się wrzucić je do kosza. Teraz tylko czyszczenie dysku i jej pieczarka jest wolnaaaaa. – Ale zaraz – pomyślała Tess – dlaczego by nie nie skopiować kilku zdjęc Vanili w gorsecie i pończochach, mogą się przydac. Tess szybko przeslała kompromitujące zdjęcia lejdi na swojego ijfona. Wyczyściła dysk i zeszła do ogrodu.
Tymczasem w ogrodzie zabawa trwała na całego. Lejdi zapita w trzy głowy tańczyła na stole do hitu ‘on tańczy dla cie’. Adi czekał w rogu ogrodu na swoją Princepulke.
- Tess, kochanie, udało się?
- Och tak, pieczareczku, jutro możemy stąd wykorkować. – odparła rozpromieniona Tess.- Kończmy tą imprezę i chodźmy spać. Chce stąd zniknąć jak najszybciej.
Zakochani podeszli do Lejdi i oznajmili jej, że kładą się już spać, bo jutro rano muszą wcześnie wyjechać.
- och moi drrrrrrooodzy juez chczescie yśc spac???? Ale impreza jeszcze trwłaaaaa – próbowała przekonać do dalszej zabawy Lejdi chwiejąc się na nogach.
- My już podziękujemy. Tess ma jutro spotkanie biznesowe w stolycy i naprawdę idziemy spać. – odpowiedział Adi.
- Ach jak sobie chcecieeeee, my bawymy się daliiiiii!!!!!!!!! Oł jjeeeeeeeee.
Tess chwyciła Adiego pod ramię i zaciągnęła do pokoju. Jeszcze 4 godziny i stąd wyjadą. Było bardzo z siebie zadowolona. Usunęła fotki z komputera, wyczyściła dysk i już nie będzie musiała udawać przyjaciółki tej chińskiej podrobki Lejdi. Z takimi myślami zasnęła.
O nieludzko wczesnej ósmej godzinie, Adi obudził Tess, szeptając, że ucieknie im pociąg. Wróciły wspomnienia wczorajszej nocy. Tak!! Udało się jej! Jej i wrodzonemu geniuszowi informacyjnemu. Ma z głowy Lejdi Chińszczyznę i spokojnie może wracać do Warszawy. Lejdi jeszcze spała, kiedy Tess i Adi opuszczali jej hacjendę. Taksówka już czekała. Po dziesięciu minutach siedzieli już w pociągu. – To koniec – pomyślała Tess. – Teraz zajmie się tylko swoją pieczareczką i nowymi emejzingowymi stylówkami na bloga. Jednak rozmyślania przerwał jej dzwonek ajfonuuuu. Spojrzała na ekran – Lejdi Dębica. – A ta tu czego – pomyślała – pewnie, żałuje, że się upiła i nie mogła mnie pożegnać.
- Witaj Vi vi vi!! – rozszczebiotała się Tess.
- Tess ty wstrętna pango!!!! Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami, ale ty, ty, ty jesteś, nooo jesteś wstrętną pangą! Doskonale wiem, co zrobiłaś, próbowałaś usunąć zdjęcia Adiego jako leśnego drwala! Zapomniałaś tylko wyczyścić kosz!! Haaaa, po za tym mam kopie na płycie! I jeszcze dziś je opublikuję! A ciebie nie chcę znać! Wyczyszczę cię z blogerskiego świata, pango jedna!
Lejdi rzuciła słuchawką. A więc moje problemy jeszcze się nie skończyły – pomyślała Tess. – Adi, Adi, pieczarko wstawaj! Mamy problem!!!! – wykrzyknęła zrozpaczona Tess budząc Mięntusa.
Wersja druga, autor: BB
Zapadł zmrok a w ogrodzie roznosił się zmysłowy zapach Janki Kandyl „Wiosenne Uniesienia” przeplatając się z wonią kaszanki z grilla. Lady, sącząc drinka skomponowanego z wódki i soku pomarańczowego, który szumnie nazywała „Wyborowym Sunrise” sentymentalnie wspominała przeszłość.
- Adi, ten zapach, ty wiesz jaka ja jestem wrażliwa na zapachy, on przywołuje takie wspomnienia…
Adi niestety również przywołał szereg obrazów w swojej głowie: wczesne popołudnie, on w rozciągniętym, białym podkoszulku, ona w zwiewnej sukience, raz po raz unoszonej przez lekki wietrzyk ukazujący bieliznę w kolorze złamanej bieli. Wokół las pachnący butwiejącym drewnem i brudnym ściekiem, który kiedyś był leśnym potokiem. Katarzyna, w pewnych kręgach znana jako Kazimiera, jak opętana strzelała zdjęcia swoją profesjonalną cyfrówką. Adi był wówczas oszołomiony, tak mu się teraz wydaje. Może to ta jajecznica z pieczarkami przygotowana przez jego ukochaną na śniadanie, może to wcale nie były pieczarki…? Katarzyna, która akurat była świeżo po lekturze „ Siedemnastu twarzy Greena” wciąż dawał mu wskazówki:
- Adi, bądź bardziej męski, brutalniej, mocniej przyciśnij ją do drzewa, chwyć za nadgarstki! O tak, tak! Unieś ramię, pokaż co tam masz!
Po skończonej sesji wybrali się na kawę do Makdonalda. Lady zamówiła nawet jedną porcję krewetek w sosie azjatyckim na uczczenie ich sukcesu. Zanim wrócili do domu, postanowili pójść do pobliskiego Juska pomarzyć jak urządzą kiedyś w przyszłości swoje wspólne mieszkanie w modnym, skandynawskim stylu. Adi kupił wtedy dla swojej wybranki rozkoszną czerwoną poduszeczkę w kształcie serca.
Adi otrząsnął się z krępujących wspomnień, gdy Lady Vi po raz kolejny zapytała o Tess. Początkowo niezdrowo interesowała się ich wspólnym życiem, ale później w przebłysku trzeźwości, zorientowała się, że od kilku dobrych chwil jej nie widziała.
- Może pójdę sprawdzić ? – zapytała z wymuszoną troską.
- Nie, to może ja. I obiecuję zaraz wrócić, czekaj tu na mnie moja gwiazdo, powspominamy jeszcze.
Lady przystała na tę propozycję, szczególnie gdy uświadomiła sobie, że wspinaczka po schodach w tym stanie przysporzyłaby jej sporo problemów. Pożegnała Adiego uwodzicielskim uśmiecham.
- Tylko nie znikaj na długo – wyszeptała.
Adi popędził do pustego domu.
- Tess, Tessss, psss – nawoływał ściszonym głosem, ale nie doczekał się odpowiedzi. Po chwili intensywnego nasłuchiwania dobiegł go jednak chichot i postanowił udać się w stronę skąd dobiegały dźwięki. Gdy otworzył drzwi do sypialni swojej byłej, widok niemal zwalił go z nóg. Ukazał mu się Tess wciśnięta w czerwoną bieliznę z syntetycznej koronki, jedną pończochę miała naciągniętą na nogę, drugą na czubku głowy. W ręce dzierżyła butelkę nalewki brzoskwiniowej już w zasadzie w całości opróżnioną.
- No i jak ci się podobam? – wypiszczała Tess kończąc zdanie soczystym czknięciem.
- Co ty robisz?! – krzyknął szeptem Adi – Mieliśmy do wykonania misję. Ja się od godziny poświęcam, flirtuję z Vanilą, przywołując bolesne wspomnienia i pozwalając się dotykać, bardziej niż bym sobie tego życzył, a Ty?! Ty się bawisz w najlepsze? Znalazłaś chociaż zdjęcia?
- Czy znalazłam? Zdjęcia? O tak! Znalazłam setki zdjęć i to jakich, takich zdjęć ze sobie nawet nie wyobrażasz!
Adi zwrócił wzrok w stronę laptopa i natychmiast tego pożałował. Na ekranie widniała bowiem fotografia Lady w pokracznej pozie, z wyzywającą miną, w szczątkowej bieliźnie a precyzyjniej mówiąc w samych pończochach, przywiązana apaszką do kaloryfera. Adi dostrzegł w tym rękę Katarzyny-Kazimiery inspirowaną Greenem.
- O Boże! – krzyknął tym razem na głos.
- No nie mów mi, ze to dla Ciebie nowy widok, że nigdy się z tym nie zetknąłeś – odparła grożąco Tess.
- Nie, z tym nie… Skąd, skąd to się wzięło?
- Nie znalazłam na komputerze Lady Vanili waszych zdjęć, i już miałam skompromitować dysk, trafiłam jednak na to! I wymyśliłam coś znacznie lepszego. – złowieszczy błysk w oku Tess przeraził Adiego – Patrz!
Tess zamknęła szybko folder z erotycznymi wybrykami i otworzyła okno przeglądarki gdzie na blogu Lady Vanili widniał przygotowany do publikacji post pod tytułem „ Takiej mnie nie widzieliście”.
- Ona nigdzie nie ma haseł – kwiknęła z rozbawieniem Tess – a teraz trzy, dwa, jeden…
- Nie! - krzyknął Adi – tego nie możemy zrobić! To podłe i niegodne nas!
- Co ty bredzisz mój książę. Co Ci zależy? A może na niej Ci zależy?!
Adi początkowo osłupiał i nie tylko dlatego, że Tess mogłaby być zazdrosna, bardziej dotknęło go, że ktokolwiek może myśleć, że coś łączy go jeszcze z Vanilą. Otrząsnął się jednak szybko bo oboje usłyszeli łoskot na schodach i zmysłowe nawoływania:
- Mą amur! Gdzie jesteś mój rycerzu?
Tess i Adi spojrzeli na siebie.
- Nie Tess, zależy mi tylko na Tobie, dlatego mam lepszy pomysł. Gdzie mój pendrive?
W tej chwili do pokoju wtoczyła się Lady, usiłując utrzymać równowagę na pająkowatych nogach, niezbyt trzeźwym spojrzeniem oceniła sytuację.
- No Ciebie oczekiwałam w mojej sypialni Adi, ale co Ty tu robisz?! – rzuciła ostro w stronę Tess.
- Walczę o moją miłość! – łamiącym się od emocji, melodramatycznym głosem krzyknęła Tess po czym otrząsnąwszy się z podniosłego nastroju złapała za i tak już mocno pomierzwione włosy Vanili. Dziewczyny szarpały się przez chwilę, obijając się o miękkie stosy odzieży porozwieszanej na drzwiach i szafach, dopóki Adi nie przerwał tej kuriozalnej walki.
- Dość! – huknął stanowczym głosem.
Tess i Lady Vi stanęły obok siebie próbując utrzymać równowagę. Adi uniósł rękę w której dzierżył pendrive.
- Tutaj! Tutaj skopiowałem Twoje erotyczne ekscesy Vanilo!
- Nie… - pisnęła cicho Lady.
- I niczego nie opublikujemy Tess pod warunkiem, że nasza szantażystka nie ujawni owej kompromitującej sesji, skasowałem post!
- Nie … pisnęła cicho Tess.
Lady Vi usiadła ciężko na krześle i tak uginającym się od sterty ubrań.
- Nie ma żadnej sesji – jęknęła z rezygnacją – skasowałam wszystkie zdjęcia po naszym rozstaniu. Nie chciałam, żeby coś mi Cię przypominało. I udało mi się prawie zapomnieć, ale pojawiłeś się znowu… w tym podniecającym, miętowym wydaniu, pomyślałam jak wspaniale pasowałbyś do zapachu „ czystej bawełny” jakie piękne zdjęcia mógłbyś mi zrobić na moim nowym łóżku z Juska, moją nową lustrzanką… chciałam Cię odzyskać.
Lady pociągnęła nosem a po chwili , kiedy osłupieni Adi i Tess stali wciąż się w nią wpatrując, lekko zsunęła się z krzesła i zasnęła z głową na kobaltowej spódniczce, cicho pochrapując.
O świcie, kiedy Dębica spowita była jeszcze poranną mgłą i pierwsze promienie słońca przebijały się przez korony podkarpackich drzew, Tess i Adi złapali wczesny PKS z przystanku nieopodal posiadłości Lady Vanili, który miał ich zawieźć do cywilizacji. Tess nawet nie próbowała domagać się u kierowcy żadnych profitów. Już na pierwszy rzut oka oceniła, że miętę to on widział wyłącznie w swoim ogródku a poza tym wczorajsza nalewka mocno szumiała jej w głowie. Zanim zasnęła wtulona w rękaw nowej parki Adiego, walczyła jeszcze przez chwilę z kacem i niepokojącymi myślami. Dlaczego jej ukochany tak stanowczo schował pendrive z kompromitującymi zdjęciami? Do czego będzie mu on potrzebny? Co tak naprawdę łączyło go z Vanilą i czemu na wyrafinowanej skórze Tess nie pojawiła się wysypka po zetknięciu z chińską koronką? Zmęczenie jednak wygrało i Tess, podobnie jak pewna klasyczna bohaterka, postanowiła pomyśleć o tym wszystkim jutro.
Wersja 3, autor: Piecyczek
Tess przeglądając zdjęcia śmiała się do rozpuku. Nie pamiętała kiedy ostatni raz tak wybornie i szczerze się bawiła. Chyba było to podczas wyjścia do opery. Wróć. Wtedy udawała do zdjęć, gdyby nie bilety od jednego ze sponsorów nigdy nie zawitałaby w tak nudne i snobistyczne miejsce, no ale przecież hajs się musi zgadzać.
-Jak to mówią grosz do grosza i kupisz bambosza?- mruknęła w myślach Tess -Bez sensu,tak pojedynczo?Już lepiej zamówić od sponsora całą parę,kto by paradował w jednym bamboszu?- dociekała dalej, równocześnie fotografując swoim ajfonem zdjęcia stylizacji Vanilli . Były tak słabe , że żal by było gdyby słuch o nich zaginął po skasowaniu całej zawartości dysku.
Tymczasem wystraszony i trzęsący się niczym osika Adi otwierał kolejną butelkę 40% trunku. Całym swoim miętowym jestestwem kibicował spiskującej w jaskini lwa blogerskiej połówce.
-Jak tam wódeczka Vanilciu, prima lux?- zapytał przez zaciśnięte gardło.
- Prosiłam byś mówił do mnie Vi mój drogi.Chociaż Tobie wybaczę wszystko... - jej ton nagle przybrał nostalgiczną barwę, którą miętowy książe znał bardzo dobrze z czasów ich związku.
To zdarzyło się w pewne wakacje. Adi był wtedy kelnerem w jednym z popularniejszych dębickich lokali - Pub City. Wiele pereł Dębicy próbowało go usidlić. Udało się to dopiero Domikuelli, którą poznał na jednym z oazowych wyjazdów. Połączył ich Jezus i nocleg na pryczach. Pewnego dnia Domi przyszła do niego z prośbą czy nie zechciałby pomóc wieloletniej przyjaciółce , która jest początkującą blogerką i potrzebuje chłopaka do sesji. Domikuella podkreśliła,że jest to dla niej priorytet ponieważ ta obiecała w zamian podzielić się z nią nowo przybyłymi chińskimi precjozami. Ponieważ Adi zawsze był lojalny i ślepo zapatrzony w swoje dziewczyny od razu przystał na propozycję wypożyczenia się do sesji. I tak oto poznał swoją pierwszą, wielką miłość. Już podczas sesji, między drzewami Vanilla skradła mu pocałunek po to by chwilę później kokieteryjnie szepnąć do ucha :
-Chodźmy do mnie.Zapalę świece i obejrzymy razem porno.
I tak oto miał początek związek pełen namiętności.Vanilla i Adi stali się nierozłączni jak Dolce&Gabbana,Paprocki i Brzozowski,Lajf i stajl.Ich szczęście zburzyła dopiero decyzja rodziców oblubieńca, którzy postanowili wysłać syna na nauki do stolicy. Z błogich wspomnień wyrwał go płacz towarzyszki.
- I właśnie wtedy to się stało - krzyczała histerycznie Vi, próbując ręką zbierać spływający niczym kaskada z dębickiego źródła makijaż. Ten widok dał znak Adiemu, że przed chwilą powiedziała coś ważnego. Jego twarz przybrała odcień najjaśniejszego podkładu od Chanel.
-Mogłabyś proszę to powtórzyć - szepnął ledwo słyszalnie, nie mogąc uwierzyć w to co przed chwilą usłyszał. Sytuacja robiła się dramatyczniejsza niż na otwarciu Zary w dniu wyprzedaży.
-I wtedy gdy wyjechałeś do Warszawy nie żegnając się ze mną byłam tak zdenerwowana, że dostałam zawału. I przez to poroniłam. A następnie straciłam wszystkie zęby!!!- bełkotała dalej.
-Że coooo?? Na rany Korsa ! Co żeś powiedziała? - warknęła Tess, która właśnie powróciła na przyjęcie.
-Straciłam mój perlisty uśmiech. Wszystkie zęby mam sztuczne. Musiałam zacząć sprzedawać moje ciuchy z Romłe po jednym założeniu do sesji by opłacić dentystę, dasz wiarę? Inwestycja była konieczna bo kto by przysyłał gifty blogerce bez klawiatury. Zostały mi jeszcze dwa do wstawienia- lamentowała dalej Vanila.
-Wcześniej. Co powiedziałaś wcześniej??
-Wcześniej? Że poroniłam dziecko, które miałam mieć z Adim - uśmiechnęła się triumfalnie w kierunku zaszokowanej rywalki.
Tess popatrzyła błagalnie w kierunku Adiego. Niestety był on tak osłupiały, że tego nie dostrzegł.Tak samo jak faktu, że jego dziewczyna wciąż ma pończochę nałożoną na głowę.
- To koniec. Oszukałeś nas. Mówiłeś, że Coco jest pierwszym Twoim dzieckiem. Róbcie sobie co chcecie, ja wracam do Warszawy. - blogerka odwróciła się i poszła po swoje rzeczy. Pierwszy raz nie cieszył jej odniesiony triumf. Ani myśl o paczkach od sponsorów kłębiących się na pobliskiej poczcie. Oddałaby wszystkie torebki od Sabriny Pilewicz za to by jej miętowy książe ją objął i wybiegł razem z nią. Żeby to co przed chwilą usłyszała okazało się wstrętnym kłamstwem. Żeby było jak dawniej.
Wersja 4, autor: carrie
Tess wybornie się bawiła oglądając galerię koleżanki po fachu…
Pośród wielu plików i folderów o intrygująco brzmiących nazwach : „precjoza” czy „zakupy romwe love love love” Tess próbowała odnaleźć, to czego szukała. Choć korciło ją, aby zajrzeć do katalogu „oczekujące kampanie” Tess była zacięta niczym maszynka do golenia, którą otrzymała od sponsora wieki temu. Nagle jej oczom ukazał się zbiór zdjęć zatytułowanych „Miś pADI”. Drżącymi rękami, które zdobiły paznokcie pomalowane w najmodniejszy print, zdecydowała się otworzyć folder. Poniżając się i jadąc drugą klasą PKP do Dębicy, a nadto mając w ofercie Warsa zamiast starbunia, Tess nie wiedziała czego się spodziewać, ale to co ujrzała, przeszło jej najśmielsze oczekiwania. Zbiorek zawierał kilkanaście fotek Adiego w objęciach Vanilli, która nonszalancko i łapczywie zarzucała na niego swoje ręce niczym macki ośmiornicy wystające zza czerwonego gorsetu, który równie dobrze mógłby służyć za kostium do najnowszej „Gry o Tron” czy rekwizyt do taniego erotyka. Najgorsze było jednak to, że Adi miał blond pasemka, które połyskiwały w słońcu przebijającym przez drzewa leśnej scenerii, kolczyk w uchu i koszulkę z Kelly Family. Jak to możliwe, żeby zarosła mu dziurka? – zastanowiła się Tess.
Pełna złości i oburzenia jednym ruchem skopiowała zdjęcia na swój pendrive ukryty w szmince IeSeL (…ach te cuda techniki – Tess wzdychała z podnieceniem za każdym razem, kiedy go używała…) a następnie usatysfakcjonowana usunęła kompromitujące zdjęcia.
„Teraz muszę bezpiecznie usunąć pendriva” – pomyślała Tess, jak to było?? Chyba trzeba powolutku wyjąć z tego śmiesznego gniazdka, tak po ciuchutku..o tak, właśnie tak! - Uradowała się dziewczyna.
Trzymając atrapę szminki, Tess w geście triumfu podskoczyła na paluszkach i dopiero po chwili przypomniała sobie, że pod podłogą mogą kryć się krwiożercze myszy, pisnęła i uciekła na przyjęcie. Po krótkiej chwili odnalazła Adiego, który wyraźnie wstawiony, komplementował fioletowo-plastikowe kolczyki Vanilli.
Co za wstyd, pomyślała dziewczyna – trzeba jak najszybciej stąd uciekać.
Wtedy Vanilla dojrzawszy Tess, donośnym i lekko bełkoczącym głosem oznajmiła gościom imprezy, z których każdy był posiadaczem mniej lub bardziej żenującego bloga, że oto na uroczystości jest nie kto inny, jak Tess-najsłynniejsza polska blogerka. Zaczął się dziki szał, ludzie powyciągali swoje plebejskie smartfony, bo przecież nikt nie posiadał tego jedynej słusznej firmy na „Aj”. Zewsząd zaczęły błyskać flesze i choć Tess uwielbiała być w centrum wydarzeń, teraz nie w głowie było jej pozowanie na ściance z sidingu. Podeszła do swojego pijanego chłopaka i równie wstawionej Vanilli i zaczęła go ciągnąć w stronę wyjścia.
- Tess masz coś na twarzy, zachichotała Lejdi.
- A ty… ty… - Tess próbowała wymyśleć ciętą ripostę – jesteś rozmazana.
- Dziś robiłam sobie zdjęcia lustrzanką i tak ma być – odparła Lejdi.
Uznawszy tę odpowiedź za wystarczającą, czy po prostu nie znajdując odpowiedniejszej puenty, Tess ruszyła ku wyjściu zajadle ściskając miętowy rękaw swetra Adiego.
Cudem dotarli na dworzec, wszak w Dębicy nie było przecież metra. Blogerka opadła na ławkę i już chciała odpocząć, kiedy na ekranie jej telefonu mignęła ikonka oświadczająca powrót do cywilizacji – dostępność sieci WiFi. Tess postanowiła szybko zobaczyć, co też słychać w blogerskim grajdołku, lecz gdy otworzyła pierwszą lepszą stronę, nie mogła uwierzyć w to co widzi: cały Internet zmówił się przeciwko niej, na wszelkich podrzędnych blogaskach, na kundelku i żyrafce wisiały jej zdjęcia z dębickiej imprezy. Pal licho towarzystwo oraz pijanego Adiego u boku, ale na każdym zdjęciu miała pończochę na głowie, którą zapomniała ściągnąć po szpiegowskiej akcji w pokoju Vanilli. Tess była załamana – Oto zwieńczenie mojej kariery. Trzeba będzie wrócić na studia do Białorusi – załkała.
Tymczasem na stację wjechał rozświetlony pociąg. Przez głowę Tess przemknął wierszyk:
Stoi na stacji lokomotywa
Wielka, śmierdząca tłusta oliwa
Stoi i sapie, dyszy i dmucha
Zewsząd smród pach od ludzi bucha
I pełno ludzi w każdym wagonie
A wszystko to krowy i świnie –
Co nie ustąpią miejsca biednej dziewczynie.
Kiedy tak zapłakana siedziała na podłodze między I a II klasą, kurczowo ściskając ledwo co ściągniętą pończochę i jednym okiem łypiąc z wściekłością na Adiego, który w najlepsze spał wtulony w jej ramię, usłyszała głos jakby z zaświatów:
- Przepraszam, czy Pani to Tess, ta słynna blogerka? Zapytał mężczyzna. Jestem pod wrażeniem Pani wczorajszego outfitu, zwłaszcza nakrycia głowy, jakby od samego projektanta!
W tym momencie wręczył jej wizytówkę, na której widniał napis: Hans Klop, menadżer Vatta Lingerie i zadał to jedno magiczne pytanie, które przywróciło Tess wiarę w to, że są jeszcze dobrzy ludzie na tym świecie:
- Czy zechciałaby Pani zostać twarzą naszych rajstop?
Adi z trudem skoncentrował wzrok na swojej drżącej dłoni nalewające niewiadomego pochodzenia płyn +40% do brudnego kieliszka. Zdziwił się – słyszał gdzieś że profesjonalnym fotografom nie drżą ręce. Zza stołu zastawionego wyrafinowanymi imprezowymi przysmakami uśmiechała się do niego Lejdi. Starała się wyglądać lubieżnie – niestety efekt bardziej przypominał kręć karku połączony z nagłym porażeniem mięśni twarzy. Chłopak wzdrygnął się i silnym postanowieniem upicia jej tej nocy polał jej myśląc -ku chwale blogosfery!
Tymczasem Tess pogrążała się w odstręczających odmętach zdjęć Venili. Większość z nich miłosiernie pozostawiono bez przeróbek, jednak do niektórych z nich dodano w paincie wzniosłe cytaty z wierszy Poświatowskiej i Księdza Twardowskiego. Wszystkie cytaty miały głęboki sens w połączeniu z obrazami– niektóre sugerowały głęboki weltschmerz z powodu upaprania na trawniku nowych chińskich szpilek (mimika pełna cierpienia, głowa zwrócona w dół, zgarbione ramiona, włosy opadające na twarz), inne zaznaczały głęboką zadumę nad istotą toalety (pełna wzniosłości poza na sedesie). Tego typu kwiatki męczyły mózg - nawet Tess, u której ów narząd zanikł z racji przewlekłego nieużywania. To dziwne- z racji studiów psychologicznych na prestiżowej uczelni i pracy w uznanej agencji PR powinna być bystra jak strumień hajsu od reklamodawców. Westchnęła ciężko. W pończosze na twarzy pociła się w jak blogerka pisząca posta. Skarpetka ta nie przepuszcza powietrza bo jest sztuczna jak jej zrobione rok temu usta ale przysłał ją sponsor więc pewnie napisze że jest wspaniała. A może wystarczą zdjęcia? Wrzuciłaby do nich te kubki z Ikei i upiekłaby gołębia i wróbla na jednym ogniu. Czy jakoś tak. Z westchnieniem zdjęła z twarzy ten smętny glut który pozostał po pończoszce i wtedy wiele rzeczy zdarzyło się naraz.
Gdzieś zza zasłony dobiegł ją straszliwy krzyk – połączenie szoku i trwogi, w efekcie brzmiący jakby odkurzacz zassał świnkę morską. Tess podskoczyła przerażona a zza firanki wyskoczyła blond włosa nastolatka ubrana w coś w stylu piżamy w latające oczy. Tess zerwała się z krzesła ale dziewczyna już była przy niej piszcząc.
- O matko matko to ty<3 Najpiękniejsza! Jesteś moją ulubioną blogerką!:** Jak jak bym chciała mieć takie nogi kochana! Co robisz że masz takie nogi? Jak szyte przez projektanta! #Tess #idzbycpieknagdzieindziej <3
Gdyby Tess miała odrobinę poczucia humoru wykraczającego poza jej sztywny jak stosunek Grzejnika do fanów sposób bycia, wykorzystałaby okazję by dzięki swoim nogom odziedziczonym po matce zareklamować swoją nową markę mejdbajmam. Jednak nim dziewczyna ogarnęła sytuację zza kanapy dobiegł ponury, lekko podduszony głos.
- Też mi piękne nogi, osobiście wolę trochę ciałka. Wyglądasz jak patyk. Powinnaś przytyć. Anorektyczka.
Dziewczyna w piżamie w oczy zaczerwieniła się ze złości naskoczyła na Głos Zza Kanapy.
- Każdy ma prawo być takim jakim chce!!!!! Tess nie daj się hejterom! !!!!!!1 Hejtujesz bo zazdrościsz! Pewni sama masz tłuste balerony!
Głos zza kanapy zabulgotał i po krótkiej szamotaninie ze ścianą zza oparcia wyłoniła się…
- Piękno-Moda-Zakupy Anastazja! – wykrzyknęły obie podczas gdy wspomniana blogerka gramoliła się na drugą stronę. Była fanką fitnessu i zdrowego jedzenia, po blogoświatku krążyły jednak pogłoski że tak doskonałą figurę uzyskała poprzez łóżko – wiedziała do czyjego wskoczyć. W tym wypadku również jak widać – za czyim się schować.
- O mój borze – zapiszczała dziewczyna z oczami – o mój borze Anastazjaaa! Jesteś moją ukochaną blogerka!
Anastazja jednak nie zwracała uwagi na popiskującą jak mały szczeniak dziewczyną i spojrzała na Tess groźnie.
- Co tu robisz? – zapytała.
- Raczej co ty tu robisz? – Tess postanowiła zgrywać twardziela. By było jej łatwiej w myślach wizualizowała sobie walkę o ostatnie łupu podczas wyprzedaży w Zarze. Atmosfera zrobiła się gorąca, dziewczyny mierzyły się wzrokiem.
- Uroda przemija, styl pozostaje –wygłosiła sentencjonalnie dziewczyna z oczami korzystając z tej pauzy w konwersacji. Blogerki otrząsnęły się zdziwione a autorka uwagi wyjaśniła – to motto mojego bloga, zaobserwujecie?. Anna-maria-fashion –warderobe.blogspot.com. Zapraszam też na instagram i na aska…
- Przyszłam po tajemną recepturę diety Lejdi Venili– rzuciła obojętnie Anastazja by przerwać ten wywód - musi być gdzieś tu w komputerze…
Postawiona pod ścianą Tess musiała wyznać jaki był cel jej przyjścia.
- Fajnie że podejmujecie się takich inicjatyw dla dobra Twojego bloga – powiedziała poważnie dziewczyna z oczami– podziwiam ludzi którzy narażają się na takie niebezpieczeństwa dla swoich czytelników.
Tymczasem w mózgu Anastazji włączył się tryb detektywa i z podejrzliwą miną rozejrzała się dookoła.
- Może nas być tutaj więcej – powiedziała.
W szafie znalazły jeszcze dwie początkujące blogerki w codziennych, casualowych stylizacjach -rurkach, basicowych topach i konwersach. Dziewczyny kłóciły się właśnie zacięcie bo jedna z nich usiadła drugiej na Korsie. Ponieważ każda reklama na blogu jest płatna, a dziewczyny wydały wszystkie oszczędności na etui na klucze z LV, przyszły tu by włamać się na bloga Venili i zareklamować się na nim. Za biurkiem skulona siedziała jakaś dziewczyna, która okazała się być tu w poszukiwaniu zdjęć domniemanego faceta Lejdi. Słyszała, że nagrywa on teledysk hiphopowy i była nim żywo zainteresowana. Natomaiast w stercie precjozów na podłodze zakopała się fanka jednego z hejterskich, plujących jadem blogów szydzących z ciężkiej pracy blogerek . Dziwczyna chciała „zainspirować się” (czyli tak naprawdę ukraść ale ciii….) niepublikowanymi zdjęciami Lejdi Venili i tym samym zdobyć wieczną sławę w gronie innych grubych, samotnych kobiet bez celu w życiu. Zdjęła z twarzy maskę gazową i w kilku słowach wyraziła pogardę dla zgromadzonego towarzystwa.
Wtedy jedna z początkujących blogerek oburzyła się i w imieniu Venili zażądała trzykrotnej ceny rynkowej zdjęć. Tess licząc ze wśród nich znajdzie felerne zdjęcia Adiego natychmiast zaproponowała kupno. Druga początkująca blogerka płakała nad zgniecionym Korsem. Dziewczyna z oczami korzystając z zamieszania zaczęła robić sobie sweet focie z blogerami. Anastazja podskakiwała w miejscu, robiła pompki i przysiady a potem wrzuciła na insta fotkę z podpisem „ja już po wieczornym treningu a wy?” i masą hasztagów o tym że życie bez fitness to nie życie. Potem nieszczęsna dziewczyna w oczy przez przypadek nadepnęła na nieszczęsnego Korsa początkującej blogerki i wszystkie zaczęły krzyczeć i kłócić się ze sobą nawzajem.
W zgiełku i jazgocie nikt nie zauważył jak otworzyły się drzwi i do pokoju wpadła spleciona ze sobą ściśle para. Chłopak trzymał kobietę w uścisku, wodził rękami po jej ciele i mruczał:
– Ach Venilo, pryszcze na twych plecach są jak droga mleczna a usta twoje pełne niespodzianek- jak kosmos!
Ręce jego nie napotykały na żadne przeszkody w postaci uwypukleń, krągłości czy jakichkolwiek kształtów na ciele Venila toteż nie bardzo wiedział co robi. Nie przeszkadzało mu to gdyż był pijany jak bela. Oraz ponieważ jego dziewczyna również nie odznaczała się kobiecością.
To był Adi!
Venila szybko zorientowała się co się stało – zamarła, jednym sprawnym ruchem odepchnęła chłopaka który runął jak kłoda na ziemie (chińskie szmaty zamortyzowały upadek, Adi powiercił się i zachrapał). Potem skierowała na zgromadzone w pokoju dziewczyny mściwy wzrok i wycedziła groźnie przez niekompletne uzębienie.
- Alkohol jest sprawą zdrowego żołądka, a nie zdrowego rozsądku!
Ponieważ dziewczyny nie zareagowały dodała wyniośle.
- To sparafrazowany cytat Marka Hłasko. Piszę to zawsze na końcu notki żebyście wiedziały jaka jestem oczytana! Ale teraz… zapłacicie mi kochanieńkie!
I z grobową miną sięgnęła za siebie…
Wersja 6, autor: Sol
Tess wybornie się bawiła oglądając galerię koleżanki po fachu, aż nagle podskoczyła niczym porażona ogromem. Zza pleców ktoś z dziwnym akcentem wykrzyczał jej imię. Zlękniona rozejrzała się wokoło. Myślała, że jest tu sama niczym manekin na wystawie wyprzedażowej, jednak jej nadzieje okazały się złudne.
– Ty jesteś Tess, prawda? Pamiętasz mnie? Musisz mnie pamiętać. - Dziewczyna nie pozwoliła nawet odpowiedzieć na żadne pytanie. - Co Ty tu robisz? Ale fajna impreza, Vanilia też Cię zaprosiła? A ta pończocha? Czemu masz pończochę na twarzy? Nie jesteś aż tak brzydka, żebyś musiała ją nosić. No może nie jest z Tobą najlepiej, ale bez przesady. - Tess z trudem powstrzymała się, żeby nie trzasnąć jej jednym ze stojących obok świeczników. Skoro Vanila i tak zrobiła im już pierdyliard zdjęć, to czemu mają się marnować.
– To najnowszy trend. Ja się... Ja go... - Tess miała to słowo na końcu języka. Wiedziała, że było ono trendy w zeszłym sezonie. - Zainspirowałam się! - wielki kamień spadł jej z języka.
– A co Ty tu robisz? Czemu przeglądasz komputer Vanili?- nieznajoma zaczęła być podejrzliwa, co stawiało pod znakiem zapytania całą mizerną akcję. Tess przybrała rozbrajający uśmiech, jak wtedy, gdy negocjowała ze sponsorami kontrakt na tabletki zwiększające porost włosów. To nic, że jej włosy nadal przedstawiały obraz nędzy i rozpaczy. Hajs się zgadzał.
– No bo wiesz... Tylko obiecaj, że nic nie powiesz. Od lat Lady Vi jest moją... tą no... inspiracją no. Guru taką moją. I ja już zupełnie nie wiem o czym miałabym pisać. Było 10 sposobów na..., 15 pomysłów dla.... Pokazałam moją kolekcję butów, apaszek, szminek, spodni. No i już sama nie wiem, co jeszcze. A ona jest zawsze taka...
– Oryginalna, co nie? - Tess nie śmiała zaprzeczać, choć w głębi duszy cierpiała słysząc to porównanie. Dla niej Lejdi Vanilia była oryginalna niczym LV na tureckim bazarze. - No dobra, nic nie powiem, ale kiedyś będziesz musiała udzielić wywiadu dla mojej telewizji! Koniecznie! Do zobaczenia na dole! - dziewczyna zbiegła po schodach, które zatrzeszczały złowieszczo.
W tym samym czasie Adi próbował ostudzić lubieżne zamiary Lady Vi, niestety z miernym skutkiem. Widać działał na nią niczym darmowe ciuchy z chińskich hurtowni.
– Może by tak... Rozpalić w kominku? - zapytał próbując odciągnąć jej uwagę od swojego torsu opakowanego w najnowszą koszulkę z Zary.
– Och, tak. Zapach wosku wyzwala we mnie... dzikie żądze. - szepnęła prawie namiętnie, choć wyszło jak zwykle, i wskazała na jeden z kominków Janki Kendl.
– Nie, nie, ten tam – chłopak pokazał na zapuszczony i pokryty pajęczyną kominek, znajdujący się w rogu pokoju.
– A tamten - zaśmiała się Vanila. - no niestety, nie miał mi kto narąbać drewna. Do tego trzeba prawdziwego mężczyzny, takiego... drwala – puściła do niego oczko. Chłopak w niemym przerażeniu wysłał Tess sms'a. ”Zwijamy się stąd natychmiast! Będę czekał przed wejściem”. Wiedział, że kompromitujące zdjęcia, to nie jest najgorsze, co może go spotkać w Dębicy. Pomyślał, że czas najwyższy na happy end, choć nie wierzył w powodzenie hakerskiej misji Tess. Nie żeby wątpił w jej zdolności informatyczne... Nie zdążył sformułować myśli, gdy skrzypiące drzwi otworzyły się z hukiem. Do domu wkroczył wysoki, zarośnięty mężczyzna z siekierą na ramieniu.
– A więc, to jest to Twoje spotkanie z dziewczynami – ryknął – ja tu mam dla Ciebie precjozo, a Ty się zabawiasz z jakimś...- tu nieznajomy obdarzył Adiego spojrzeniem od stóp do głów i spojrzał w uśmiechem na Lejdi. - no, nie mówiłaś, że masz TAKICH kolegów.
Adi nigdy by nie przypuszczał, że obcisła koszulka z Zary i rurki kiedyś ocalą mu życie.
– To ja już może sobie pójdę. - wybąkał i pobiegł do wyjścia. Kątem ucha usłyszał jedynie krzyk Vanili „Lustrzanka! Prawdziwa? Teraz będę miała takie feszyn rozmazane zdjęcia, och....”. Za drzwiami rozejrzał się uważnie. Tess, z nieco nadmiernie wypchaną torebką i wspólnym bagażem, stała pod płotem.
– Udało się? - zapytał niepewnie
– No w sumie... Nie. - Adi nie był zaskoczony – ale, ale... Popatrz co mam. - powiedziała
wyciągając z torebki laptopa Lejdi. - Może tobie się uda. - Chłopak zamarł w przerażeniu. Wiedział,
że zaoczny kurs internetowy z prawa na nic mu się zda, kiedy pójdzie siedzieć za kradzież. Tą wizję
zwizualizował przed ukochaną.
– Nie jestem taka głupia jak myślisz. - popatrzył na nią z powątpiewaniem – zasymulowałam włamanie. No wiesz... Oglądałam na filmach, otworzyłam okno, nawet nie musiałam robić bałaganu.
– Nikt Cię tam nie widział? - powątpiewał.
– No widziała jedna dziewczyna – Tess zrozumiała swoją krytyczną sytuację - Och nie! Jestem skończona – załkała – będę musiała... będę musiała iść...- słowa nie chciały przejść jej przez gardło -będę musiała iść do pracy. W blogosferze jestem skończona.
Adi objął ją ramieniem.
- Kochanie nie będzie tak źle. Masz przecież jakieś doświadczenie? Wspominałaś o tej agencji Pijarowej. - Tess zaszlochała smutno.
- To był staż. Wywalili mnie po dwóch dniach, bo nie umiałam nawet zaparzyć kawy. Moje życie jest do niczego.
- Może zrobisz jakąś wyprzedaż, będzie na kilka miesięcy. Ot, ta Twoja kolekcja kosmetyków.
- One są tylko do zdjęć. Mają po kilka lat. Bałabym się z nich korzystać. - Adi zrozumiał, że czas najwyższy ratować ukochaną.
– No to zobaczymy, co my tutaj mamy. - wyjął pendrajwa w kształcie szminki i skopiował całą zawartość dysku. - Będzie na wszelki wypadek. – uśmiechnął się, gdy system potwierdził pełen format dysku. - jesteśmy uratowani. - powiedział podrzucając komputer przed drzwi. - nawet się nie zorientuje się, że coś było nie tak. Wziął dziewczynę za rękę i ruszyli niespiesznie na ostatni pociąg do cywilizacji.
Nad ranem Tess obudziła się z głową pełną pomysłów na nowe posty. „10 sposobów na wygodną podróż pociągiem”, „Największe wpadki na domówkach”, „Jak urządzić dom w stylu vintydż”. Znów będzie na topie. Zerknęła pełna obaw na bloga Lejdi, ale tam, nie pojawiło się nic nowego. Widać Vanila miała coś innego do roboty przez całą noc. Czas zabrać się za nowe wiadomości. Przez dwa dni nieobecności jej skrzynka powinna pękać od nowych ofert. Wybrała pierwszą z brzegu. Musiała przeczytać ją kilka razy, zanim dotarło do niej znaczenie.
– ADI! Nie uwierzysz! - rzuciła się w ramiona ukochanego, który właśnie wrócił z pracy – Nie uwierzysz, gdzie lecimy w przyszłym miesiącu! Niu Jork Feszyn Łik stoi przed nami otworem na oścież!
– Nie jestem taka głupia jak myślisz. - popatrzył na nią z powątpiewaniem – zasymulowałam włamanie. No wiesz... Oglądałam na filmach, otworzyłam okno, nawet nie musiałam robić bałaganu.
– Nikt Cię tam nie widział? - powątpiewał.
– No widziała jedna dziewczyna – Tess zrozumiała swoją krytyczną sytuację - Och nie! Jestem skończona – załkała – będę musiała... będę musiała iść...- słowa nie chciały przejść jej przez gardło -będę musiała iść do pracy. W blogosferze jestem skończona.
Adi objął ją ramieniem.
- Kochanie nie będzie tak źle. Masz przecież jakieś doświadczenie? Wspominałaś o tej agencji Pijarowej. - Tess zaszlochała smutno.
- To był staż. Wywalili mnie po dwóch dniach, bo nie umiałam nawet zaparzyć kawy. Moje życie jest do niczego.
- Może zrobisz jakąś wyprzedaż, będzie na kilka miesięcy. Ot, ta Twoja kolekcja kosmetyków.
- One są tylko do zdjęć. Mają po kilka lat. Bałabym się z nich korzystać. - Adi zrozumiał, że czas najwyższy ratować ukochaną.
– No to zobaczymy, co my tutaj mamy. - wyjął pendrajwa w kształcie szminki i skopiował całą zawartość dysku. - Będzie na wszelki wypadek. – uśmiechnął się, gdy system potwierdził pełen format dysku. - jesteśmy uratowani. - powiedział podrzucając komputer przed drzwi. - nawet się nie zorientuje się, że coś było nie tak. Wziął dziewczynę za rękę i ruszyli niespiesznie na ostatni pociąg do cywilizacji.
Nad ranem Tess obudziła się z głową pełną pomysłów na nowe posty. „10 sposobów na wygodną podróż pociągiem”, „Największe wpadki na domówkach”, „Jak urządzić dom w stylu vintydż”. Znów będzie na topie. Zerknęła pełna obaw na bloga Lejdi, ale tam, nie pojawiło się nic nowego. Widać Vanila miała coś innego do roboty przez całą noc. Czas zabrać się za nowe wiadomości. Przez dwa dni nieobecności jej skrzynka powinna pękać od nowych ofert. Wybrała pierwszą z brzegu. Musiała przeczytać ją kilka razy, zanim dotarło do niej znaczenie.
– ADI! Nie uwierzysz! - rzuciła się w ramiona ukochanego, który właśnie wrócił z pracy – Nie uwierzysz, gdzie lecimy w przyszłym miesiącu! Niu Jork Feszyn Łik stoi przed nami otworem na oścież!
Kurcze, takie precjoza, że nie wiem co wybrać ;)
OdpowiedzUsuńbyć na niemodnych...tyle wygrać <3
OdpowiedzUsuńŚwietne odcinki! Bardzo ciężki wybór.
OdpowiedzUsuńNie wybiorę, każdy odcinek ma kilka epickich tekstów :D
OdpowiedzUsuńNajlepszym rozwiązaniem byłoby chyba połączenie motywów z kilku tych wersji w jedną :)
OdpowiedzUsuńZa trudny wybór.
Umarnęłam, niektóre z cytatów będą mi towarzyszyć w życiu
OdpowiedzUsuńcodziennym, w domu, szkole, na uczelni, już są cooltowe:D Rozbawiło mnie: „…z
racji studiów psychologicznych na prestiżowej uczelni i pracy w uznanej agencji PR powinna być bystra jak strumień hajsu od reklamodawców”, czy „Twój komputer? Ale skąd ja
wezmę tu twój komputer!! Denis ja jestem w Dębicyyyyyyy!” albo „Połączył ich
Jezus i nocleg na pryczach”, „stali się nierozłączni jak Dolce&Gabbana,Paprocki
i Brzozowski,Lajf i stajl”…Trudno wybrać zwycięzcę, ale zagłosowałam na wersję
4 za zakończenie, które ścięło mnie z nóg:D Króliczek, też pomyślałam,że należałoby je połączyć:D
za trudny wybór :(((
OdpowiedzUsuńno cieżki wybór;)
OdpowiedzUsuńWybór ciężki, ale piątka szczególnie mnie urzekła wysokim poziomem groteski :D
OdpowiedzUsuń„Twój komputer? Ale skąd ja wezmę tu twój komputer!! Denis ja jestem w Dębicyyyyyyy!” i „stali się nierozłączni jak Dolce&Gabbana,Paprocki
OdpowiedzUsuńi Brzozowski,Lajf i stajl” - radują oczy takie precjoza, ale też zagłosowałam na nr 4.
Paproccy i Brzozowscy powinno być:)
OdpowiedzUsuńja też się nie mogę zdecydować... każda wersja ma swój urok i swoje smaczki. Groteskowa wersja Zeldy z wypadającymi z szafy blogerkami też do mnie przemawia :D
OdpowiedzUsuńJak tu wybrac jedno zakonczenie, o jak?!?! To jakby prosic Lejdi o wybranie jednej chinskiej szmaty
OdpowiedzUsuńa co tu tak pusto?
OdpowiedzUsuńgdzie smierdzace koty, helgi i inne komenatorki ? :-((
FORUM...
OdpowiedzUsuńDajcie linka do forum
OdpowiedzUsuńA dlaczego Ty nie przychodzisz do nas na forum pośmierdzieć? Ubaw po pachy tam mamy. Chodź! :)
OdpowiedzUsuń